- Polska poniosła proporcjonalnie największe straty w czasie ostatniej wojny – w ludziach, majątku, terytorium. A otrzymała ok. 1 proc. wszystkich środków wypłaconych przez Niemcy. Trudno to uznać za sprawiedliwe, a temat za zamknięty - powiedział w wywiadzie z Rzeczpospolitą wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk.

Szynkowski vel Sęk wypowiedział się na temat najbardziej prawdopodobnego następcy Angeli Merkel - Armina Lascheta. Jego zdaniem Laschet nie będzie zwolennikiem "turbointegracji" europejskiej. Według wiceszefa MSZ "próby przyspieszenia na siłę tego procesu, z pominięciem woli krajów Europy Środkowo-Wschodniej, nie tylko są skazane na porażkę ale też jeszcze bardziej podkopią społeczne zaufanie do Unii w całej Europie". Argumenty tego rodzaju trafiają do Lascheta.

Szynkowski vel Sęk wskazał, że Laschet wie, iż Polska opowiada się "za pogłębieniem integracji w takich obszarach, jak rzeczywiste funkcjonowanie jednolitego rynku, gdzie czas wreszcie przełamać bariery uderzające w wiele krajów, w tym w Polskę". Wiceszef MSZ zastrzegł jednak, że "nie zgadzamy się na poszerzenie jej na prawo rodzinne i społeczne, wartości kulturowe czy dalszą harmonizację podatkową".

Ponadto jego zdaniem nierealne jest powołanie europejskiej konstytucji, która i tak nie jest najważniejszym zadaniem, przed jakim stoi dzisiaj UE.

Wiceszefa MSZ spytano, czy Polska ma wystarczającą siłę przebicia w Berlinie.

- Gdyby było inaczej, nie mielibyśmy uruchomionych kanałów dialogu na niemal wszystkich poziomach, będąc z niemieckimi partnerami w stałym, intensywnym kontakcie. Niemcy doskonale zdają sobie sprawę, że bez Europy Środkowej nie da się w Unii posuwać spraw do przodu - zapewnił.

Wskazał, że Polska w udany sposób współpracuje z Niemcami w bardzo ważnym dla nich projekcie politycznym tj. rozszerzeniu Unii Europejskiej na Bałkany Zachodnie.

Szynkowski vel Sęk stwierdził także, że Laschet jest żywo zainteresowany współpracą w ramach Trójkąta Weimarskiego, zastrzegając jednak, że współpraca "zależy od Francji".

Wiceszef MSZ wyjaśnił także, że polski budżet nie jest zagrożony uwspólnotowieniem długu.

- Polska, nawet gdyby teoretycznie jakieś państwo UE zbankrutowało, nie przejmie przecież jego długów. Spłacimy tylko umówioną cząstkę zadłużenia, sprawiedliwie i proporcjonalnie rozłożoną między państwa członkowskie. Nasz budżet jest w pełni bezpieczny - zapewnił.

Zastrzegł, że należy uważnie przyglądać się z kolei mechanizmowi zwiększenia zasobów własnych UE. Dodał także, że w kwestii gazociągu Nord Stream 2 oczekuje "realizmu, solidarności i zdecydowanej postawy wobec agresywnej polityki Rosji".

Szynkowski vel Sęk obszernie wypowiedział się także na temat historycznego wymiaru stosunków polsko-niemieckich.

- Paradoks polega na tym, że mamy intensywne relacje gospodarcze, społeczne, wymianę młodzieży, otwarte, intensywnie wykorzystywane kanały polityczne na wszystkich poziomach. A jednak w wielu sprawach od lat nie możemy doczekać się od Niemców konkretnych działań koniecznych, by mówić o realnym pojednaniu i partnerskich relacjach. Od lat mamy po niemieckiej stronie deklaracje, które niewiele kosztują, gorzej z wprowadzeniem ich w życie - wskazał.

Zauważył, że Polska od 1991 roku wydaje rocznie 150 milionów złotych na naukę języka niemieckiego wśród mniejszości niemieckiej w Polsce. W Niemczech z kolei kwota wydawana na naukę polskiego wśród mniejszości polskiej wynosi zaledwie kilka milionów euro rocznie. Mniejszość polska w Niemczech jest przy tym znacznie liczniejsza i wynosi 1,5 - 2 mln osób.

Zdaniem Szynkowskiego vel Sęka ta dysproporcja to "duża skaza na wzajemnych relacjach".

Na uwagę, że zwiększona integracja z Polakami powstrzyma integrację innych mniejszości (np. Turków) wiceszef MSZ odparł, że "powodem jest raczej lekceważenie naszych oczekiwań".

- Bo jak inaczej tłumaczyć, że potężny majątek stuletniego Związku Polaków w Niemczech, który skonfiskowali Niemcy, nigdy nie doczekał się restytucji? Sami Polacy zdołali w latach 50. ubiegłego wieku nie odzyskać, ale odkupić tylko jedną nieruchomość: Dom Polski w Bochum. Niemcy obiecały, że go przynajmniej wyremontują. Czekamy na to już ćwierć wieku! Stan tej nieruchomości to wstydliwa wizytówka relacji polsko-niemieckich - wskazywał.

Jego zdaniem to, że temat reparacji wojennych trudno uznać za zamknięty.

- Doceniamy uchwałę Bundestagu o budowie w Berlinie pomnika poświęconego Polakom zamordowanym przez hitlerowców. Ale tu symbole nie wystarczą - zaznaczył.

Odnośnie relacji Niemiec i USA Szynkowski vel Sęk stwierdził, że "trzeba poczekać, aż opadnie tam nieco przesadny entuzjazm po przejęciu władzy przez Joe Bidena, i zobaczyć, jak wówczas ułożą się relacje" między tymi krajami.

jkg/rp