Szef polskiej dyplomacji, Witold Waszczykowski podczas wspólnej konferencji prasowej ze swoim włoskim odpowiednikiem, skomentował decyzję Komisji Europejskiej w sprawie krajów, które odmawiają przyjęcia imigrantów.

"Rozumiemy, że KE ma odpowiednie procedury, aby reagować wtedy, kiedy podjęte wspólnie porozumienie państw członkowskich jest nierealizowane i w tym przypadku nie ma niczego nadzwyczajnego. Przypadkiem nadzwyczajnym jest to, iż komisja zdecydowała się wyselekcjonować tylko 3 kraje, które – jak twierdzi KE – nie realizują tego porozumienia. Otóż przypomnę, iż we wrześniu 2015 roku podjęte porozumienie, iż to cała Europa powinna doprowadzić do relokacji 160 tys. osób niesłusznie nazwane terminem uchodźcy, ponieważ większość z nich to emigranci. Już tutaj mamy zarzut wobec KE, że już wtedy źle oszacowała procedurę decyzji, następnie komisja nie zauważa faktu, że z tych 160 tylko około 20 tys. zostało przesiedlonych i dotyczy tylko większości czy wszystkich państw UE, które tego porozumienia nie realizują. Tu widzimy niesprawiedliwość i podwójne standardy, wyselekcjonowanie tylko 3 krajów i napiętnowanie nas"- mówił minister Waszczykowski. Jak zapowiedział, Polska będzie bronić się i argumentować, dlaczego uważa decyzje Brukseli w tej kwestii za niesłuszne. 

"Sama koncepcja relokacji czyli możemy ten eufemizm określić normalnym językiem, to koncepcja siłowego przesiedlenia 160 tys. ludzi, do miejsc, do których oni najczęściej nie chcą być przesiedleni, to koncepcja niesłuszna, która nie powinna być podjęta i dzisiaj realizowana."- ocenił szef MSZ. Jak przypomniał, decyzja przeczy procesowi, który ma miejsce w UE. Decyzja z września 2015 została bowiem zaskarżona przez państwa członkowskie do unijnego Trybunału Sprawiedliwości. 

"Jeżeli komisja nie czeka na werdykt ETS, to wygląda, że chce również wywrzeć presję na trybunał, żeby albo przyspieszył decyzję, albo podjął zgodnie z oczekiwaniami komisji”- tłumaczy minister. Jak dodał, nie istnieje uzasadnienie dla łączenia kwestii imigrantów z funduszami strukturalnymi, ponieważ wiązałoby się to z naruszeniem unijnych traktatów.

"Fundusze wynikają z traktatów, z umową, jaką zawarliśmy z UE, z otwarcia naszego rynku i fundusze strukturalne nie są żadną nagrodą za dobre zachowanie, tylko rekompensatą ekonomiczną za otwarcie polskiego rynku, słabszych rynków na wpływy rynków bogatszych, starszych państw UE. To pewne wyrównanie, rekompensata za to, że państwa te zarabiają krocie na dostępie do naszych rynków i nie można tej kwestii stricte ekonomicznej łączyć z jakąkolwiek ideologią czy zachowaniem czy innymi decyzjami z innych dziedzin"- ocenił szef MSZ.

JJ/300Polityka, Fronda.pl