15 maja „Washington Post” opublikował artykuł generała (w st.spoczynku) Davida Petraeusa zawierający wskazówki dla następnego prezydenta, jak zwalczać zagrożenie ze strony ISIS.

Generał Petraeus, weteran walk w Iraku i Afganistanie, a także były szef CIA, poruszył również kwestię szeroko rozumianej islamskiej ideologii dżihadu, która jest siłą napędową ISIS. Przez cały artykuł pobrzmiewa jednak pogląd, że „islam jest religią pokoju”, która została zawłaszczona przez islamskie ugrupowania terrorystyczne, takie jak al-Kaida, ISIS czy al-Nusra.

Petraeus nie wspomina, że te „agresywne ugrupowania terrorystyczne” są częścią Światowego Ruchu Dżihadystów (Global Jihadists Movement, GJM). Ich przesłanie to główne założenia islamu wyłożone w Koranie, szariacie i hadisach. Muzułmanie nie rozumieją religii tak jak my. Dla nich jest to „całościowy sposób na życie.” Bez cienia wątpliwości nasi liderzy muszą zrozumieć, że islam jest totalitarną ideologią rządzoną przez obcy nam system prawny – szariat – który nakazuje każdemu muzułmaninowi prowadzić dżihad, by podbić świat i poddać go prawu islamskiemu. Dżihadyści chcą dopiąć swego terroryzując nas. Przez brak zrozumienia tego faktu stawiamy się w sytuacji zagrożenia.

Dla jasności – nie wszyscy muzułmanie są zwolennikami szariatu. Jednak jak podkreśla Adrew Bostom w arykule dla PJ Media z 15 marca 2016 roku, dążenie do supremacji szariatu w jego najbardziej nienawistnym i fanatycznym wydaniu pozostaje najczęstszą postawą muzułmanów. Cytuje wyniki ostatnich badań: 77% sunnitów i 83% szyitów z Iranu chętnie widziałoby szariat jako prawo swojego kraju. Co więcej, 91% wyzwolonych Irakijczyków i 90% Afgańczyków również popiera szariat.

Petraeus kwestionuje też prawa wynikające z pierwszej poprawki do konstytucji, wyrażając zaniepokojenie bieżącym dialogiem politycznym, który podkreśla zagrożenie ze strony islamu i muzułmanów. Generał wpadł w pułapkę myślenia na zasadzie „nie krytykuj islamu, bo możesz obrazić sięgające VII wieku uczucia religijne muzułmanów”. Chyba zapomniał, że jednym z zadań naszej armii jest walka w obronie naszej konstytucji i stylu życia.

Poprzez takie komentarze Petraeus wspiera ogólnoświatową kampanię na rzecz narzucenia wyznawcom innych religii zakazu obrazy islamu. Kampanię tą prowadzi zrzeszająca 57 państw członkowskich Organizacja Współpracy Islamskiej (Organization of Islamic Cooperation) ciesząca się niestety poparciem ostatniej Sekretarz Stanu, Hilary Clinton.

Petraeus wierzy, że rzetelne przedstawienie faktów zmniejsza nasze szanse na pokonanie islamskich ekstremistów, „alienując muzułmanów, którzy muszą nam pomóc zwyciężyć”. Opinia ta opiera się na jego doświadczeniach z prowincji Anbar. Udało mu się pokonać al-Kaidę w Iraku kupując za ciężkie pieniądze przychylność tamtejszych szejków. Oprócz pieniędzy zaważyły na tym jednak morderstwa i inne okropności popełniane przez bagdadzki szyicki rząd i al-Kaidę, których sunnici mieli już po prostu dosyć.

Kiedy George W. Bush zaatakował Irak w 2003 roku i pokonał szyicką armię Saddama Husseina, zniszczył równowagę sił między sunnitami a szyitami. Iracka armia została rozwiązana, co miało tragiczne skutki, ponieważ dostarczyło wyszkolonych żołnierzy al-Kaidzie, która zrodziła później ISIS. Aby jeszcze skomplikować sytuację, Departament Stanu napisał nową konstytucję dla Iraku, zgodnie z którą szariat stał się obowiązującym prawem w państwie rządzonym przez szyicki rząd. Ten ruch musiał doprowadzić do wojny domowej, która trwa do dziś.

Musimy zrozumieć, że muzułmanie walczą o swoje rodziny, plemiona, klany i oczywiście islam – a nie dlatego, że ich zdaniem ISIS działa niezgodnie z założeniami islamu czy też sabotuje ich wiarę. Sunnicki rząd stosuje nieuczciwe taktyki za pośrednictwem swoich licznych organizacji międzynarodowych, wliczając w to migrację żyjących zgodnie z szariatem muzułmanów do krajów niemuzułmańskich. Równocześnie zabiegają o sojusze z nami, aby bronić swoich rodzin rządzących i interesów dzięki naszym bazom wojskowym na ich terenie.

Na Bliskim Wschodzie tradycyjna walka między sunnitami a szyitami ciągnie się od tysiąca lat. Musimy pokonać ISIS przywracając balans między sunnitami a szyitami i jednocześnie nie dopuszczając do realizacji celów Iranu. Nie możemy jednakże pozwolić, żeby Amerykanie ginęli walcząc o utrzymanie reżimów w Bagdadzie i w Damaszku. Są to marionetkowe rządy pod kontrolą Iranu. Jeśli Iran chce utrzymać ich rządy, niech zaangażuje swoje zasoby.

Powinniśmy skupić się na bezpieczeństwie naszego największego sojusznika w regionie, Izraela oraz Kurdów, którym powinniśmy zapewnić bezpośrednią pomoc wojskową.

 Euroislam.pl