Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Dziś w Warszawie odbędą się uroczyste Obchody Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów 74 lata temu na Wołyniu. W Polskim Radiu 24 pan Witold Listowski, przedstawiciel kresowiaków powiedział, że ,,sejmowa uchwała z lipca ubiegłego roku to za mało. - Jesteśmy za nią wdzięczni, żądamy jednak ustawy. Żądamy również ustawy o penalizacji "banderyzmu" i powinny być penalizowane wszelkie przejawy banderyzmu''. Co Pan sądzi na ten temat?

Witold Gadowski, dziennikarz śledczy, pisarz, publiycysta: Uważam, że w tym kontekście w związku z Ukrainą jest to poroniony pomysł, bo jak my możemy penalizować rzeczy, które są w innym państwie? Jest to raczej kwestia moralna. Natomiast w Polsce przejawy czczenia banderyzmu powinny być penalizowane, tak jak są penalizowane przejawy czczenia hitleryzmu.   

W Polsce o tej zbrodni z jednej strony niewiele było doniedawna wiadomo, teraz tamte zdarzenia są coraz dobitniej przypominane i podkreślane - czy można tu znaleźć jakiekolwiek porozumienie i równowagę?

Prawda historyczna jest istotna, to nie ulega wątpliwości, ale nie powinniśmy czynić z tego kwestii politycznej dziś, dlatego, że jest to inna Ukraina i inna Polska. Prawda historyczna jest ważna i powinna być bez ogródek pokazywana, ale jestem przeciwny rozgrywaniu tej sprawy w imię doraźnych interesów politycznych dziś.

Ludzie, którzy mają w sercach wielką ranę w związku z tamtą zbrodnia, są związani rodzinnie z ofiarami tej kaźni, z tamtymi terenami i nie interesuje ich biznes, polityka i poprawność i nie chcą półśrodków -czekają chociaż na słowa prawdy i przeprosin z Ukrainy.

Oczywiście, mają swoje racje, ale musimy tu zachować zdrowy rozsądek, żeby np. Rosjanie nie mogli tutaj rozgrywać tych kwestii i podburzać nas przeciwko Ukrainie. Mamy pewne interesy wspólne z Ukrainą i powinniśmy je realizować - działać z punktu widzenia właśnie tych polskich interesów. Jestem przeciwnikiem podnoszenia histerycznego nastroju wokół Wołynia. Przyznam, że ja sam rodzinnie mam historie związane z Wołyniem i z tą rzezią, więc także mógłbym w tej sprawie wzniecać emocje, krzyczeć… Wydaje mi się, że realizacja polskich interesów dziś - to jest cel nadrzędny i powinniśmy dyplomatycznie to rozgrywać - tak, aby mieć wpływ na wydarzenia na Ukrainie i mieć dobre kontakty z Ukrainą, żeby nie psuli nam ich ani Niemcy, ani Rosjanie, a jednocześnie dbać o pamięć historyczną, dbać o szacunek dla ofiar w taki sposób, w jaki robią to inne kraje; nie widzę tu innego rozwiązania.

A jak mamy reagować na niszczone pomniki i miejsca pamięci, poświęcone Polakom na Ukrainie?

Czy psuje je Ukraina czy robią to rosyjscy prowokatorzy - tego nie wiemy. Jednak Rosja czyni w tej sprawie wiele prowokacji, trzeba więc zachować zdrowy rozsądek i chłodny rozum. Kwestie pamięci, zdjęć, wspomnień - to są straszne rzeczy, ale dlatego łatwo jest grać na emocjach. Jednak polityka to nie są emocje, tyko pewne działania, które przynoszą korzyść dla Państwa, dla narodu - i tak powinniśmy na to patrzeć.

Czyli jednak trzeba powstrzymać emocje?

Przede wszystkim trzeba tak to ująć - powstrzymać emocje, bo w polityce one są złym doradcą. Nie dajmy Rosjanom grać na naszych emocjach. Ukraińcy mają swoje winy i nie powinniśmy milczeć, ale dziś Rosjanie są zainteresowani tym, żeby nas poróżnić dlatego starajmy się na to patrzeć zupełnie inaczej.

Jutro na pewno w internecie zobaczymy poruszające zdjęcia i pojawią się komentarze podburzające Polaków do wzmacniania resentymentów, co wtedy?

Na pewno tak będzie, ale nie pozwólmy Rosjanom grać na tych emocjach, trzeba prowadzić politykę racjonalną, opartą na polskim interesie i na polskich koncepcjach polityki zagranicznej.

Dziękuję za rozmowę.