Jeszcze Trybunał Konstytutywny (który bardziej tworzy Konstytucję, niż ją interpretuje) nie ogłosił pisemnego uzasadnienia, a już wytyczne rządowe poszły w kraj – ostrzyć noże, można rżnąć!

Do polskich rzeźni wkracza „wolność religijna”. Wolność zabijania bydła przez podrzynanie gardeł na żywca, obracania w klatkach i długiej męczarni dławienia się własną krwią.

Będzie to nie tylko wolność okrutnego zabijania na potrzeby niewielkich w Polsce wspólnot wyznaniowych, które praktyki religijne odprawiają w rzeźniach. Będzie to również wolność dręczenia zwierząt przemysłowo zabijanych na eksport. A może i nie tylko na eksport, podobno zabijanie bez oszołomienia jest tańsze, więc będzie się dręczyć pewnie też i bydło zabijane na rynek krajowy.

Cieszą się rabini, którzy o to zabiegali, ale najbardziej cieszy się PSL i większość Platformy, którzy chcieli wprowadzić ubój rytualny, zanim zrobił to za nich Trybunał Konstytutywny.

Opowiadali wtedy bzdury, że to dla dobra rolników, chociaż po wprowadzeniu 2 lata temu pełnego zakazu uboju rytualnego, eksport wołowiny z Polski nie tylko nie zmalał, ale nawet wzrósł, i to zarówno ilościowo jak i wartościowo. Na zakazie uboju rytualnego Polska zyskiwała więc nie tylko moralnie, ale i ekonomicznie, po prostu polskie mięso lepiej sprzedawało się na zachodzie.

Dwa lata temu, tuż po świętach, Polska notyfikowała w Brukseli całkowity zakaz uboju rytualnego. Miałem istotny wpływ na dokonanie tej notyfikacji. Cieszyłem się, wraz z innymi, że Polska staje się krajem wolnym przynajmniej od tego jednego zbędnego okrucieństwa. Niestety nie na długo.

Nie przekonuje mnie orzeczenie Trybunału. Rzeźnia nie jest świątynią, a zabijanie nie jest praktyką religijną. No ale na Trybunał, dopóki nie masz większości konstytucyjnej, nie poradzisz nic, bracie mój...

Myślę nad inicjatywą ustawodawczą, która przynajmniej ograniczy tę rzeź, żeby nie dokonywać jej na eksport. Rabini może się łaskawie zgodzą, najtrudniej będzie z pseudo-rabinami z PSL...

Janusz Wojciechowski/Salon24.pl