We Wrocławiu poważnie pobity został lewicowy dziennikarz i wykładowca uniwersytecki, Przemysław Witkowski. Podczas spaceru z rowerem skrytykował graffiti, jakie zobaczył na murze. Graffiti było w swojej treści antygenderowe. W odpowiedzi na krytykę został zaatakowany prawdopodobnie przez przedstawiciela ruchu nacjonalistów i dotkliwie pobity.

Witkowski jechał rowerem po wrocławskim bulwarze w czwartek po południu. Zobaczył na murach napisy jednoznacznie i ostro krytykujące zakłamaną ideologię LGBT. "Walcz z marksizmem kulturowym"; "Stop pedofilom z LGBT, reaguj"; "Walcz z LGBT".

Mówiąc krótko, treść - słuszna. Witkowski wszakże, będąc lewakiem, uznał je za karygodne. Na rowerze minął młodego, około 20-letniego człowieka. Został przezeń zapytany, czy nie podobają mu się napisy (wcześniej Witkowski komentował ich treść w rozmowie ze swoją dziewczyną). Odparł, że nie i doszło do szarpaniny. Lewicowiec otrzymał poważne razy. Złamano mu nos i poobijano twarz.

Sprawą zajęła się już policja. Atak potępiła Elżbieta Witek, szefowa MSWiA. Do incydentu odniósł się również wrocławski prezydent, Jacek Sutryk, wygłaszając ostre słowa pod adresem tak zwanych faszystów.

Jak powiedział w rozmowie z Oko.press sam Witkowski, napastnik nie znał kogo, zaatakował tylko z powodu krytyki napisów na murze. Miał straszyć, że dopadnie także rodzinę pobitego.

Atak na Witkowskiego szczerze potępiamy. To przejaw barbarzyństwa - jak każdy akt nieusprawiedliwionej niczym przemocy dokonany został z podjudzenia diabła i jest ciężkim grzechem. Tak nie wolno czynić. Ideologię LGBT trzeba krytykować z całą ostrością i walczyć z jej przejawami, należy to jednak robić w sposób cywilizowany.

Najlepszym na to sposobem jest zaangażowanie polityczne i doprowadzenie na drodze prawnej do zakazu szerzenia psujących moralność i skrajnie bezbożnych treści. A zatem nie przemocą fizyczną, ale mądrą polityką można uchronić Polskę przed nawałą pogańskiej ideologii gender.

bsw