Portal Fronda.pl: Czy Grupa Wyszehradzka może stać się miejscem sprzeciwu wobec polityki imigracyjnej Niemiec, polityki narzucającej państwom m.in. z Grupy Wyszehradzkiej, czyli Czechom, Polsce, Słowacji, Węgrom przyjęcie imigrantów?

Witold Waszczykowski: Grupa Wyszehradzka dała się poznać przede wszystkim z tego, że niemal nie istnieje, to znaczy – praktycznie nie prowadzi żadnej działalności, która kształtowałaby obraz Unii Europejskiej. Wszystkie państwa tworzące tę Grupę są trochę inaczej zorientowane: Polska na większą samodzielność, Czechy na ścisłe związki z Niemcami, Słowacja wysyła sygnały w kierunku Rosji i chce swoją niezależność budować między Rosją a Niemcami, z kolei Węgry są nastawione na niemal izolacjonizm (oczywiście w ramach UE). Nie ma jednego oglądu sytuacji przez Grupę Wyszehradzką, wspólnych interesów i wspólnej strategii bezpieczeństwa. Mimo, że kraje te mają wspólną historię komunizmu, czy dominacji sowieckiej, grają indywidualnie. Grupa Wyszehradzka jako podmiot strategiczny, który konsekwentnie prowadzi jakąś politykę, nie istnieje.

Jednak państwa Grupy Wyszehradzkiej mają podobną postawę w sprawie nielegalnych imigrantów...

Istnieje pewien wspólny ogląd sytuacji, jeżeli chodzi o przyjmowanie większej ilości imigrantów. Wszystkie kraje pokomunistyczne, czy też kraje nowej Unii nie chcą imigrantów, ponieważ nie są do tego przygotowane pod żadnym względem – ani kulturowym, politycznym, gospodarczym, ani nie mają doświadczenia w absorpcji uchodźców, ani tego nie chcą ich społeczeństwa.

Czy Grupa Wyszehradzka może położyć tamę pomysłom Niemców?

Uważam, że nie. Owszem, te kraje mogą współpracować w tym względzie, ponieważ w Unii Europejskiej musi dojść do głosowań takiego ogólnoeuropejskiego planu absorpcji tych uchodźców. Jednak nie nazwałbym tego współpracą Grupy Wyszehradzkiej, tylko pewnym wycinkiem rzeczywistości UE. Można postawić pytanie, czy wspólne działanie na tym jednym wycinku doprowadzi kiedyś do odrodzenia Grupy Wyszehradzkiej. Moim zdaniem też nie, ponieważ rozbieżne są inne interesy.

Czy jednomyślna postawa państw z Grupy Wyszehradzkiej w tej jednej sprawie może być jednak skuteczna?

Może być skuteczna, tylko że wszystkie te państwa prędzej czy później będą musiały ułożyć na szali „za” i „przeciw”. Jeżeli chodzi o „przeciw” - może panować takie myślenie – jeśli nie wejdziemy w formę wspólnej europejskiej polityki imigracyjnej, to w wielu innych dziedzinach, na których nam zależy Niemcy mogą powiedzieć „nie”. Żadnemu z tych państw się to nie opłaca. Opór Niemiec może przejawić się w czasie transferów finansowych z budżetu UE. Niemcy mają środki nacisku, które będą uwzględniane.

Wydaje mi się, że będziemy razem protestować, ale prędzej, czy później jakichś uchodźców i tak przyjmiemy, żeby nie antagonizować Niemiec.

Rozmawiała Karolina Zaremba