„Potwierdza się to o czym pisałem wczoraj: ludzie zostali ogłupieni i nie rozumieją że ratowanie Afgańczyków odbywa się obecnie w Kabulu a nie w żadnym Usnarzu” – pisze na Facebooku Witold Repetowicz, reporter wojenny i analityk specjalizujący się w tematyce bliskowschodniej.

Przy polskiej granicy w pobliżu Usnarza Górnego wciąż koczują imigranci, których reżim Aleksandra Łukaszenki próbował przepchnąć na terytorium Unii Europejskiej. Kiedy wciąż trwa akcja służb białoruskich, które ściągają imigrantów z Bliskiego Wschodu, tę grupę tamtejsze władze najwyraźniej chcą wykorzystać dla propagandy. W Polsce nie brakuje jednak środowisk, które oskarżają rząd o łamanie praw imigrantów i apelują o wpuszczanie ich do kraju. Do sprawy odniósł się na Facebooku Witold Repetowicz.

- „Wiele osób naprawdę uwierzyło w to, że Polska nie pozwalając grupie nielegalnych imigrantów na przekroczenie granicy w Usnarzu odmawia jakoby pomocy uchodźcom z Afganistanu. Potwierdza się to o czym pisałem wczoraj: ludzie zostali ogłupieni i nie rozumieją że ratowanie Afgańczyków odbywa się obecnie w Kabulu a nie w żadnym Usnarzu. Tyle, że tam nikt sobie nie robi fotek z dziećmi”

- napisał dziennikarz.

- „Natomiast głupota ludzka nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Bo jakim tępakiem trzeba być by wierzyć w to, że ludzie na granicy białorusko-polskiej uciekli z Kabulu po wkroczeniu talibów, przeszli pieszo całą drogę i po kilku dniach stanęli na naszej granicy? To przeciez robienie z gigantycznego dramatu jakiejś głupkowatej komedii”

- dodał.

kak/Facebook