Ale to nie wszystko. Lekarz, który ze względu na swoje sumienie, powołuje się na tę klauzulę, musi powiadomić o tym przełożonego, a także uzasadnić swoją decyzję. „Klauzula sumienia jest rozwiązaniem kompromisowym, dzięki któremu zarówno lekarze, jak i pacjenci mogą postępować zgodnie ze swoimi sumieniami, zaś ceną tego kompromisu jest znoszenie pewnych utrudnień czy niedogodności przez obie strony" - podkreśliła w swym stanowisku Prokuratura Generalna. Tyle że w przypadku moralności trudno mówić o kompromisie, bo albo jakieś działanie jest sprzeczne z sumieniem, albo nie jest.

Prokuratura zaznaczyła także, że „wedle tradycyjnego, paternalistycznego modelu relacji lekarz-pacjent, to lekarz był ostatnią instancją definiującą dobro pacjenta, co było traktowane jako oczywiste następstwo jego wiedzy i przewagi informacyjnej”. „Współcześnie jednak coraz częściej uważa się, że instancją tą jest pacjent i do niego należy podejmowanie zasadniczych decyzji, zwłaszcza tych przesądzających o życiu i śmierci” – czytamy w stanowisku PG.

Opinia Prokuratury Generalnej trafi teraz do Trybunału Konstytucyjnego. W zeszłym roku Naczelna Rada Lekarska zaskarżyła tam, jako niekonstytucyjne, zapisy dotyczące właśnie klauzuli sumienia. Zakwestionowała między innymi przepis mówiący o tym, że lekarz, powołując się na klauzulę sumienia, ma wskazać pacjentowi „realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w podmiocie leczniczym". Przepisy te – według NRL – nakładają na lekarza powstrzymującego się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem ciężar zagwarantowania uzyskania ich od innego lekarza, „co czyni iluzorycznym prawo do wolności sumienia”. Bo to oznacza faktyczny współudział lekarza w czynie, który sam określa jako zło moralne. Czy zgodnie więc z wytycznymi Prokuratury Generalnej każdy lekarz, który powołuje się na klauzulę sumienia, będzie musiał  mieć na biurku listę „lekarzy bez sumienia”, do których będzie kierował pacjentów? Przecież to absurdalne.

Trybunał jeszcze się tą sprawą nie zajął. W lutym dostał natomiast opinię Sejmu. Stanowisko podpisane przez marszałka Radosława Sikorskiego wskazuje na konstytucyjność obowiązujących zapisów: „Zawód lekarza wiąże się m.in. z ryzykiem konieczności działania wbrew sumieniu” – głosi opinia Sejmu.

Tymczasem sumienie nie jest czymś, co jest narzucone człowiekowi przez prawo. Sumienie to przejaw wolności. Nikt nikomu nie ma prawa odmówić postępowania w zgodzie z własnym sumieniem i słuchania sumienia. Klauzula sumienia tę wartość chroni i zabezpiecza. Dlatego tak ważna jest obrona tego zapisu. Choć przeciwnicy klauzuli sumienia stawiają znak równości między samą klauzulą a religią, to jest to działanie nieuprawnione. Klauzula sumienia, choć odwołuje się do religii, tak naprawdę opiera się na racjonalności, „jest efektem założenia, że istnieje dobro i zło, a religia je wspiera” – uważa o. prof. Andrzej Derdziuk z KUL.

[koniec_strony]

Na działania wbrew sumieniu nie chcą się zgodzić lekarze, których nadrzędnym celem jest dobro pacjenta. Profesor Bogdan Chazan w wywiadzie-rzece „Prawo do życia. Bez kompromisu” mówi wprost, że lekarz, który dobrem pacjenta się nie kieruje, jest niebezpieczny: „Rządzą nim nieznane i zmienne motywacje. Lekarz bez sumienia stawia siebie w roli najemnika, który za wynagrodzenie realizuje zlecenie najmującej go osoby. Może wtedy obciąć narządy płciowe, ubezpłodnić, zapłodnić, abortować, dokonywać eutanazji, wykonywać najrozmaitsze inne procedury”.

To, do czego próbuje państwo zmusić lekarzy, budzi sprzeciw i medyków, i etyków. Etyka  liberalna bowiem żąda od lekarzy neutralności aksjologicznej i etycznej. Szczególnie mocno wezwanie to kierowane jest do lekarzy, którzy opowiadają przeciw aborcji czy eutanazji. Wzorem, narzuconym zresztą a priori, ma być postępowanie zwolenników powyższych działań, a nie przeciwników. Powoływanie się na klauzulę sumienia traktowane jest wręcz jako przemoc w stosunku do pacjenta. Lekarz – zgodnie z założeniami etyki liberalnej – powinien swoje przekonania moralne ograniczyć do sfery prywatnej, zostawić przed drzwiami gabinetu, a w pracy kierować się wymaganiami stawianymi przez państwo. Tymczasem dopiero takie postawienie sprawy – zdaniem etyka ks. Tadeusza Biesagi - ma charakter przymusu: „Tego rodzaju przymus jest gwałtem na sumieniu lekarza i służy on narzucaniu jako obowiązującej mentalności antynatalistycznej, proaborcyjnej. W ten sposób niektórzy liberalni bioetycy, pod płaszczem domagania się tzw. neutralności od lekarzy, chcą wymusić na nich dokonywanie aborcji w szpitalach jako instytucjach społecznych” – pisze ks. Biesaga w pracy „Elementy etyki lekarskiej”.

Etyk dodaje jednocześnie, że owa neutralność ma być jednoznaczna ze zgodą na to, by człowiek w początkowych fazach swojego życia pozbawiony był jakichkolwiek praw. Czyli liberalna etyka zakłada pewną wizję człowieka, ale nie chce o niej mówić wprost:  „Liberalny neutralizm nie jest neutralny, ale narzuca z góry swoją wizję moralności. Czyni to podstępnie, ponieważ krytykując inne koncepcje moralności, ukrywa swoje założenia antropologiczne i etyczne. W ten sposób raczej manipuluje innymi, niż prowadzi racjonalny spór o dobro, o sens życia ludzkiego” – dodaje ks. Biesaga.

Przeciwnicy klauzuli sumienia najchętniej by nie dopuścili do zawodu ginekologa-położnika czy neonatologa tych lekarzy, którzy chcą sumieniem się kierować. Tymczasem w publicznej służbie zdrowia miejsce jest także dla takich osób, czego dowodem są kolejki pod gabinetami i długi czas oczekiwania na wizytę u tych właśnie lekarzy. W swoim życiu spotkałam wielu takich lekarzy i jestem im za ich postawę niezmiernie wdzięczna.

Pytanie o klauzulę sumienia to także pytanie o to, jakich tak naprawdę lekarzy my pacjenci chcemy: „Przepisanie recepty na antykoncepcję jest proste, każdy może to zrobić, ale prawdziwej finezji wymaga przywrócenie naturalnego cyklu miesięcznego kobiety, która je zażywała" - mówił dr Piotr Klimas ze szpitala św. Rodziny w Warszawie podczas sesji nt. klauzuli sumienia organizowanej przez Katolicką Agencję Informacyjną. - Równie prostym zabiegiem jest aborcja, ale prawdziwą sztuką jest ochrona przed poronieniem. - Wreszcie musimy sobie zadać pytanie, jakich lekarzy chcemy? Czy takich, którzy ograniczają płodność i zabijają, gdyż ktoś jest młody i niewinny. I jak ma wyglądać mój powrót do domu? Co mam powiedzieć? - Zabiłem czworo dzieci, czy przyczyniłem się do uratowania czworga dzieci” - dodał lekarz.

Podważanie sumienia lekarza w imię neutralności światopoglądowej nie służy tak naprawdę nikomu – ani lekarzom, ani tym bardziej pacjentom. Bo sumienia żadne prawo arbitralnie ograniczać nie może. Choć opinie i Sejmu, i Prokuratury Generalnej stoją w sprzeczności z opinią samorządu lekarskiego, to mam nadzieję, że Trybunał wyda wyrok sprawiedliwy dla lekarzy. Bo to oni mają o swoim sumieniu decydować, a nie urzędnicy za nich.

Małgorzata Terlikowska