Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Jak Pan zdaniem wygląda przyszłość byłego premiera Polski, obecnie szefa Rady Europejskiej, Donalda Tuska - czy zostanie wybrany na kolejne 2,5 roku jako przewodniczący, czy też raczej wróci do Polski i co wtedy z jego karierą polityczną?

Witold Gadowski: Jeżeli Niemcy wystawią Donalda Tuska jako swojego kandydatów, to  ma on dalsze szanse robienia kariery europejskiego polityka, polityka z gruntu niemieckiego, bo interesy które reprezentował, postawa są niemieckie nie polskie. Nie widzę więc powodów, żeby państwo polskie wspierało w jakikolwiek sposób, natomiast oczywiście widzę powody, dla których państwo niemieckie nie może to czynić.

F: Jarosław Kaczyński wspomniał, że nie poprze Tuska jako kandydata do Rady Europejskiej  i na podstawie dość enigmatycznej póki co wypowiedzi można by sądzić, że są już jakieś materiały obciążające byłego premiera, o czym mogą świadczyć takie sygnały?

Witold Gadowski: Byłbym zdziwiony, gdyby Tusk pozostał bezkarny, i po dokonaniach ostatnich ośmiu lat ktoś powinien go rozliczyć, nie tylko politycznie ale także karnie, więc byłbym  szczerze zdziwiony, gdyby politycy obozu rządzącego w jakikolwiek sposób wspierali karierę polityczną Donalda Tuska, bo ta kariera to nie jest kariera polskiego polityka. To jest kariera polityka, który działał często wbrew interesom Polski, wysługując się - zwłaszcza Niemcom.

F: Jedną z jego ,,zasług '' jest to, że jako szef rządu ,,podarował'' Rosji, 1,2 mld dolarów, bo z transferów gazowych odebraliśmy jak dotąd tylko 15 milionów dolarów, reszta do Polski nie wróciła

Witold Gadowski: Niekorzystne  kontrakty gazowe i generalnie niekorzystny obrót surowcami energetycznymi między Rosją a Polską to przede wszystkim ,,zasługa'' polityków PSL, bo to zwykle oni zajmowali się ministerstwem gospodarki i tam zwykle oni negocjowali kontrakty. Tak jak Donald Tusk działał w interesie Niemiec, choć przecież nie złapaliśmy go na tym za rękę, tak PSL zwykle działało w interesie Rosji. Dziwny jest ten zbieg okoliczności.

F: Jeśli chodzi o Caracale, zrezygnowaliśmy  z tego offsetu, a okazuje się, ze Turcja w międzyczasie za 3,5 miliarda dolarów kupiła 109  helikopterów Blackhawk, zaś Polska za taką sama kwotę 3,5 mld dolarów miałaby zakupić tylko 50  helikopterów Caracal, które zresztą są już maszynami starej generacji. Pojawiają się pogłoski, że ta sprawa budzi podejrzenia o korzyść dla kogoś, kto chciałby na tym prywatnie zarobić, czyli o łapówkę. Czy mogło tak być?

Witold Gadowski: Za rękę nikogo nie złapaliśmy, więc trudno mówić o łapówkach. Życie znamy - i tu o łapówkach wypada wspomnieć. Natomiast sytuacja i Turcji i Polski pokazuje różnicę w klasie pomiędzy negocjatorami i politykami tureckimi i polskimi. Okazuje się, że więcej wynegocjowali ci, którzy po prostu wiedzieli, co robią i ci, którzy działali w interesie własnego narodu. Ci zaś, którzy kierowali się innymi pobudkami, albo byli zwyczajnie słabi, zostawili nas z tak fatalnym kontraktem.
F: Czy zapłacimy jakąś karę, czy też Francja nam będzie musiała coś zrekompensować - jak to wygląda na dziś?

Witold Gadowski: Nie znam warunków kontraktu i trudno powiedzieć, jakie były zapisy umowy, pewnie konsekwencje będą adekwatne do zapisów w tym kontrakcie.

F: Premier Hollande przełożył wizytę, Francja obwinia Polską za wycofanie się z intratnego dla nich kontraktu. Czy decyzja o zerwaniu kontraktu  odbyła się z korzyścią dla  Polski, biorąc pod uwagę, ze helikoptery są już nie najnowszej generacji i cena była tak horrendalnie wysoka?

Witold Gadowski: Jeżeli tylko Polska na tym ma zyskać, to nie ulega wątpliwości, że to był dobry krok.

Dziękuję za rozmowę.