Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell zaproponował utworzenie europejskich sił szybkiego reagowania. Jego zdaniem powinno to nastąpić w odpowiedzi na kryzys afgański i chaotyczną ewakuację zachodnich sił zbrojnych z Afganistanu. Pomysł ten spodobał się Radosławowi Sikorskiemu. Inny były szef MSZ Witold Waszczykowski nazwał go z kolei naiwną mrzonką.

Sikorski w rozmowie z korespondentką Polskiego Radia stwierdził, że sam zabiegał o utworzenie europejskiego legionu.

- Uważam, że ta brygada powinna być złożona nie z pododdziałów krajów członkowskich,  ale z ochotników unijnych państw, być finansowana z budżetu obronnego Unii Europejskiej, a nie przez państwa członkowskie i podlegać Radzie do spraw Zagranicznych i Bezpieczeństwa, wtedy byłoby przyzwolenie społeczne na jej użycie - stwierdził Sikorski.

Korespondentka spytała także o zdanie w tej sprawie Waszczykowskiego, który pomysł nazwał "naiwną mrzonką".

-  Europa nie posiada czegoś takiego na przykład jak rekonesans satelitarny, jak ciężki dalekosiężny transport lotniczy, nie posiada funduszy. Państwa europejskie nie są w stanie wykonać swoich obowiązków w ramach NATO, wiec jakim cudem znajdą środki aby stworzyć siły europejskie - mówił Waszczykowski.

Eurodeputowani mają także rozbieżne poglądy w kwestiach bezpieczeństwa. 

Waszczykowski stwierdził, że najlepsze rozwiązanie to oparcie się na Stanach Zjednoczonych i doprowadzenie do wykonania przez USA ich zobowiązań sojuszniczych w Europie.

W ocenie Sikorskiego Unia powinna mieć własne zdolności obronne na wypadek sytuacji, w której Stany Zjednoczone nie będą chciały zaangażować się militarnie na Starym Kontynencie, bo będą zaangażowane gdzie indziej. Warto przy tym dodać, że nie jest to nieprawdopodobny scenariusz przy uwzględnieniu historii amerykańskiego zaangażowania wojskowego w konflikty na całym globie.

jkg/tvp info