Demonstrują przeciwko korupcji, deficytom systemu edukacji i okrawaniu demokracji.

Od kilku tygodni kilka tysięcy osób demonstruje co wtorek w Budapeszcie przeciwko polityce konserwatywnego rządu Viktora Orbana. Do udziału w wiecach wzywają działacze na rzecz społeczeństwa obywatelskiego, którzy pod hasłem "Nie możemy się już cofnąć" piętnują korupcję szerzącą się ich zdaniem pod rządami premiera Viktora Orbana. Krytykują też planowane cięcia w budżecie na świadczenia socjalne.

W ubiegły wtorek demonstranci zorganizowali 43 blokady dróg dojazdowych i głównych ulic Budapesztu.
Protest skierowany jest również przeciwko cięciom w szkołach i na wyższych uczelniach i przeciwko erozji demokracji.
Antyrządowe akcje protestacyjne zaczęły się pod koniec października. Zaczęły się one po ujawnieniu planów węgierskiego rządu, by opodatkować korzystanie z Internetu. Orban wycofał się wprawdzie z tego pomysłu, ale protesty skierowane są przeciwko luksusowi, w jakim żyją członkowie rządu i „autorytarnym zamysłom premiera”, np. wprowadzeniu obowiązkowych testów na konsumpcję środków odurzających.

- Nasz rząd bardzo szybko się wzbogacił, podczas gdy większość ludzi bardzo szybko zbiedniała - uważa jeden z organizatorów protestów, Gabor Vago.

Stany Zjednoczone odmówiły ostatnio wydania wiz sześciu urzędnikom węgierskich instytucji rządowych, w tym szefowej Urzędu Skarbowego, zarzucając im korupcję na szkodę amerykańskich firm. Rząd odpiera te zarzuty.

ed/dw.de