„Troszkę odpowiedzialności” – zaapelował do opozycyjnych polityków urządzających swe demonstracje na granicy z Białorusią, wiceminister spraw zagranicznych. Marcin Przydacz uważa, że politycy ci nie zdają sobie sprawy z niebezpiecznych konsekwencji własnych zachowań. Jeśli nielegalnie przekroczą granicę to „złapią ich służby białoruskie i będziemy mieli gigantyczny problem” – ostrzega.

„Czy posłowie zdają sobie sprawę, że nie ma immunitetu po drugiej stronie granicy?” – pytał na antenie Polskiego Radia polski wiceminister. Przydacz odniósł się w ten sposób do wtorkowych wyczynów kontrowersyjnego parlamentarzysty KO, Franciszka Sterczewskiego, który pomimo interwencji naszej Straży Granicznej usiłował niezgodnie z prawem przedostać się na białoruską stronę granicy, by rzekomo przekazać znajdującym się tam imigrantom torbę z żywnością i lekami.

Marcin Przydacz podkreślił, że zachowanie takie jest „niezgodne nie tylko z prawem polskim, ale to jest niezgodne z kodeksem Schengen. Z kodeksem UE”. Wiceminister oznajmił także, że posiada wiedzę, iż migranci po tamtej stronie granicy otrzymują od Białorusinów niezbędną pomoc, żywność, wodę czy papierosy, na co – jego zdaniem – są świadkowie. Dodał także, że owe grupy koczujące w prowizorycznych obozowiskach, a pragnące przedostać się na terytorium Rzeczpospolitej „zmieniają się” i są rotowane.

 

ren/ Polskie Radio Program 1