- Są dwa rodzaje powodów podnoszenia ceny paliwa. Jedne zależą do działań polskiego rządu, natomiast zewnętrzne i obiektywne - nie. Niezależny od nas jest np. wzrost cen paliwa na rynkach światowych. Pochodne jednak jest osłabienie złotówki. Doprowadził do tego rząd zaciągając 300 mld nowych długów, których spłata i obsługa kosztuje gigantyczne pieniądze. W tegorocznym budżecie jest przewidziane na to... 42 mld zł. Te pieniądze trzeba znaleźć. To przekłada się na cenę paliwa. Są podnoszone podatki od paliwa w ramach trwającej od grudnia ofensywy legislacyjnej. W ramach tej akcji doprowadzono – przy sprzeciwie posłów PiS – do podniesienia o 18 groszy opodatkowania akcyzą oleju opałowego. Ta zmiana weszła w życie od 1 stycznia.

 

Chcielibyśmy, aby rząd wystąpił o obniżenie dla Polski minimalnej stawki akcyzy na paliwa. Taką zgodę wywalczyła sobie Wielka Brytania. Polska musiała na to wyrazić zgodę. Nie można być wiernym filozofii, że im większa cena paliwa – tym większe wpływy do budżetu. Chcemy też ulgi podatkowej dla konsumentów, aby mogli sobie odliczyć rocznie 1.500 zł za paliwo, tak jak kiedyś za internet. Chcemy też, aby rolnicy otrzymali większy zwrot podatku akcyzowego od oleju napędowego, wykorzystywanego do działalności rolniczej.

 

UE wprowadziła sankcje przeciw Iranowi i przeciw zakupowi ropy z tego kraju. To się odbije negatywnie i może bardzo podnieść bardziej cenę paliw w Polsce – dodaje Wipler.

 

Not. Jarosław Wróblewski