Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: W ,,Gazecie Polskiej Codziennie'' pojawiła się informacja o nowej książce niemieckiego pisarza Jürgena Rotha, który twierdzi, że dotarł do raportów niemieckich służb wywiadowczych BND, i znalazł tam informacje o polskim, wysoko postawionym urzędniku państwowym, który rzekomo zlecił rosyjskiemu generałowi podłożenie ładunków wybuchowych w samolocie prezydenckim TU 154 M. Jakie jest pana zdanie na temat tych informacji?

Witold Gadowski, dziennikarz śledczy, publicysta: Sam materiał jest takiej wagi, że należałoby zobaczyć dokumenty, bo z tego co wiem, pan Jürgen Roth cały czas mówi o polskich omówieniach tych dokumentów, ale oryginalnych dokumentów jak dotąd nie pokazał.

Dopóki ich nie pokaże, to uważam, że nie ma tej sprawy. To jest tak duża waga zarzutów, że powinien zostać upubliczniony dokument, oficjalne stanowisko niemieckiego wywiadu wobec tego dokumentu i upublicznione źródła, na których opiera sie pan Roth. Wtedy dopiero będzie można poważnie mówić o tym dokumencie. Tego typu rewelacje noszą znamiona wprowadzania ogromnego zamieszania w polskie życie publiczne.

F: Kilku innych rozmówców nie chciało dzisiaj komentować tych doniesień medialnych -  stwierdzili, że to może być celowe działanie dezinformacyjne - czy zgadza się pan z taką opinią?

Witold Gadowski: Po pierwsze - znam pana Rotha i chciałbym zobaczyć podstawy, na których opiera swoje twierdzenia, bo słowa nic nie kosztują. Druga kwestia - wprowadzanie tego typu rewelacji bez dokumentów, bez oficjalnego stanowiska niemieckiego rządu i wywiadu to jest jedynie wprowadzanie wielkiego zamętu w polskie życie publiczne.

Tu należy bardzo uważać. Jeżeli pan Roth ujawni źródłowy  dokument - nie polskie omówienie, nie tłumaczenie i nie kserokopię - tylko źródłowy dokument, i ten dokument zostanie oficjalnie skomentowany przez BND i przez niemiecki rząd -  wtedy dopiero będziemy mogli mówić o fakcie.

Na razie mamy pogłoskę i sensacyjnie brzmiące twierdzenia. Już tak dużo było sensacyjnie brzmiących twierdzeń, które potem się nie potwierdzały, że jestem wobec tego bardzo ostrożny.

F: GPC w dzisiejszym wydaniu zamieściła fragmenty książki. Czy możemy spodziewać się, że informacje, które pojawią się w książce niemieckiego autora będą na tyle wiarygodne, że zmienią naszą dotychczasową wiedzę o katastrofie smoleńskiej?

Witold Gadowski: 7. listopada ma być premiera nowej książki, więc to może być kampania promocyjna. Nie zmienia to jednak faktu, że podstawą do rozpatrywania tego typu bardzo mocnego twierdzenia są tylko dokumenty i oficjalne stanowiska. Póki co, nie możemy polegać na słowach pana Rotha, bo nie jest on przecież żadną instytucją.

Dziękuję za rozmowę