Kilka dni temu w polskim Internecie pojawiły się artykuły omawiające raport węgierskiego think-tanku na temat ewentualnych wpływów rosyjskiej agentury na politykę i media w Polsce i innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej.

Raport wywołał dużo zamieszania, bo padają w nim konkretne nazwy i nazwiska. Na gruncie polskim to choćby Janusz Korwin-Mikke, Krzysztof Bosak, Robert Winnicki; Ruch Narodowy, Obóz Wielkiej Polski, Obóz Narodowo-Radykalny.

Przeciwko piętnowaniu Ruchu Narodowego jako organizacji prorosyjskiej sprzeciwił się Krzysztof Bosak. Na swoim facebooku zwrócił uwagę na braki metodologiczne w raporcie i w jego ocenie w zasadzie zupełną dowolność w nazywaniu określonych grup i osób prorosyjskimi. "Na wykopie i na twitterze pojawił się obrazek z dwoma tabelkami i opisem, że jest to raport węgierskich służb o polskich mediach i politykach powiązanych z Kremlem. Zarówno ja, jak i wszystkie organizacje narodowe i nasze tytuły prasowe, są tam wymienione. Otóż jest to typowy #fakenews! Każdy kto poszuka źródła zamiast powielać coś wyrwanego z kontekstu szybko sam się zorientuje" - napisał Bosak.

"Raport jest sprzed około pół roku, został przygotowany nie przez służby specjalne, a przez jakąś węgierską fundację walczącą z radykalizmem i powiązaną z Sorosem. Osoby, organizacje i tytuły wymienione w tabeli nie są posądzane o związki z Kremlem, a jedynie o to, że ich poglądy mogą być użyteczne dla Kremla w sytuacji, kiedy Rosja pozycjonuje się jako obrońca tradycyjnych wartości" - pisze dalej.

Jak zwraca uwagę, na jednej ze stron autorzy raportu nazywają wartości konserwatywne (takie, jak sprzeciw gender) wartościami... rosyjskimi, co faktycznie zakrawa na absurd. Bosak wskazuje też, że autorzy raportu są powiązani z Jerzym Sorosem - na własnej stronie chwalą się, że współpracują z jego fundacją "Open Society".

Wszystko to każe patrzeć na raport z przymrużeniem oka. Z drugiej strony...

Nietrudno nie zauważyć, że w wielu wymienianych przez raport środowiskach rzeczywiście pojawiają się prądy wyraźnie odpowiadające Moskwie. To choćby obłąkańcza krytyka Ukrainy za "neobanderyzm", przejaskrawione ataki na Unię Europejską czy też - zwłaszcza w przypadku Korwin-Mikkego lub wymienianej w raporcie Zmiany Matuesza Piskorskiego - wprost wychwalanie Władimira Putina lub rosyjskich działań.

kk