Wychudzone ciała, kruche i powykręcane stawy, odpadające kończyny. Anorektyczne, blade zombie-dziewczynki snują się w scenerii makabrycznej szkoły średniej, w której najsilniejszym przejawem witalności jest rozerotyzowany image każdej z nich: agresywny makijaż, krótka spódniczka, kły w wydętych i nabrzmiałych krwią usteczkach. Szafki w kształcie trumienek, okna imitujące witraże opuszczonych katedr, pajęczyny, posągi, podziemia. Czy to nowy horror klasy B? A może sen amerykańskiego nastolatka, który za dużo się takich filmów naoglądał? Nie, to świat wykreowany na potrzeby promocji lalek, które z olbrzymią popularnością konsumują dzieci na całym świecie mnożąc zyski koncernu Mattel.

Pomysł to powiew trupiej świeżości na rynku zabawkarskim, bo choć estetyka gotycka w kulturze popularnej ma wzięcie od co najmniej dwóch stuleci, chyba nigdy nie była obecna w życiu przedszkolaka. Jak ujawniają przytoczone przeze mnie fakty, bajka skierowana do nastolatek trafia także na grunt kilkuletni – najbardziej podatny na agresywną poetykę obrazu. Mary F. Rogers działania promocyjne wspomnianego przedsiębiorstwa omawia następująco:  „nie są one niczym nowym dla Mattela, którego reklamy opierają się na badaniach fokusowych prowadzonych wśród dziewczynek, a niekiedy ich matek (…). Korporacjom tym nie zależy wcale ani na rozbudzeniu dziecięcej wyobraźni, ani też dobrym samopoczuciu. Zainteresowane są natomiast przywiązaniem dzieci do swych produktów” (Barbie jako ikona kultury).

Zastanawiam się jak uwodzi projekt Monster High? Nęcąca wydaje się zarówno fabuła animowanego filmu promocyjnego, jak i sama nad wyrazista forma zabawki. Dotknąć tabu, zwrócić na siebie uwagę dorosłych, czy przez oswojenie potwora zaspokoić tęsknotę stania się kimś wyjątkowym? Jakim znakiem kulturowym jest dziś lalka-trupek, obecna na wielu rogach obfitości adeptek pierwszej klasy szkoły podstawowej? Jaka jest bajkowa szkoła Monster High? Może, mimo mrocznej scenerii, jest tylko kalką dla podobnego współczesnym – regularnego miejsca nauki?

Kreskówka promująca lalki wprowadza widza w świat szkoły pełnej magii podobnej do tej, w której uczył się Harry Potter. Nie jest to jednak starodawne zamczysko, ale przestrzeń podobna do szkoły znanej z amerykańskiego High School Musical. Przy estetyce gotyckiej, mentalność uczniów jest bardzo współczesna: używają „trumnofonów” do rozmów z partnerem, czytają kolorowe gazety – z rubrykami typu „wyrocznia” oraz szaleją na punkcie pop gwiazd, tak jak Justinem Biterem [SIC!] z grupy Zjemwas Brothers[1].

Głównym komponentem fabuły bajki jest przyjaźń pięciu cheerleaderek. Przyjaciółki – „Straszyciółki” stanowią zgrany i różnorodny zespół (niczym kasowe Spice Girls). Te dziewczyny są centrum. Są także same w sobie symbolem ponowoczesnego świata, w którym się znajdują. Wystarczy spojrzeć na ich fantazyjne stroje, włosy, makijaże. Jaką ikonę przywodzą na myśl? Odwołują się do w najwyższym stopniu zdeformowanej popkultury, której wytworem jest kult celebrytów, a najlepszą reprezentacją Lady Gaga. Włosy dziewczyn we wszystkich odcieniach (róż, błękit, żółć, biel, krwista czerwień), biżuteria z czaszek, maski operowe, fantazyjne pazury – to, co serwuje nam wspomniana diwa, jest tym, co widzimy w bohaterkach animowanego hitu.

Nic dziwnego, że tak kusząca narracja współczesnej kultury popularnej, jak „zblendowane” w bajce Monster High ikony literatury, filmu i muzyki młodzieżowej, może okazać się kasowa. Mimo to nie jest ona jedyną inspiracją twórców projektu. Bajka jest także przekazem (alternatywnej do popkulturowej) ideologii.  Straszyceum – tak w polskiej wersji językowej przetłumaczono nazwę szkoły – to miejsce, gdzie razem mogą przebywać wszystkie potwory, które od wieków się zwalczały. Ta postmodernistyczna idea równości powraca niemal we wszystkich odcinkach kreskówki. Odsyła do niej także nazwa lalek i tytuł bajki – Monster High. Oficjalnie pochodzące od High School, kojarzą się także z tłumaczeniem: „potwornym haj” czy „gigantyczne nawalenie”. Stawia to przed oczyma hipisowskie idee, a także późniejszy ruch New Age, który zasadza się na poczuciu jedności ze światem i kulturowej homogenizacji w imię pokoju i wspólnoty.

Życie w liceum dla monstrów ma być idyllą. Postaci filmu animowanego wciąż powtarzają: „chodzicie do Straszyceum, gdzie można być sobą, a wady nie mają znaczenia![2]”. Czy ta wizja idealnego świata jest dobrym przesłaniem dla dzieci? Być może byłaby tak, gdyby nie fakt,  że w szkole istnieje ścisła hierarchia która czyni szkodliwymi relacje między uczniami. Potworniaki mają być na swój sposób „cool” – są skupione na swoim „image”. Często martwią się o zewnętrzną stronę swojego wizerunku. Jedna z uczennic – Goulia – lubi naukę. Mimo to w sposób sugestywny przedstawiona jest jako flegmatyk-odszczepieniec, z ust często wylatuje jej mucha. W skrócie: kujonka-śmierdziel ma niższą rangę w „potwornej” hierarchii szkoły, niż wysportowane ciało chearliderki.

Poza równouprawnieniem gatunków i różnorodnością jaką stara się promować bajka, stałym elementem każdego odcinka jest fabuła z elementem dekonstrukcji. Tak na przykład w odcinku pierwszym pt. „Posągowa Sprawa, zdenerwowane uczennice czekają przed gabinetem dyrektora na karę za zbicie dwutysiącletniego posągu zdobiącego szkołę. Nauczycielka, która zawsze podczas rozmów z uczniami ściąga głowę i kładzie ją przed sobą (używając ciała wyłącznie jako narzędzia jej transportu) zamiast karać, nagradza winną słowami: „Przez dwa tysiące lat w posągu była uwięziona jedna z nauczycielek Straszyceum, rozbijając go uwolniłaś ją. Profesorka Bahamot została uwolniona! Frankie gratuluje ci z całego serca połowy uczniów: Dziękuję Ci![3]”( druga połowa uczniów to duchy – nie posiadają materialnego serca).  Stały element dekonstruujący fabuły, może być mylący dla najmłodszych. Bajka pozostawia dziecko osamotnione i zdezorientowane. Nie dowiemy się np. dlaczego Pani profesor została uwięziona w posągu, odcinek kończy coś na kształt niezrozumiałej i nieumotywowanej deus ex machiny –  niezgodnej z zasadami logiki.

Pomysłowa forma bajki to koncept mający na celu promocję zabawek. Jednak samo oglądanie takiej nad wyrazistej, plastikowej kukiełki staje się pewnego rodzaju widowiskiem. Jaka jest lalka MH? Jest jak postać sceniczna przy której otyły miś, sprany kotek, czy płaska książka to nic ciekawego. Za sprawą fabuły internetowej kreskówki tę zabawkę nie jako: „kupujemy z kontekstem”. Na podstawie silnej charakterystyki zawartej w filmach animowanych, ta zabawka przyjmuje role starszej koleżanki - nie potrzebuje opieki tak, jak przykładowa lalka dzidziuś; staje się perfekcyjną figurą która dobrze wygląda i „dobrze radzi” – jest celebrantką dziecięcej wyobraźni, wzorem modelującym myślenie młodej kobiety o samej sobie.

Zagłębiając się w konsumpcję ponowoczesnej lalki MH, możemy dalej kierować się tropem multimediów. Pod nazwami „Moja kolekcja Monster High” lub „Moja wielka kolekcja lalek Monster High” dzieci zamieszczają na portalu YouTube galerie swoich lalek. W językach polskim, angielskim, czy hiszpańskim i innych, których nie miałam okazji wysłuchać; prezentacja tej „zabawki XXI wieku” niezmiennie zamknięta jest w podobnym schemacie. Kilkuletnie fanki, których liczba wciąż rośnie, wymieniają przedmioty z serii MH jakie posiadają: „Oto moja kolekcja Monster High... dwudziesta lalka nazywa się… na piórniku widać… odkąd dostałam pamiętnik…i ołóweczek… i tą świetną gumkę do mazania…”.

 Z racji na problem „ślicznych”, ale bardzo niestabilnych stóp „młodszej siostry Barbie”, producent przychodzi z pomocą: do każdej lalki dodawana jest podstawka „gratis”! Ten szlachetny prezent odczytuję następująco: „już nie musisz tracić czasu na zabawę, zbierz kolekcje lalek Monster High! (każda za jedyne 129.90 zł)”. I rzeczywiście tak się dzieje! Oglądałam prezentacje tych samych lalek eksponowanych w taki sam sposób na całym świecie. Dziewczynki tworzą swoje małe prosektoria i opowiadają o nich w internetowych prezentacjach, uczestnicząc w istnym targowisku próżności.

Lalka Monster High jest statyczna i zimna. Jest trupkiem, monstrum,  nadprzyrodzonym stworem. Jej ciało jest znacznie bardziej wychudzone od ciała lalki Barbie, która przy wzroście 175 cm  miałaby ważyć niecałe 23,5 kg (M.F. Rogers). Jest „szkieletem” na którym spoczywa olbrzymia głowa z burzą włosów. Jej szyjka z trudem dźwiga to kuriozum, którego pół twarzy zajmują wymalowane, czy „ukopcone” oczy (smoky eyes). Rzęsy przypominające nóżki pająka nie są proporcjonalne nawet do gigantycznych oczu. Nie tylko są za długie, ale i za grube. W wyobraźni symbolicznej tworzą „lalkę kosmatą”. Do stawonoga upodabniają ją także odnóża, a konkretnie ich stawy. Są ruchome w odróżnieniu od klasycznej Barbie; nie tylko kolana i łokcie, ale także nadgarstki. Warto zwrócić uwagę, że największy staw u człowieka – kolanowy, u tej lalki jest o połowę mniejszy od oka?! Moją uwagę zwróciły też rączki. Są malutkie i kościste, ale chwytne. Nie zapowiadają bierności „plastikowej księżniczki”, lecz „chęć macania”. Są wiecznie rozczapierzone i konwulsyjnie napięte, ciekawe otaczającego świata, otwarte na niego, aktywne. Zachęcam do zwrócenia na nie szczególnej uwagi.

Mimo denaturalizacji ciała „dziewczynek-potworek[4]”, nie da się im odmówić pewnego rodzaju, „wmówionego” poprzez animację, wdzięku.  Do grona „szczęśliwych” odbiorców tego dzieła sztuki (które po zaprojektowaniu oczekiwało na pierwszą ekspozycję trzy lata), trafia się przez przyzwyczajenie lub konieczność. Jedna z internautek na  forum dobramama.pl napisała: „Te lalki są ohydne. Chrześnica męża zażyczyła sobie taką pod choinkę, kupiliśmy Ją dużo wcześniej to leżała zapakowana w szafie bo nie mogłam się na Nią patrzeć, ale rzeczywiście szał jest na te lalki teraz”[5]. W tej samej minucie, kolejna pani odpowiedziała: „tak mam dwie na początku byłam przeciwna, ale w końcu kupiłam i nawet zaczęły mi się podobać:) moja córka też ma 5 lat:) [6]„.

Lalki MH, przy całej stylistyce fantastyki grozy, wpisują się w estetykę „cuteness”. Podlegają infantylizacji, upiększeniu i odrealnieniu, aby wywołać w odbiorcy głębokie uczucia. Tą estetykę, opartą na diagramie dziecięcości, reprezentuje między innymi popularna Myszka Miki (Brzozowska-Brywczyńska). Włochaty  gryzoń z pazurami i obrzydliwym, „szczurzym” ogonem stał się sympatyczną, opatrzoną białymi rękawiczkami maskotką. W podobny sposób uproszczono i wyidealizowano materię zwłok, trupa czy krwiopijcy projektując plastikową zabawkę.

Zgodnie z założeniem Konrada Lorenza pewne cechy wyglądu, mogą wywoływać w widzu określone uczucia na gruncie doświadczenia pokoleniowego gatunku. Wśród nich najważniejszymi „wyzwalaczami” opiekuńczości i czułości są: stosunkowo duża głowa, przewaga puszki mózgowej, duże i nisko położone oczy, czy niezdarne ruchy. To co przypomina bezbronne dziecko, wyzwala w nas instynkt opiekuńczy. Nie trudno zauważyć, jak wiele wizualnych cech tego typu posiada opisywana kukiełka. Dziewczynka Monster High jest bardzo wątła i krucha, niczym osoba niedożywiona. Stosunek wielkiej główki do ciałka z widocznymi pod skórą kośćmi oraz lekko wydęty brzuszek przywodzą na myśl głodujące dzieci z Afryki. Widok tej dysharmonii jest przecież zatrważający, przez co budzi litość. Ciekawym zabiegiem jest też skierowanie nóg plastikowej figurki do środka. Producent, wzorując się na japońskiej estetyce Kawaii, uwypukla w ten sposób nastoletnią zgryzotę krzywych nóg. „Jestem taka biedna, taka niezdarna. Popatrz w moje wielkie oczy i pokochaj” – estetyka „cuteness” zasadza się na wywołaniu, tym cichym komunikatem, empatii. Akt kupna zamienia się ostatecznie w gest adopcji. W momencie decyzji o zakupie poddajemy się mikro retrospekcjom, chcemy powrócić do „czasu mitycznego” –  do dzieciństwa (aby pozytywnie wpłynąć na „tu i teraz”). Towar jaki nabywamy w rzeczywistości ma niewiele wspólnego z okresem kiedy byliśmy szczęśliwi – jest symulakrem. Na tym między innymi polega zwodniczy charakter cuteness. Miś, którego z ufnością tulimy do piersi, może znienacka wbić nam w szyję dobrze ukrywane i wcale nie pluszowe kły(…)Słodki naskórek cuteness odsłania mniej urocze oblicze. (…)Staje się również synonimem przebiegłości, kiedy pod przykrywką słodyczy wywołuje na światło dzienne, społeczne tabu (Brzozowska-Brywczyńska)”.

Takim tabu jest śmierć. Nieustannie obecna w świecie zabawek Monster High.

„Chociaż nawet nie żyję, to umrę”, „Moje życie się skończyło”, „To jest Strachu – dosłownie umierał by was poznać”. Te sformułowania należą do żargonu „mrocznego korytarza” Straszyceum. Nic dziwnego, że piosenka promocyjna, jaką możemy usłyszeć na początku każdego odcinka kreskówki, także nosi w sobie „śmiercionośną atmosferę”.

Rytm powtarzalnego refrenu zamyka słuchacza w pewnego rodzaju mantrze – „kole”. Słowa które go kończą – „the party never dies” (ta impreza nigdy nie zginie) – stanowią nie tylko silny akcent muzyczny, ale i interpretacyjny.  Koło tańczących na „wiecznej zabawie” przywodzi na myśl średniowieczny motyw tańca śmierci. Jednak jest to „memento mori” poddane dekonstrukcji. Zamiast budzącego grozę upomnienia, odbiorca dostaje komunikat odwrotny. Magnetyzm piosenki wciąga go w świat, gdzie rządzą upiory dzieci – „the ghoul kids rule” (jak głosi piosenka). Nie są to upiory tułające się i proszące o pomoc, tak jak w „Dziadach” Adama Mickiewicza. Nikt nie pyta duszyczek „czego potrzebują, by się dostać do nieba” – nie zadaje się pytań podmiotowi oznajmiającemu: „I'm with my peeps. You can't ignore us. This is where the ghoul kids rule!”(Kiedy jestem z moimi ludźmi nie możesz nas ignorować. Tu rządzą upiorne dzieci). „Ghoul” to upiór w tłumaczeniu z angielskiego, ale także: złodziej grobów, osoba lubiąca treści makabryczne lub bezpośrednio związana ze śmiercią zawodowo tj. grabarz[7] . Określenie pochodzi z muzułmańskich baśni ludowych, gdzie oznacza złego ducha żywiącego się zwłokami. Etymologicznie „Ghoul” pochodzi od arabskiego czasownika „ghala”,  czyli „opanować” lub „zawładnąć”[8].Ghul to także pustynia zamieszkała przez złego demona, który przyjmował postać zwierzęcą (często hieny), aby zwabiać nieświadome dzieci do swojej odludni.  W formie żeńskiej Arabowie korzystają także z „ghouleh”, a w liczbie mnogiej „ghilan”;  tak w Arabskim języku potocznym określa się ludzi żarłocznych i chciwych. 

Jakimi prawami rządzą się „żarłoczne dzieci”?  Dzieci powiązane z grabarstwem, dzieci chcące panować, chcące zawładnąć. Piosenka kończy się kodą:

We've got spirits, yes we do
We've got spirits, how 'bout you?
(x2)

Hahaha Knock'em dead[9]

(Posiadamy ducha, tak my go mamy

Posiadamy ducha, a jak jest z Tobą?

Hahaha uderzę ich martwotą)

Ta impreza nigdy się nie kończy jeżeli masz ducha. Drapieżne dziewczynki rzucają wyzwanie odbiorcy przed komputerem. A przecież są „cute”? Jak tłumaczy Maja Brzozowska-Brywczyńska są „cute”, czyli są urocze. Słowo „uroczy” na pierwszym poziomie skojarzeń oznacza po prostu: miły, słodki, rozkoszny(…), o tyle jeśli wniknąć głębiej – odnosi się do uroku i czaru; zauroczenie zaś ma swoje konotacje seksualne, rzucenie uroku natomiast wiąże się z przebiegłością (Brzozowska-Brywczyńska). Laleczka Monster High jawi się więc w wyobraźni symbolicznej, jako przebiegła i pożądliwa uwodzicielka.

Taniec śmierci to także obraz gnijących ciał. Obraz trudny do konfrontacji. W kulturze współczesnej szczególnie ukrywany. Jak mówi L.V. Thomas: „Wszystkie cywilizacje potykają się o podłość gnicia, przeto wszystkie społeczeństwa świata odwracają się od niego z obrzydzeniem. Jeśli więc jest w praktykach funeral-homes (domów pogrzebowych) jakaś aberracja, to nie polega ona na zakrywaniu osobliwych oznak śmierci. Widzieć ją będziemy raczej w nadmiarze fałszowania, który hańbi to, czym były oznaki życia”. Wymalowane lalki Monster High kryją swoją prawdziwą naturę. Chowają się za maskami. Lalka Frankie (według fabuły córka Frankensteina) w odcinku pierwszym mówi: „nie wychodzę z domu bez twarzy. Ukrywanie prawdziwej twarzy, transformacja, podwójna tożsamość. Te pojęcia charakteryzują potwora miejskiego w wyobraźni symbolicznej od wieków. Wampiry, wilkołaki, zombie to stwory nocy. Bardzo często są zezwierzęcone, bo odbywają karę za chęć bycia „nadczłowiekiem”. Wersję takiego wcielenia adaptuje współczesna seria horrorów o Laleczce Chucky – w oryginale „Childe’s play” (od 1988). Duch człowieka niepokornego musiał przyjąć tymczasowo postać lalki.

Można by zapytać co łączy opisywane kreatury z nastolatkami? Wbrew pozorom bardzo wiele. Obydwie grupy to jednostki przepoczwarzające się – liminalne (w rozumieniu Victora Turnera). „Limen” – próg (łac.) – symbolizuje zawieszenie między stanami zdefiniowanymi przez społeczeństwo. Opisywane grupy są wyrzutkami poszukującymi swojego przyszłego miejsca w strukturze. Na te poszukiwania stara się odpowiedzieć fabuła bajki MH. Postaci tworzą przed odbiorcą iluzję wspólnoty jednoczącej gatunki i pogmatwane osobowości. W populistycznych hasłach równość i braterstwo stają się synonimem bezpieczeństwa. Jednak prezentowaną lapidarnie utopię rozsadza od środka obraz. Bohaterki to w gruncie rzeczy produkt seryjny, jednorodny, tożsamy. Wymiary, zainteresowania, stroje jakie należy mieć, aby należeć do wspólnoty, są jasno określone, tak jak reguły gry upiornej szkoły. „Don’t be yourself, be dream yourself” (Nie bądź sobą, bądź wymarzoną sobą) mówi jedna z bohaterek serialu wyznaczając krąg tolerancji uczniów na inność. Bądź wymarzoną sobą – bądź jak celebrycka lalka szkielet, bądź jak odcisk idealnej formy – czy tak spełnisz swoje marzenia? To pytanie powinno trafić do nastolatek i dzieci, które już w wieku pięciu lat wielbią „idealny” świat straszyciółek MH. Może także należy zapytać o to rodziców, którzy ulegają presji lalki firmy Mattel – celebrytki i hiper konsumentki zarazem.

Dorota Stangel



[1] Podaję nazwy polskiego tłumaczenia z wersji amerykańskiej.

[2] Odcinek specjalny: http://www.youtube.com/watch?v=VUa_SUjApGc  13.07.2013

[3] Odcinek pierwszy PL: http://www.youtube.com/watch?v=R1H_YVdAHlQ

[4] W tłumaczeniu polskim

[5] http://www.dobramama.pl/pokaz/468522/Czy_wasze_coreczki_maja_lalki_monster_high/2/new (10.04.13, 10:58)

[6] http://www.dobramama.pl/pokaz/468522/Czy_wasze_coreczki_maja_lalki_monster_high/2/new (10.04.13, 10:58)

[7] Wikipedia Goul

[8] Tamże.

[9]  Piosenka „ Fright Song” ze strony internetowej: http://www.tekstowo.pl/piosenka,monster_high,fright_song,strona,4.html