Ogień uszkodził jedną ścianę, kopułę, krzyż i kilka ikon. Nikt nie odniósł obrażeń, ale akt jest po prostu skandaliczny. Jest, oczywiście, prawdą, że rosyjska Cerkiew stoi u boku Kremla i odgrywa w toczącej się wojnie haniebną rolę. Jednak atakowanie świątyń to po prostu obrzydliwość, dokonana zapewne nie przez prawosławnych, ale bezbożnych ateistów.

To ponadto już drugi w ciągu doby przypadek podpalenia moskiewskiej cerkwi w Kijowie. Wcześniej obrzucono koktajlami Mołotowa cerkiew w parku historycznym Babi Jar.

bjad/kresy24.pl