Tomasz Wandas, Fronda.pl: Gdzie dziś, albo w czym w Polsce mamy dziś największy potencjał?

Jadwiga Emilewicz, wiceminister w Ministerstwie Rozwoju: W Polsce mamy cała rzeszę uzdolnionych matematycznie młodych ludzi. Z jednej strony uczniowie mają bardzo dobre wyniki w testach matematycznych, a z drugiej strony mamy w dalszym ciągu za mało inżynierów. Nie chodzi mi wyłącznie o inżynierów z pełnym, inżynierskim wykształceniem, ale mam na myśli cały techniczny dział. Jest to niewątpliwie obszar w którym mamy ogromny potencjał, a który ciągle nie przekłada się tak dobrze na gospodarkę jakbyśmy tego chcieli. Do końca tego roku w Polsce będzie brakowało ponad czterystu informatyków, w przyszłym roku liczba ta wzrośnie do ponad tysiąca. Także, drogi obywatelu jeśli pytasz co możesz zrobić, to na pewno możesz kształcić się w tym kierunku. Dzisiaj informatycy w Polsce dyktują warunki finansowe. Informatycy nie muszą dzisiaj szukać pracy poza Polską, dlatego, że jest to zawód bardzo dobrze u nas opłacany. Są oni potrzebni w każdej dziedzinie: w medycynie, w farmacji itd.

W farmacji?

Tak. Nowoczesny przemysł farmaceutyczny to dziś tak naprawdę bioinformatyka. Kolejną rzeczą w której jesteśmy też bardzo dobrzy do inżynieria materiałowa. Dziś produkuje się u nas wszelkiego rodzaju pojazdy i materiały do tych pojazdów na dobrym poziomie. Mamy tu duży potencjał, proponujemy produkcję wielu materiałów dla całego świata. Jest to obszar, który z pewnością będziemy wzmacniać. Nie jest przypadkiem, że przekłada się to na produkcję skomplikowanych części do samolotów, samochodów, wszelkiej komunikacji publicznej, a także na proste rzeczy typu łopaty do odśnieżania, a jest to produkcja „garażowa”, kilkuosobowa.

Czy poza produktami technicznymi i tymi, które wymagają skomplikowanej, specjalistycznej wiedzy jest jeszcze inny mocny dział, którym możemy się pochwalić?

Tak, oczywiście – żywność. Przeskok, który musimy wykonać to przestać być eksporterami jagód, owoców czy warzyw, natomiast musimy coraz więcej inwestować w to, aby przetwarzać. Towar przetworzony jest droższy, jest bardziej wartościowy. Musimy starać się, aby te wysokiej jakości produkty żywnościowe przełożyły się na wysokiej jakości produkty przetworzone. Chodzi o to abyśmy nie dostarczali tylko tych podstawowych produktów, które mają bardzo niską marżę, tylko abyśmy mieli droższe produkty z nich wytworzone. Jednym słowem: nie truskawka, ale dżem. Wiemy, że świat szuka żywności ekologicznej. W czasach żywności modyfikowanej powinniśmy stać się rezerwuarem żywności zdrowej.

Nie obawia się Pani, że zbyt duży nacisk na zawody techniczne spowoduje, że te humanistyczne zaczną wymierać? Kto będzie chciał np. być nauczycielem, gdy jako informatyk, inżynier itd. Zarobi dziesięć razy tyle? 

W dobrze zharmonizowanym społeczeństwie potrzeba wszystkich, humanistów i ścisłowców. Kiedyś daliśmy się oszukać tworząc tysiące wydziałów zarządzania i marketingu. Z tym skutkiem, że ci wykształceni menagerowie, marketingowcy, układają towar na półkach sklepów wielkopowierzchniowych. Mamy mocne przechylenie w stronę nauk stosowanych bo wydaje się, że trochę nam tego brakuje. To znaczy, że zdiagnozowaliśmy, iż mając tyle uczelni technicznych, zawodowych, w dalszym ciągu odpowiednio nie jesteśmy na tym poziomie rozwoju gospodarczego na którym powinniśmy być.

W czym zatem problem? Co z humanistami? Czy uczelnie humanistyczne skazane są na upadek?

Chodzi o to, aby wydziały były dostosowane do potrzeb rynku. Nauczycieli jest potrzebnych tyle i tyle, więc w związku z tym trzeba zredukować liczbę szkół pedagogicznych. Kiedy zmniejsza się liczba szkół, to kształcenie kontyngentu nauczyli jest oszukiwaniem tych, którzy idą na te studia. W tym sensie uczelnie muszą patrzeć na to, co w tej chwili dzieje się na rynku. Humanistyka musi przetrwać, bo nasza cywilizacja musi żyć. Jest to bezwzględne jeśli chcemy wiedzieć np. w którą stronę chcemy, aby Polska się rozwijała. Musimy znać historię Polski, historię cywilizacji, musimy wiedzieć na czym polega prawo europejskie, skąd się wzięło itd. Pamiętam, że w wielu dyskusjach zastanawialiśmy się czy uczyć wypełniać PIT czy czytać Dantego. Odpowiedz jest prosta, ci, którzy będą umieli uczytać Dantego będą umieli wypełniać PIT. Bardzo trudno w tej perspektywie znaleźć środki poza krajowe, środki europejskie, które będą finansować humanistykę. Jest to bardzo trudne, stąd pewnie dlatego mniej mówimy o humanistyce w programie, ale to nie oznacza, że o niej zapominamy. Humanistyka musi być w znacznej mierze finansowana ze środków własnych, musimy postawić tu na jakość, musimy sprawić, aby najwyższej jakości kierunki humanistyczne nie były kierunkami masowymi aby rzeczywiście, ci, którzy je kończą nie byli okłamywani, że Uniwersytet jest szkołą zawodową.

Czyli jednak są potrzebni?

Proszę pamiętać o tym, że humaniści są potrzebni przy produkcji najbardziej skomplikowanych technologii na świecie.

Dla przykładu powiem panu, że w NASA pracuje cała rzesza filozofów, psychologów, neurologów. Kto by pomyślał, prawda? Za nowymi technologiami kryje się coś więcej niż to co może wiedzieć informatyk czy inżynier. To humaniści często nadają kierunek działań, mają lepszą intuicję pewnych odkrywczych działań.

Bardzo dziękuję za rozmowę.