Dziennikarz, publicysta i pisarz, Bronisław Wildstein, który jest członkiem zespołu ds. dialogu prawno-historycznego z Izraelem w rozmowie z PAP skomentował reakcję Izraela na wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego podczas sobotniej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. 

Zdaniem Wildsteina, w wypowiedzi szefa polskiego rządu "nie było cienia negacji Holokaustu", gdyż Morawiecki po prostu stwierdził oczywisty fakt, "że byli sprawcy z różnych narodów: polskiego, żydowskiego, ukraińskiego".

"Zaraz potem zaznaczył, że tę fabrykę zbrodni zbudowali Niemcy. Trzeba mieć dużo złej woli albo być bardzo przeczulonym, żeby widzieć w tym negację Holokaustu"- podkreślił dziennikarz. 

Pytany o to, czy premier powinien przeprosić za swoje słowa, odpowiedział wprost, że Mateusz Morawiecki nie ma za co przepraszać. 

"Przeprosiny oznaczałyby, że premier przyznaje się do powiedzenia czegoś, czego nie było w jego wypowiedzi. To jest próba narzucenia Polsce sytuacji, w której nie można nic powiedzieć, bo wszystko zostanie wyrwane z kontekstu, przeinaczone. To nonsens"-powiedział Bronisław Wildstein. Z czego więc wynika to ogromne oburzenie w Izraelu? 

"Być może w całym tym konflikcie chodzi o to, że premier Netanjahu, który jest oskarżany m.in. o korupcję i którego prezentuje się jako niedostatecznie broniącego Żydów w tej podstawowej dla nich kwestii Holokaustu, reaguje w ten sposób"-ocenił członek zespołu ds. dialogu prawno-historycznego z Izraelem. Jak zauważył Wildstein, cała awantura została błyskawicznie podchwycona przez "tych, którzy są przeciwnikami Polski". Mowa tu na przykład o wszystkich tych, którzy sami chcą na nowo pisać historię XX wieku i XX wojny światowej, jak np. Niemcy, "którzy denacjonalizują swoją zbrodnię", ale również Rosja, "dla której wojna zaczęła się w 1941 r., a pakt Ribbentrop-Mołotow w ogóle nie istnieje". Ale są to również "rozmaici przeciwnicy Polski, którzy chcą ją zdezawuować poprzez przypisywanie jej uczestnictwa w Holokauście"-Powiedział publicysta w rozmowie z PAP. 

Bronisław Wildstein przekonywał również, że w Polsce funkcjonują "rozmaite ośrodki", które sprzyjają tego rodzaju narracji. 

"Ci ludzie nie przejmują się interesem Polski. Chętnie go poświęcą na ołtarzu swoich politycznych interesów. Jestem pewny, że zaraz posypią się komentarze, jak niewłaściwe było wystąpienie premiera Morawieckiego. Będą mówić, że obrona dobrego imienia Polski jest skłócaniem Polaków z całym światem. Takie wypowiedzi pojawiają się już w mediach wrogich obecnej władzy"-zauważył dziennikarz.

yenn/PAP, Fronda.pl