Szefowa sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold, Małgorzata Wassermann skomentowała orzeczenie gdańskiego sądu w sprawie oszukańczej spółki małżeństwa P.
"Wiem, że prokuratura chciała 25 lat pozbawienia wolności. Pewnie zapoznając się z motywami pisemnego uzasadnienia wyroku będzie podejmowała decyzję, czy w tym zakresie składać apelację"-podkreśliła posłanka Prawa i Sprawiedliwości w rozmowie z dziennikarzami.
Gdański Sąd Okręgowy zasądził łączną karę 15 lat pozbawienia wolności dla byłego szefa Amber Gold, Marcina P. Jego żona i współpracowniczka, Katarzyna usłyszała wyrok 12 i pół roku więzienia. Ponadto sąd orzekł dla obojga zakaz prowadzenia działalności gospodarczej na okres 10 lat, kary grzywny - 159 tys. zł i 135 tys. zł, jak również obowiązek naprawienia szkody. W ocenie posłanki PiS, Małgorzaty Wassermann, która w kończącej się kadencji Sejmu kierowała komisją śledczą badającą ogromną aferę rządu Donalda Tuska, jest to "jedyny możliwy wyrok, jaki w zasadzie mógł zapaść", choć prokuratura chciała 25 lat pozbawienia wolności.
"Pewnie zapoznając się z motywami pisemnego uzasadnienia wyroku będzie podejmowała decyzję, czy w tym zakresie składać apelację"-poinformowała dziennikarzy szefowa komisji śledczej ds. Amber Gold.
"Na pewno jest to ważny dzień dla wszystkich pokrzywdzonych, tym bardziej, iż sąd zasądził obowiązek naprawienia szkody w stosunku do osób, których nazwiska odczytywał przez kilka miesięcy"- przypomniała polityk. Wassermann przyznała jednocześnie, że oczekiwała maksymalnego wymiaru kary.
"Też czekam na pisemne uzasadnienie. Sąd wymierzał w wyroku cząstkowe kary w zakresie 15 lat, więc ta kara łączna - też 15 lat - może zaskakiwać"-dodała. Jak przypomniała dziennikarzom szefowa komisji śledczej, Marcin P. od siedmiu lat przebywa w areszcie, innymi słowy- obecnie jest blisko połowy kary i zbliża się do momentu, gdy będzie miał możliwość ubiegania się o warunkowe zwolnienie. Małgorzata Wassermann zaznaczyła, że nie wyobraża sobie, aby sąd udzielił byłemu szefowi piramidy finansowej takiego zwolnienia.
Jak jednak przypomniała, wcześniej w innych sprawach sądy dziewięciokrotnie uważały, iż Marcin P. zasługuje na "dobrodziejstwo kary w zawieszeniu", kiedy zaś w jednej z tych spraw trafił do więzienia w 2009 r., to słupski sąd udzielił mu przerwy w karze. Posłanka wyraziła nadzieję, że taka sytuacja już się nie powtórzy.
yenn/Polskie Radio, Fronda.pl