W sobotę 10 stycznia przy pomniku Starego Marycha zebrało się około czterdziestu przeciwników zabijania dzieci nienarodzonych. Obecnych było czternaścioro naszych wolontariuszy z Poznania i Warszawy, stawiła się również duża grupa aktywistów Obozu Radykalno-Narodowego, a także osoby należące do Młodzieży Wszechpolskiej i Domowego Kościoła Ruchu Światło-Życie.

Nasze comiesięczne pikiety mają na celu pokazanie przechodniom plakatów, na których widnieje prawdziwy skutek aborcji, czyli zamordowane dziecko. Z tego właśnie powodu zwykle nie organizujemy licznych zgromadzeń, wystarczy nam kilka osób trzymających plakaty i jedna osoba mówiąca przez megafon. Dlaczego tym razem nasza rutynowa pikieta zamieniła się w coś na kształt demonstracji obstawionej ze wszech stron dziennikarzami i liczną asystą policji?

Powód jest prosty: nasze legalne zgromadzenia stały się celem ataków awanturnika, który przedstawia się jako członek partii Janusza Palikota. Człowiek ów zapowiadał, iż pojawi się na naszej styczniowej pikiecie z grupą znajomych i megafonem, by nie dopuścić do "gorszenia" publiki drastycznymi obrazami. Nasi liczni goście przybyli, by mu to uniemożliwić. Innymi słowy - zmobilizowali się w obronie prawa do głoszenia prawdy, w obronie prawa do rzetelnej informacji, a w konsekwencji - w obronie prawa do życia dla każdego człowieka od momentu poczęcia.

Na szczęście obyło się bez poważniejszych incydentów, gdyż nasz znajomy awanturnik przybył sam, z własnoręcznie zrobionym, rozpadającym się transparentem, a po chwili został odprowadzony i spisany przez czuwających nad naszą pikietą funkcjonariuszy policji. Z terenu naszego zgromadzenia policja musiała usunąć także innego, raczej przypadkowego intruza, który - będąc pod widocznym wpływem alkoholu i używając barwnych wulgaryzmów - próbował zagłuszać nasz megafon.

Oczywiście miały także miejsce dyskusje z niektórymi przechodniami, z których część zawsze nastawiona jest przyjaźnie, inna zaś część raczej wrogo. Rozumiemy to. Widok zabitego podczas aborcji dziecka skutecznie zmusza do nieprzyjemnej refleksji, do zmierzenia się z niewygodną prawdą, do rewizji własnych poglądów. Wiedzą o tym zwolennicy dopuszczalności aborcji - i właśnie dlatego sprzeciwiają się naszym akcjom. Ich troska o dobro dzieci, które mogłyby zostać czymś "zgorszone", jest zwyczajnym wybiegiem - w dodatku kuriozalnym, zważywszy na to, że te same środowiska zwykle opowiadają się za wprowadzeniem gorszącej, dewiacyjnej edukacji seksualnej już od przedszkola.

W tym miejscu należy nadmienić, że niektóre dzieci aktywistów poznańskiej komórki Fundacji Pro - Prawo do Życia biorą czynny udział w pikietach i nie wykazują żadnych objawów traumy związanej z oglądaniem drastycznych zdjęć obrazujących skutki aborcji. Jest to zgodne z obserwacjami psychologicznymi, których szczegółowe opracowanie dostępne jest do ściągnięcia pod tym adresem.

Podsumowując - sprzeciw środowisk proaborcyjnych mobilizuje nas do działania i utwierdza w przekonaniu, iż nasze akcje są potrzebne. Dlatego też przestawiamy się na organizowanie nie jednej, ale dwóch pikiet w miesiącu, a w dalszej perspektywie również wystaw i edukacji szkolnych. Wszystkich chętnych do wzięcia udziału w naszych akcjach serdecznie zapraszamy na stronę www.stopaborcji.pl.

Jan Cyraniak/Stopaborcji.pl