Partner Roberta Biedronia, Krzysztof Śmiszek marzy o zamykaniu ludzi do więzień za szeroko pojętą "homofobię". Czy zamknąłby również byłego prezydenta, Lecha Wałęsę, który nie życzy sobie, aby homoseksualiści "chodzili za paluszki po mieście" i "bałamucili jego wnuki"?

Były prezydent był w niedzielę gościem spotkania Klubu Obywatelskiego w Krośnie. Został zapytany m.in. o kwestię praw dla osób LGBT. Temat powrócił ostatnio za sprawą prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego, który podpisał w lutym tzw. "kartę LGBT+". Okazuje się- zresztą kolejny już raz- że Wałęsie w kwestii osób homoseksualnych bliżej jednak do środowisk będących nawet bardziej na prawo od PiS niż do ukochanej Koalicji Europejskiej... 

"Nie wolno ich gnębić, Pan Bóg stworzył ich tak samo, jak nas, więc prawa tak. Ale nie mogą chodzić za paluszki po mieście i bałamucić moich wnuków"-stwierdził były prezydent na spotkaniu w Krośnie. 

"To nie jest normalne, większość jest inna, i oni się do tej większości muszą podporządkować. (…) Oni się muszą do większości podporządkować, a tak to bałamucą nam dzieci w taki sposób"-dodał.

"Jestem fanatykiem zorganizowań społecznych i dawania tyle grupom, na ile zasługują. Jeśli ta mniejszość Biedronia ma 5 proc., to mają 5 proc. w parlamencie. I jak przeliczymy, to się okaże, że może nie w parlamencie, ale poza parlamentem"-przekonywał pierwszy przywódca "Solidarności". 

Wałęsa zapewnił jednocześnie, że nie myśli "o gnębieniu i wyrzucaniu" przedstawicieli środowisk gejowskich. Oj, to wygląda na homofobię i "totalsom" raczej się nie spodoba...

 

 

yenn/Twitter, Fronda.pl