Portal Fronda.pl: Przed mistrzostwami Europy w piłce nożnej panowała powszechna obawa przed ewentualnym zamachem terrorystycznym. Po pierwszych meczach na szczęście cisza…

Witold Gadowski: Nie możemy oczekiwać na spełnienie najgorszych prognoz. Mistrzostwa trwają zaledwie kilka dni. To, że nie było zamachu świadczy, że islamiści najwidoczniej zajęli się czymś innym.

Wiadomo jednak, że z perspektywy ekonomii terroryzmu impreza ta byłaby doskonałym celem dla islamistów.

Tak, ale dopiero wtedy, gdy cały świat będzie spoglądał na rozgrywki, a więc w fazie półfinałowej bądź finałowej. Teoretycznie to właśnie wtedy najbardziej opłaca się atakować.

Francuskim służbom jest też chyba łatwiej pracować, skoro mają bardzo określony czas, jaki muszą zabezpieczyć?

Oczywiście. Gdy spodziewamy się ataku terrorystycznego, to wyczulenie służb, wprowadzenie specjalnych procedur, powoduje różne trudności dla zamachowców, natomiast atak znienacka jest relatywnie prosty.

O ile we Francji panuje względny spokój, to krwawy zamach miał miejsce w Stanach Zjednoczonych. Za atak na klub gejowski w Orlando odpowiedzialność wzięło Państwo Islamskie, ale to chyba taka deklaracja post factum?

Określiłem to już kiedyś jako franczyzę. Państwo Islamskie przyznaje się po prostu do wszystkich udanych zamachów przeprowadzanych przez muzułmanów. To dla ISIS bardzo wartościowe z punktu widzenia propagandy i pewnego motywu werbunkowego. Tak zwani eksperci mówią tu o „samotnych wilkach”, a więc o fanatykach rozsianych po świecie będących pod wpływem ideologii ISIS, ideologii ofensywnego dżihadu. Dokonują zamachów i deklarują, że są z ISIS, a ISIS chętnie się do tego przyznaje, bo potrzebuje sukcesów. Dlatego tak trudno jest przeciwdziałać zamachom rzekomego Państwa Islamskiego. Nie istnieje sieć powiązań, którą można wykryć i zlikwidować. Istnieje tylko agresywna ideologia przekazywana różnymi kanałami i działania fanatyków. Gdyby dziś najmocniejszą marką w świecie terrorystycznego islamu była Al-Kaida, to zamachowiec z Orlando przyznałby się do przynależności do Al-Kaidy. Skoro jednak najmocniejsze jest ISIS, przyznał się do ISIS. Tak działa pewien psychologiczny mechanizm.

Wiele mediów liberalnych opisujących ten zamach stara się przykrywać jego muzułmańskie podłoże pojęciem homofobii. Twierdzi się, jakoby nie było w nauczaniu islamskim podstawy do nienawiści względem homoseksualistów. Czy rzeczywiście islam nie może inspirować podobnych czynów terrorystycznych?

To zachowanie było zgodne z prawem szariatu. Prawo szariatu dopuszcza homoseksualizm, ale tylko wtedy, gdy nie jest on przedmiotem zgorszenia. Jeżeli więc nikt nie widzi, to można robić różne rzeczy. Etyka seksualna islamu jest o wiele bardziej liberalna od - na przykład - etyki katolickiej. Homoseksualizm w prawie szariatu nie jest mocno potępiany, ale zgorszenie jużtak. Tu mieliśmy do czynienia z imprezą publiczną, której przyświecały homoseksualne hasła. Z punktu widzenia prawa szariatu zasługiwało to już na karę, a karą za sianie publicznego zgorszenia jest śmierć. Zamachowiec z Orlando działał zgodnie z prawem szariatu. Mówienie o tym, że to fanatyk, że to człowiek niezwiązany z ideologią islamizmu, jest brednią. Ten człowiek był ideologicznie po prostu islamistą.

Wczoraj światowe i polskie media informowały, że około dwóch miesięcy przed tym zamachem gościł w Orlando imam, który w lokalnym centrum islamskim zachęcał do zabijania homoseksualistów, tłumacząc, że jest to czyn miłosierdzia. Pan wielokrotnie mówił o takich agresywnych imamach. Jednak wydaje się, że problemem w pierwszej kolejności nie są tacy imamowie, ale sam szariat – a zatem i sam islam.

Tyle, że mówienie o tym, że prawo szariatu nakazuje takie zachowania, jest bardzo niepoprawne politycznie. Idioci, którzy uważają się za lewicowców i w USA wpatrzeni są w Hillary Clinton, będą twierdzić, że to jest zaburzenie psychiczne, że to jest oderwane od jakiejkolwiek ideologii, że nie można uogólniać… Będą mówić tak aż do momentu, w którym sami staną się ofiarą zamachu terrorystycznego. Wtedy przestaną tak twierdzić, bo nie będą żyli. W przypadku zamachowca z Orlando inspiracje islamskie i związek z ideologią islamizmu są bardzo dobrze widoczne. To był człowiek, który walczył w przeszłości dla Frontu al-Nusra, organizacji powiązanej z al-Kaidą. Był pod wpływem agresywnego islamizmu – i zrobił swoje, dokładnie to, czego oczekiwali od niego ideolodzy. Gdybyśmy chcieli dziś karać za terroryzm, to nie możemy karać fanatyków dokonujących zamachów i w nich ginących, ale tych, którzy ich produkują – a więc agresywnych imamów. Takie rozwiązanie działa jednak na światowe lewactwo jak płachta na byka.

Zamach z Orlando bardzo chętnie wykorzystuje w swojej kampanii wyborczej Donald Trump przekonując, że tylko on może rozwiązać w USA problem islamskiego terroryzmu. Pańskim zdaniem naprawdę byłby w stanie to zrobić?

Donald Trump jest populistycznie zdroworozsądkowy i mówi to, czego czasami nie odważą się powiedzieć głośno zwykli ludzie, chociaż to myślą. Sądzę, że taka postawa tylko przynosi mu popularność. Jest to oczywiście trochę cyniczne, jak u każdego polityka. Na pewno jest to jednak bardziej związane z realiami współczesnego świata niż wszystkie bajki, które opowiada Hillary Clinton.

Przejdźmy do Polski. Wielkimi krokami zbliżają się Światowe Dni Młodzieży. Jak ocenia pan przygotowania do tej imprezy pod względem bezpieczeństwa?

Przygotowania do ŚDM są bardzo słabe, ponieważ odbywają się pod nadzorem słabego wojewody. To on na miejscu przygotowuje wszystkie procedury, służby. Obecny wojewoda małopolski jest jednak człowiekiem nieprzygotowanym intelektualnie do zarządzania taką imprezą, nie mówiąc nawet o fachowości. Jeżeli wszystko się uda, to będzie to łut szczęścia i dzieło niebios. Jeżeli coś się nie uda, to odpowiedzialny będzie wojewoda małopolski, który dba jedynie o pozory, jednak kompletnie nie rozumie procedur, jakie powinny być wprowadzone. Jest blichtr, jest udawanie, ale nie ma realnej pracy. Oczywiście, wszystkie służby wiedzą, co robić i rutynowo zrobią to jak najlepiej – zwłaszcza, że w wielu z nich nastąpiły bardzo korzystne zmiany. Jednak koordynator przygotowań, wojewoda małopolski, nie spełnia oczekiwań, ale i spełniać ich nie może, bo się do tego nie nadaje.

Czy w przygotowaniach do ŚDM mogłaby pomóc odpowiednia ustawa antyterrorystyczna, na przykład taka, którą Sejm przyjął zaledwie kilka dni temu?

Teoretycznie tak, rzecz jednak przecież nie w ustawach, tylko w pewnej pragmatyce i założeniach, które powinny towarzyszyć przygotowaniom do takiej imprezy. W wypadku ŚDM pod względem bezpieczeństwa mamy do czynienia z wielką improwizacją i – mówiąc kolokwialnie – z picem. Wszystko ma wyglądać ładnie; melduje się, że będzie bezpiecznie. Natomiast zaangażowano niewielu fachowców, którzy mogliby przeciwdziałać terroryzmowi. Na pewno takim fachowcem nie jest wojewoda małopolski i jego otoczenie. Choć to on jest odpowiedzialny w terenie, to jest zarazem przedstawicielem rządu i jest jasne, że za ewentualne problemy odpowiedzialność spadnie właśnie na rząd.