Paweł Chmielewski, portal Fronda.pl: TVP zawiesiła program Jana Pospieszalskiego, jako powód podając naruszenie zasad współpracy z telewizją oraz nierzetelne dziennikarstwo. To słuszna decyzja?

Bronisław Wildstein: Zupełnie nie rozumiem na czym miałoby tu polegać naruszenie rzetelności dziennikarskiej. Czy to oznacza, że w stosunku do obecnego prezydenta nie można formułować pewnych istotnych pytań, dotyczących spraw publicznych? Wojskowa Służba Informacyjna to służba, poza nazwą, zupełnie niezmieniona od czasów PRL. Wywodziła się ze służby bezpośrednio podległej Moskwie i przez Moskwę była w dużej mierze kształtowana. Dlatego pytanie o relację prezydenta z WSI to pytanie ze wszech miar zasadne. Trzeba je stawiać – to obowiązek dziennikarzy. Jeżeli to właśnie z powodu takich pytań – a tak przedstawiło to TVP – został zawieszony program Jana Pospieszalskiego, to mamy do czynienia z normalną cenzurą polityczną. Co więcej dokonano tego tuz przed wyborami. Niewykluczone więc, że jest to ponadto cenzura prewencyjna, bo może chodzić o to, co Pospieszalski mógłby zrobić w swoim kolejnym programie. Miał być w nim obecny Paweł Kukiz, a to mogłoby być niewygodne dla prezydenta Komorowskiego. TVP okazuje się tu po prostu telewizją prezydencką. W tym sensie wracamy pełną gębą do czasów PRL.

Z o wiele większą łagodnością potraktowana Tomasza Lisa, atakującego w swoim programie Kingę Dudę.

Tomasz Lis, pieszczoszek TVP, w tej samej telewizji publicznej dokonał rzeczy zupełnie obrzydliwych. Usiłował ośmieszyć kandydata na prezydenta atakując jego młodziutką córkę i podając na jej temat kłamliwe dane. Później, oczywiście, przeprosił – ale musimy zdać sobie sprawę, że kłamstwo puszczone publicznie w obieg ma charakter plotki stugębnej. Tomasz Lis nie został zawieszony, jego zachowanie jest akceptowane. Natomiast w przypadku niezwykle istotnych dla życia publicznego pytań, które zadał Jan Pospieszalski, efektem było zawieszenie. Obie te sprawy właściwie same się komentują.

We wczorajszym wieczornym oświadczeniu Jan Pospieszalski wskazał, że temat relacji prezydenta z WSI jest najwyraźniej w TVP po prostu zakazany. Dlaczego?

Widocznie jest to temat bardzo niewygodny. Prezydent Komorowski jeszcze niedawno mówił, że rozwiązanie WSI było wielkim skandalem. Tak – dla prezydenta niepodległego państwa polskiego skandalem jest rozwiązanie służb podczepionych pod Moskwę i system komunistyczny! Oficerowie WSI nawet nie ukrywają swoich związków z Rosją. Otwarcie mówią o szkoleniach w GRU, chwalą się, że tam studiowali, że mają tam kontakty. Jest rzeczą zdumiewającą, że dzisiaj nie można o to pytać. A przecież to fundamentalna sprawa, która, moim zdaniem, kompromituje prezydenta Komorowskiego. Przypominam, że był on jedynym posłem PO, który głosował przeciwko rozwiązaniu WSI. Wszyscy pozostali posłowie tej partii głosowali razem z PiS za rozwiązaniem. Choćby to tylko pokazuje, że jest o co pytać. Dochodzi do tego sprawa dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego, który zwracał uwagę na aneks do raportu WSI. Komorowskiemu, ówczesnemu marszałkowi Sejmu, próbowano sprzedawać jakieś informacje na temat tego aneksu. Marszałek zachował się tymczasem w sposób dziwny, nie dopełnił normalnych obowiązków obywatela, nie powiadomił prokuratury o próbie przestępstwa. A przecież powinien to jako marszałek Sejmu zrobić tym bardziej. Wokół tych spraw jest wiele rzeczy niejasnych, które powinny stać się przedmiotem badania w świetle dnia. Okazuje się jednak, że z jakichś powodów prezydent i jego zwolennicy bardzo się tego obawiają.

Skoro media publiczne stosują wobec obu kandydatów podwójne standardy, to czy można w ogóle mówić o uczciwej kampanii?

W tym pytaniu zawiera się odpowiedź. Oczywiście, że nie mamy uczciwej kampanii. Mamy ogromny dominujący nurt medialny polegający na bezwstydnej promocji Bronisława Komorowskiego. Po stronie prezydenta jest ogromna medialna przewaga, tworzona tak przez media publiczne, jak i największe media prywatne – takie jak TVN, które zamiast informować, uprawiają propagandę. Dochodzi do tego cały blok rozmaitych mediów drukowanych. Mówi się często, że to są media prywatne, mogą więc robić, co chcą. To nie jest prawda. Standardy obowiązują wszystkich. Można więc powiedzieć, że sprawa jest oczywista – nie ma uczciwej kampanii.

Odnośnie mediów prywatnych, to nie dalej jak wczoraj wyemitowano program Jakuba Wojewódzkiego, w którym gościł prezydent Komorowski. Wizyta u człowieka, który jeszcze cztery lata temu sprofanował polską flagę, to kompromitacja głowy państwa?

Poważny polityk, który udaje się do tego typu pajaca, ośmiesza sam siebie. Niestety – żyjemy w czasach, w których taki pajac jak Wojewódzki wyznacza jakąś miarę rzeczy. Nie twierdzę, oczywiście, że należałoby zakazać jego programu – jeśli ludzie chcą go oglądać, niech oglądają. Jeżeli jednak prezydent zacząłby występować w cyrku lub innych jeszcze miejscach, o których nie chcę już mówić, dlatego tylko, że to też ludzie oglądają, to budziłoby to we mnie taką samą niechęć i odrzucenie.