Tomasz Wandas, Fronda.pl: We Francji wygrał Macron, na Le Pen głos oddawali raczej ci, którzy dostrzegali problem islamizacji Francji. Czy to oznacza, że zdaniem 65% głosujących Francuzów islam nie stwarza problemów w ich kraju?

Witold Gadowski: Moim zdaniem oznacza to, że Francuzi boją się głębokiej zmiany – na chwilę obecną zadowala ich zmiana kosmetyczna. To czy problem jest przez nich dostrzegalny czy nie jest sporne. Dostrzec problem, a próbując realnie go naprawić to dwie różne rzeczy. Francuzi nie są gotowi, aby podjąć naprawę własnego państwa, na chwile obecną zadowalają się samooszustwem w stylu, że coś udało im się zmienić – fakt, jest taki, że zmienili to, aby wszystko było po staremu. Niestety, ale to jest obraz tej sytuacji.

Czyli był to wybór mniejszego zła?

Francuzi musieli wybrać pomiędzy Le Pen, która nie do końca zdaje sobie sprawę, jakim zagrożeniem jest Putin – a Macronem, który lekceważy w podobny sposób europejską „panpoprawność” polityczną.

Francuzi mieli już dość Hollande’a, powiedzieli mu „stop”, jednak de facto, zmiana ta jest zmianą jedynie pozorną, gdyż „salon” zostanie ten sam.

Czy ten lęk o którym Pan redaktor wspomniał nie spowoduje, że wkrótce tak naprawdę nie będzie czego ratować? Dopytuję, gdyż wielu komentatorów w Polsce twierdzi, że wybór Macrona był gwoździem do trumny Francji?

Francja jest dużym organizmem, dlatego będzie konała jeszcze przez długi czas. Moim zdaniem jednak prędzej czy później nastąpi kalifat Francja, i co najciekawsze zostanie on zaprowadzony w niej metodą demograficzną, a nie żadną rewolucją.

Skąd ten pesymizm?

Jeżeli spotkamy na ulicy przestępcę i damy mu po sobie poznać, że się go boimy to z pewnością to wykorzysta i zrobi z nami to, co będzie chciał. Jeśli natomiast stawimy mu opór to stworzymy niedogodność, będzie musiał bardziej wysilić się, aby nam zaszkodzić – ponadto będzie też się stresował, że np. wkrótce pojawi się policja, czy przypadkowy przechodzień, który zainterweniuje. Francuzi nie chcą podjąć walki, nie chcą stawić oporu dlatego będą ginąć.

Jak ocenia Pan pierwsze wystąpienia Macrona - było dość specyficzne, delikatni mówiąc – czy cała jego prezydentura będzie właśnie tak wyglądać?

To będzie prezydentura pana „nikt”, który nie ma własnej koncepcji, pana który będzie zdawał się wyłącznie na koncepcję swojego zaplecza – to co będzie dobre dla finansjery, salonu będzie z pewnością realizowane przez pana Macron – zatem nie spodziewałbym się niczego niespodziewanego.

Pamiętamy jego słowa względem Polski, w kampanii prezydenckiej. Czy myśli Pan, że będzie trzymał się tego co względem nas powiedział, czy raczej były to tylko puste frazesy na rzecz kampanii?

Były to oczywiście frazesy na rzecz kampanii, jednak z pewnością Macron będzie teraz dołączał się do polityki prowadzonej przez Angelę Merkel, czy establishment niemiecki. Francja jest młodszym bratem Niemiec w UE, to fakt.

Jakie natomiast będą nasze relacje? Wygląda, że nie będą zbyt łatwe..

Nigdy nie były one łatwe, nie będą i teraz. Mamy trochę kapitału francuskiego zaangażowanego w Polsce, który niestety, ale pojawił się u nas w sposób przestępczy – i to nie mało razy. Za takie uważam sprzedanie elektrociepłowni w dużych miastach państwowej spółce francuskiej. Tak sprzedano Francji kurę, która znosi złote jaja i to na terenie całej Polski! Z drugiej strony mamy ekspansję sklepów wielkopowierzchniowych, która musi zostać zatrzymana, bo w przeciwnym razie nasz rodzimy handel zostanie całkowicie zniszczony. Jak na razie Francja żerowała na polskiej gospodarce i to tyle, także zbyt wiele z ich strony bym się nie spodziewał.

Pamiętamy to co powiedział Macron o Polsce, ale i Macron z pewnością się dowie jak my na to zareagowaliśmy – nie jest tajemnicą, że reakcje były ostre. Czy myśli Pan, że nam to zapamięta, a jeśli to czy powinniśmy się przejmować tym co on o nas sądzi?

Nie przejmujmy się Francją, nie przejmujmy się Macronem, a realizujmy własną politykę. Nowy prezydent Francji jest na tyle plastikowy, że dostosuje się do każdej sytuacji – sytuację natomiast wyznaczają ci, którzy są zdecydowani i silni. Skupmy się zatem na tym, aby być coraz silniejszymi i tyle.

Dziękuję za rozmowę.