Dzisiaj o godz. 16 na cmentarzu w Myślachowicach rodzina i przyjaciele pożegnali Józefa Cichego, żołnierza, który walczył m.in. pod Monte Cassino.

Józef Cichy miał 96 lat.

Mężczyzna przez kilka lat bezskutecznie walczył o legitymację rencisty wojskowego, która upoważniłaby go do darmowych leków. "Gazeta Krakowska" przypomina, że wielokrotnie opisywała jego historię, a ostatnio było to 28 lutego br., gdy Józef Cichy przeszedł operację podczas której amputowano mu stopę, bo wdało się zakażenie.

Los kombatanta wzruszył setki Czytelników z całego kraju, a także z zagranicy. Ludzie oferowali wsparcie finansowe deklarując regularne przelewy, by pomóc w ciężkiej sytuacji bohatera II Wojny Światowej.

Józek nie chciał od nikogo ani grosza, bo był honorowy. Zależało mu tylko na tej legitymacji - tłumaczy Janina Cichy, siostra Józefa.

W siostrze pozostaje żal do instytucji, w tym do ZUS-u, że zlekceważyły jej brata.

 - Ważniejsza była biurokracja - mówi pani Janina.

Z kolei Paweł Rejdych, siostrzeniec Józefa Cichego przypomina, że po kilku publikacjach w "Gazecie Krakowskiej" o losie mężczyzny, końcem marca jego wuja odwiedzili biegli sądowi, którzy mieli zdecydować, czy należy mu się świadczenie o które walczył, czy nie.

 - Czekał na decyzję, z nadzieją, że będzie pozytywna. Niestety nie doczekał się - mówi.

Józef Cichy do końca był w dobrej kondycji psychicznej. W rozmowie z dziennikarzami "Gazety Krakowskiej" w lutym br. żartował, że na starość ma więcej przyjaciół niż za młodych lat.

Weteran wojenny nie doczekał renty wojskowej.

KZ/Gazetakrakowska.pl