Przewodnicząca komisji badającej aferę Amber Gold Małgorzata Wassermann powiedziała, że syn Donalda Tuska powinien stanąć przed komisją. 

"Kwestia OLT jest jeszcze przed nami. Obecnie zajmujemy się wątkiem nadzoru prokuratury, a następnie będziemy rozmawiali o KNF i NBP. Zobaczymy, jaka kolejna instytucja będzie omawiana. Na pewno syn Donalda Tuska powinien stanąć przed komisją" – stwierdziła w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Małgorzata Wassermann z Prawa i Sprawiedliwości, szefowa komisji śledczej ds. Amber Gold.

Wasserman odniosła się w ten sposób do ostatniej wypowiedzi posła Marka Suskiego, członka komisji, który mówił, że syn Donalda Tuska pod fałszywym nazwiskiem przekazywał informacje OLT, liniom lotniczym należącym do Amber Gold.

W opinii poseł „stopień i skala zaniedbań państwa w sprawie Amber Gold były zatrważające. A dalej jest jeszcze gorzej”.

"Sposób potraktowania przez gdański wymiar sprawiedliwości zawiadomienia Komisji Nadzoru Finansowego jest niedopuszczalny. Ignorancja, brak wiedzy i niechęć do zagłębienia się w problem Amber Gold charakteryzowały gdańską prokuraturę" – stwierdziła przedstawicielka PiS.

Po czym dodała:

"Katarzyna Tomaszewska-Szyrajew, policjantka prowadząca dochodzenie w sprawie Amber Gold, była kolejną osobą, która to potwierdziła przed komisją. Przerażają zeznania o tym, jak prok. Barbara Kijanko śmiała się z policjantów, którzy chcieli wydania odpowiedniego postanowienia".

Jej zdaniem „niektórzy członkowie komisji mogą zaklinać rzeczywistość, ale są związki polityków PO z założycielami Amber Gold” .

"Bezspornym faktem są przelewy pieniędzy z Amber Gold na różne inicjatywy publiczne, jak np. dla miasta Gdańska na imprezy miejskie. Na czele urzędów, które umożliwiły funkcjonowanie Amber Gold, stali ministrowie PO i minister Waldemar Pawlak" – powiedziała na koniec.

emde/tvp.info, Fronda.pl