Co zrobić, gdy logiczne wytłumaczenia przestają wystarczać ? Jak sobie radzić z rozumowo niewytłumaczalnym, ale jednak mimo wszystko realnym, niebezpieczeństwem? Portal The Jakarta Globe, przeznaczony dla anglojęzycznych mieszkańców orientu, opisuje pouczającą, podobno prawdziwą historię pewnego Europejczyka …

Oto inżynier na emigracji, energiczny i pracowity Niemiec, trzydziestokilkuletni. W Indonezji zawodowo rozwija się całkiem nieźle. Jego firma została wynajęta przez miejscowy konglomerat do nadzorowania instalacji elektrycznej. Sytuacja wydaje się być na tyle korzystna,  że cudzoziemcowi spodobało się w Dżakarcie. Teraz tylko zamierza się ustatkować i ożenić  z miejscową dziewczyną – dobrą, choć nie koniecznie taką najpiękniejszą, ponieważ on jest realistą. Kobieta ma dobrze panować nad służbą domową i wychowywać dzieci.

Jednak czas prędko mija, małżonka się roztyła, zaczęli się kłócić, zwłaszcza o pieniądze. On jej coraz częściej unikał, w efekcie poczuł samotność. Pociąg seksualny biznesmena zaczął się kierować ku innej napotkanej sympatycznej młodej kobiety .

Lecz coś się zaczęło z nim nagle dziwnego dziać? Włosy zaczęły mu wychodzić dużymi kępkami. Jak to się stało? Potem zaczął mieć ostre, przeszywające bóle głowy, tak silne, że przedsiębiorca musi się za dnia kłaść do łóżka. Także i ta młoda kobieta jest w niewesołym stanie,  dostaje brzydkiej wysypki na całej skórze. Udają się do lekarza, tam słyszą, że trzeba im wykonać takie a takie badania, co należy rozumieć: "Nie mamy pojęcia, co się z państwem dzieje." Wkrótce ona nagle umiera na udar. Jak bardzo jest to tajemnicze! (Lecz nie dla wszystkich….)

Po szczególnie paskudnej kłótni w domu, Niemiec zaczyna czuć się nieswojo. Dostaje ataków paniki bez żadnego konkretnego powodu. Jego firma zaczyna cierpieć dziwne nieszczęścia: anulowanie zamówienia, nieszczęścia powodowane przez pracowników, pożar. Niemiec przyciąga niepożądaną uwagę indonezyjskiego urzędu do spraw imigracji, który wzywa go i informuje, że powinien opuścić kraj i ubiegać się o nową wizę. W drodze do Singapuru, samolot którym leciał spada do morza, a wszystko, co było na jego pokładzie staje się przynętą dla ryb.

Co jednak w istocie spowodowało te wszystkie nieszczęścia? Oto (lecz jakże to możliwe) niechętni swemu pracodawcy urzędnicy, wraz ze „starą” żoną zebrali się razem i wynajęli szamana, aby mu zaszkodził. Wzięli próbki włosów, paznokci, cokolwiek, a potem stało się to coś, co nie może być wyjaśnione przez współczesną naukę.

Gdyby obiekt szamańskiej zemsty był świadom takiej możliwości i wystarczająco prędko zorientowałaby się co się dzieje, a byłby wschodnim poganinem, poszedłby do healera, aby uwolnić się od klątwy. Ale oczywiście niemiecki człowiek nigdy nie zrobiłby takiej śmiesznej rzeczy. Nein! Nie ma mowy! On po prostu będzie nosił te konsekwencje. Natomiast, niektórzy katolicy, pomimo zlaicyzowania i zracjonalizowania świata zachodu, nadal widzieliby by w tym powód do egzorcyzmu od złych duchów. Kościół zobowiązuje się do wykonywania nad takimi oficjalnych rytuałów (poważnie – było o tym w wiadomościach z Rzymu w zeszłym tygodniu !).

Te rzeczy dzieją się naprawdę i każdy kto bywał nieco w świecie, wie o tym. I choć wielu przyjezdnych tego doświadcza, trzyma refleksje ukryte głęboko w swoich sercach, ponieważ jakoś trudno im samym w to uwierzyć i jakoś wstyd o tym mówić. Dla nich ciągle „musi być inne wytłumaczenie”.

Na podstawie artykułu Byron Allen Black, thejakartaglobe.com

Maria Patynowska