Uważałem i nadal uważam, że z punktu widzenia Polski prezydentura Emmanuela Macrona, jaką by ona nie była, będzie zawsze lepsza niż prezydentura Marine Le Pen (jaką by ona nie była). I nawet jeśli E. Macron, okaże się podatny na starą francuską słabość do Rosji, a w UE będzie forsował niekorzystne z naszego punktu widzenia rozwiązania i parł ku budowie Europy dwóch prędkości to i tak będzie to lepiej dla nas niż prezydentura jawnie prorosyjskiej Le Pen.

Gdy jednak usłyszałem słowa Macrona, który podczas przemówienia stwierdził, że "dworzec to takie miejsce, gdzie mija się ludzi sukcesu i ludzi, którzy są niczym" (Une gare, c'est un lieu où on croise des gens qui réussissent et des gens qui ne sont rien- vide nagranie od 15 do 21 sekundy) to myślę sobie, że skala arogancji i pogardy dla biedniejszych ze strony współczesnych elit jest tak przerażająca, że wcale nie wykluczyłbym, że Marine Le Pen może jednak kiedyś prezydentem Francji zostać.

Mam skądinąd ze stwierdzeniem o byciu "niczym" (dokładniej rzecz ujmując to, w języku polskim, "nikim") pewne osobiste wspomnienie. Otóż po tym, gdy straciłem pracę w MSZ byłem przez blisko rok bez pracy i musiałem odbudować swoje życie zawodowe zupełnie od zera. Nie było łatwo, nieraz brakowało pieniędzy i nadziei czasem też, ale się udało. W międzyczasie większość tych, na pomoc których, jak mi się wydawało, mogłem liczyć całkowicie mnie zawiodła, a rękę wyciągali ci, od których zupełnie się tego nie spodziewałem. Niedawno znany, zamożny i wpływowy gentleman z tej pierwszej grupy na pewnym przyjęciu zwracając się do mnie powiedział "No panie Witoldzie - gratuluję. Udało się panu a już panu groziło, że będzie pan nikim". Potem jeszcze chwilę rozmawialiśmy, a gdy się już żegnaliśmy dodałem tylko, że mam tylko jedną uwagę - mianowicie, że "bycie nikim nigdy mi nie groziło". Miałem wrażenie, że mój rozmówca nie zrozumiał o co mi chodzi i swojego nietaktu nie dostrzegł. W każdym razie przeprosin nie usłyszałem. Zresztą nie miałyby dla mnie większego znaczenia. To, co mnie jednak uderza to fakt, że elity może i zawsze tak, a nie inaczej myślały, ale jednak miały tę odrobinę rozsądku i instynktu samozachowawczego, że tak nie mówiły.

Witold Jurasz

P.S. ten wpis dedykuję tym, którzy znają mnie od lat i którzy czasem mnie pytają czemu nie przepadam za nadwiślańskimi elitami. I tym, którzy nie rozumieją, czemu PiS wygrał wybory też.

źródlo: facebook