Bronisław Komorowski odmówił wzięcia udziału w debacie z Andrzejem Dudą prowadzonej przez Pawła Kukiza. Czy to był dobry pomysł, żeby debatę dwóch kandydatów na prezydenta prowadził trzeci?

Moim zdaniem tak. Paweł Kukiz zdobył w tych wyborach bardzo mocną pozycję i jako aspirujący polityk ma pełne prawo tę pozycję wykorzystywać, działając w tym wypadku w imieniu swoich wyborców. Wyborcy Kukiza mają prawo się dowiedzieć, jak odpowiadają na ich potrzeby dwaj kandydaci, którzy będą ze sobą konkurowali w drugiej turze. Z tego punktu widzenia taki pomysł był dopuszczalny. Co więcej, był o tyle ciekawy, że chodziło o debatę, w której stroną zadającą pytania - wbrew temu, co twierdzi kancelaria prezydenta - wcale nie miał być Paweł Kukiz, tylko publiczność, czyli wyborcy Kukiza. Byłoby to wydarzenie niezwykłe. Doszłoby do debaty praktycznie zupełnie otwartej, bo nikt by przecież nie weryfikował, czy ktoś naprawdę głosował na Pawła Kukiza, czy nie, więc każdy mógłby tam wejść. Oczywiście w takiej sytuacji Bronisław Komorowski prawdopodobnie kompletnie by sobie nie poradził, bo bardzo kiepsko sobie radzi w kontaktach ludźmi. Jego sztab pewnie sobie przekalkulował bilans zysków i strat (choć nie jestem pewny, bo tam panuje nieprawdopodobny chaos) i zdecydował się na wybór mniejszego zła, odmawiając udziału w tej debacie. Nie ma wątpliwości, że to zła decyzja, ale widocznie rozumowanie sztabowców Komorowskiego było takie, że jeśli się tam pojawi, to straty mogą być gigantyczne, a jeśli się nie pojawi to tylko duże.

Czy wysuwając propozycję poprowadzenia debaty Kukiz nie postawił Komorowskiego pod ścianą? Komorowski nie mógł ani iść, ani nie iść.

Wbrew temu, co niektórzy komentatorzy twierdzą, Paweł Kukiz wcale nie działa od początku na korzyść Bronisława Komorowskiego. Odbierał głosy głównie jemu. Myślę, że niski wynik w pierwszej turze w dużej mierze Komorowski zawdzięcza właśnie Kukizowi. Posunięcie w sprawie debaty też odbieram przede wszystkim jako uderzenie w Bronisława Komorowskiego, a nie w Andrzeja Dudę, który zresztą bardzo szybko zadeklarował, że w niej weźmie udział, co było bardzo dobrym posunięciem. Z dużą przyjemnością obserwuję, jak sztab Dudy coraz bardziej się odradza. Sprawnie wykorzystuje wpadki Bronisława Komorowskiego. Wczorajszy spacer po Warszawie pokazał, że sztab Bronisława Komorowskiego jest w bardzo poważnym kryzysie.

A co z próbował ugrać Paweł Kukiz, proponując debatę?

Myślę, że gra o jesienne wybory i to dlatego podkreśla bardzo mocno, że nie będzie popierał żadnego kandydata. Musi pozostać kandydatem spoza systemu do jesieni. To jest dla niego bardzo ważne i dlatego w ten sposób się pozycjonuje. Podczas debaty mielibyśmy do czynienia ze swego rodzaju konkursem ofert dla tej grupy wyborców. Paweł Kukiz chciał pokazać, że się liczy. Chciał też powiedzieć: „występuję w waszym interesie, daję wam tych kandydatów; wyróbcie sobie zdanie, ale oni tu przyszli dlatego, że na mnie zagłosowaliście”.

A te debaty, które jednak mają się odbyć – w TVP i TVN – pomogą Komorowskiemu, czy raczej go dobiją?

Gdybym wiedział, to byłby wróżką (śmiech). Sądząc na podstawie tego, jak do tej pory radzi sobie sztab Bronisława Komorowskiego, widzę to naprawdę kiepsko. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby w ciągu paru dni prezydent był w stanie przezwyciężyć swoje rozliczne wady, które się w tej kampanii unaoczniły. Ta pierwsza, niedzielna debata w TVP, będzie najważniejsza i będzie bardzo poważnym wyzwaniem. Tu zasięg jest oczywiście dużo większy niż w przypadku TVN24. Druga debata będzie skierowana głównie do komentatorów Trudno się spodziewać, żeby Bronisław Komorowski objawił swoje dotychczas ukryte talenty. Natomiast Andrzej Duda w kampanii objawił talenty, o których wiele osób pewnie nie miało pojęcia, np. talent do przemawiania, albo do spotykania się z ludźmi i dobrego kontaktu z nimi.

Czy Bronisław Komorowski może sobie pozwolić na debatę z udziałem dziennikarzy Telewizji Republika, tygodników „wSieci”, „Do Rzeczy” i „Gazeta Polska” oraz radia Wnet?

Myślę, że na to się nie zgodzi, bo to by było dla niego zbyt duże zagrożenie. Dla niego problemem jest poradzenie sobie z jednym normalnym, czyli dobrym dziennikarzem TVN Bogdanem Rymanowskim. W trakcie wywiadu w tej stacji na jego pytania Komorowski zareagował w sposób delikatnie mówiąc nerwowy, a mówić wprost - niegrzeczny. Skoro więc Bogdan Rymanowski w otoczeniu generalnie przyjaznym dla Bronisława Komorowskiego tak bardzo wytrąca go z równowagi, to cóż dopiero propozycja konfrontacji w otoczeniu dla Komorowskiego krytycznym.

Wracając do Kukiza, jak Komorowskiego radzi sobie sztab z pozyskiwaniem jego wyborców? Czy wiarygodne jest poparcie prezydenta dla jednomandatowych okręgów wyborczych?

Po pierwsze, pytanie, dla jak dużej części wyborców Kukiza JOW-y były główną przyczyną głosowania na niego. Dla jakiejś części pewnie tak, ale sądzę, że ta część wcale nie jest tak duża. To raczej element ogólnej strategii tworzenia wizerunku Pawła Kukiza jako człowieka spoza układu politycznego. I to przede wszystkim przyciągało wyborców. No a Bronisław Komorowski nie tylko nie jest człowiekiem spoza układu, ale wręcz przeciwnie, jest esencją tego układu, jego filarem. I wyborcy to widzą. Po drugie, oczywiście, że Bronisław Komorowski nie jest wiarygodny. Ta sprawa także pokazuje dramatyczny brak profesjonalizmu jego sztabowców. Profesjonalny specjalista od wizerunku nie zagrałby w ten sposób. Starałby się pogodzić to, że Komorowski jest z wnętrza układu i nigdy specjalnie się nie martwił propozycjami obywatelskimi (ani on, ani jego partia) z koniecznością pozyskiwania tych wyborców. W jakiś sposób stopniowo kierowałby Komorowskiego w ich stronę. Trochę tak, jak to zrobił Andrzej Duda, który przecież nie wyszedł i nie powiedział: „świetnie, popieram JOW-y i zawsze byłem ich zwolennikiem”, tylko stwierdził: „dużo ludzi wskazało, że być może to jest dla nich ważna sprawa, porozmawiajmy o tym”. To jest dużo bardziej wiarygodne niż to, co zrobił Bronisław Komorowski. Myślę, że ogromna część wyborców Pawła Kukiza odbiera to jako błazenadę i po prostu kpinę z nich samych. Muszę powiedzieć, że jestem naprawdę zadziwiony poziomem dyletanctwa sztabu Bronisława Komorowskiego. To naprawdę zaskakujące przy tych pieniądzach, przy tej machinie partyjnej oraz prezydenckiej i przy tym - pozornym, jak się teraz wydaje - doświadczeniu tego polityka. To absolutnie zadziwiające.

Rozmawiał Jakub Jałowiczor