- Ta tragiczna strata jest dla nas ogromnym szokiem - powiedział Dominik Stillhart z MKCK. Zaznaczył, że ostrzał dzielnic mieszkaniowych stanowi ewidentne złamanie prawa międzynarodowego.

Laurent DuPasquier pracował dla Czerwonego Krzyża od ponad pięciu lat. Brał udział w misjach w Pakistanie, Jemenie, Haiti, Egiptu i Papui-Nowej Gwinei. Na Ukrainę przyjechał od sześć tygodni temu.

W Doniecku przebywa obecnie około 20 pracowników Czerwonego Krzyża różnych narodowości. Udzielają pomocy ludziom, którzy musieli opuścić swoje domy oraz personelowi medycznemu lokalnych szpitali.

Lotnisko w Doniecku, mimo że wciąż kontrolowane przez ukraińskie wojska, jest regularnie szturmowane przez oddziały separatystów. Ukraińcy ostrzeliwani są z artylerii, wyrzutni grad i z czołgów. Według ukraińskich władz, oddziały bojówkarzy nie są kontrolowane przez samozwańczą Doniecką Republikę Ludową. 

Pociski spadły także na dzielnice położone w pobliżu portu lotniczego. Uszkodzeniom uległy budynki mieszkalne, zajezdnia autobusowa i siedziba Czerwonego Krzyża. 

Ukraińskie władze twierdzą, że za śmierć ofiar odpowiadają separatyści, którzy celowo prowadzą ostrzał z dzielnic mieszkalnych. Potwierdza to częściowo raport Amnesty International. Organizacja zaznacza jednak, że winę ponoszą również ukraińskie wojska ostrzeliwujące zabudowane tereny.

ed/IAR