Lech Wałęsa, skłonny do ostrych wypowiedzi, zasugerował, że być może do kibiców należałoby strzelać, jeśli przekroczą „trzecią linię”. Czy ta wypowiedź w połączeniu z wypowiedzią ministra Sienkiewicza i pierwszymi stronami mediów Agory wypełnionymi tematem kibiców to przymiarka do jakiejś grubszej rozprawy z tym środowiskiem?

Lech Wałęsa już dawno pokazał, że jest człowiekiem który mówi, co mu ślina na język przyniesie. Bardzo dobrze podsumował go Krzysztof Wyszkowski, który napisał, że Wałęsa ostrzega: „jak tam wejdziesz, to musisz dostać po nosie, ze strzelaniem włącznie”. A sam wszedł na komendę w 70. i nic mu nie zrobili.

W całej tej sprawie trzeba rozróżnić kilka rzeczy, bo tu widać znów stary numer naszej władzy i mediów. Czym innym jest sytuacja, która miała miejsce w Łomiankach na meczu Polonii Warszawa z lokalną drużyną, a czym innym wydarzenia z plaży w Gdyni. To są zdarzenia o całkiem innej genezie i przebiegu.

W Gdyni kibice Ruchu Chorzów byli od samego rana. Trochę to jest też dla mnie dziwne. Sam jestem kibicem i jeździłem na wyjazdy. Nie spotyka się raczej sytuacji by po wrogim mieście, bo też kibice Arki nie pałają sympatią do kibiców Ruchu Chorzów, chodzić sobie cały dzień bez obstawy policji. Co jest jednak istotne, pomimo tego, że byli tam bez obstawy, od rana i od rana była też grupa meksykańska, nic przez cały dzień na tej plaży się nie działo. Do tych zajść doszło dopiero późnym popołudniem. Prowokacja z tego co widzimy wyszła raczej od Meksykanów, którzy zaczepiali kobiety na plaży i wywołali rozruchy.

A co z reakcją rządu i władz?

Reakcja rządu pokazuje moim zdaniem tylko tyle, że po raz kolejny trwa poszukiwanie kozła ofiarnego, która ma pokazać, że Polacy powinni się wokół rządu zjednoczyć i tylko rząd jest w stanie strzec bezpieczeństwa i porządku w kraju. Czy to się uda, to mam oczywiście wątpliwości – wystarczy spojrzeć na podobne akcje, takie jak zapowiedź kastracji pedofilów, czy walkę z faszyzmem białostockim, który ponoć rozlał się na całą Polskę. Te wszystkie wypowiedzi wynikają moim zdaniem ze spadających słupków sondażowych i mają pokazać rząd jako gwaranta spokoju w obliczu potwornego zagrożenia. Inna rzecz, że mainstreamowe media doskonale rządowi pomagają.

A co z samymi kibicami?

Proszę zauważyć, że chuligaństwo piłkarskie stało się ogólnopolskim problemem społecznym dopiero wtedy, gdy część tego środowiska zyskała własną świadomość społeczną. Zresztą, ja to zawsze podkreślam, że część, bo to środowisko nie jest homogeniczne, w jego obrębie działają różne grupy – także przestępcze i chuligańskie, ale też są takie środowiska, które możemy określić mianem samoorganizującego się społeczeństwa obywatelskiego. Trzeba też dopowiedzieć, czego nikt nie podkreśla, że te grupy się mieszają i nie ma prostych rozwiązań i prostych recept na to żeby kłopoty jakie się pojawiają zniknęły. Załatwianie tych spraw siłą i bez rozwiązań na wielu poziomach wiadomo jak się kończy. I jeśli minister Sienkiewicz ma takie zapędy  jak „socjalizacja siłą” to życzę mu wszystkiego najlepszego, ale nic dobrego z tego nie wyniknie. Na uwagę zasługuje postawa policji, która stoi na przeciwnym stanowisku, do tego, które chciałby forsować rząd. To może pokazywać, że na linii MSW, pod kierownictwem „szeryfa Sienkiewicza”, a policją nie ma najlepszej chemii. To bardzo ciekawe w kontekście zapowiadanych na wrześień antyrządowych protestów i Marszu Niepodległości, który w listopadzie zbiegnie się ze Szczytem klimatycznym.

Jak mantrę powtarza się, że chuligaństwo stadionowe jest polską specyfiką, a w Anglii, czy Niemczech ten problem został rozwiązany. A to chyba nie jest do końca prawda tylko mit funkcjonujący w naszych mediach. Dziś znalazł się na pierwszej stronie „Gazety Wyborczej”. Nie zdarza się kibicom poza Polską gdzieś „ustawić”, albo bić się na stadionie?

Oczywiście, że mamy tu do czynienia z pewnym mitem. Wziął się on z jednej prostej rzeczy. Zarówno w Premiership, ale i powoli w 1.Bundeslidze, których lig mecze możemy oglądać w telewizji, jest bardzo dużo pieniędzy, bilety są strasznie drogie. Segmentacja widowni i to o czym mówimy w kontekście „zmodernizowanego futbolu”, gdzie widz (widz, nie kibic) jest sprowadzony do roli zjadacza popkornu, jest tak zaawansowane, że zwykli ludzie już nie mówiąc o kibicach fanatycznych nie przychodzą na mecze, bo po prostu ich nie stać. I to że na tych meczach nic się nie dzieje jest tylko fasadą. Wystarczy pójść na rozgrywki drugiego poziomu ligi angielskiej, np. Millwall, czy Westham United, pojechać w dniu meczu do wschodniego Londynu. Wtedy może się okazać, że to wcale tak nie wygląda, jak życzeniowo opowiadają nasze media. Internet jest pełen cotygodniowych występów chuliganów z całej Europy i mówienie, że ten problem nie istnieje jest mydleniem oczu.

Zapytam przewrotnie - będzie wojna z Meksykiem?

W kontekście awantury na plaży uwagę zasługuje reakcja polskich mediów, jak zawsze rzucających się na kibicowskiego newsa. I tu po raz kolejny wespół z rządem, bez szukania winnych, bez ustalenia sprawców z bójki na plaży, gdzie nie ma ani ciężko rannych osób, gdzie nikomu postronnemu włos z głowy nie spadł, wywołuje się aferę na skalę niemal międzynarodową. Dziennikarze popadają w takie absurdy, że pytają jak mordobicie na plaży wpłynie na nasze stosunki z Meksykiem, jakbyśmy jakiekolwiek mieli. Załoga statku jest przepraszana, a dyżurni socjologowie pieją o zdziczeniu. Do raportu wzywa się naszego ambasadora w Meksyku. Przecież to jakieś szaleństwo. Choć akurat w tym ostatnim przypadku to nie ma się co dziwić. Wzywają naszych dyplomatów, bo widzą, z kim mają do czynienia. Ze słabym państwem, nieudolnym  gospodarczo i dyplomatycznie, które w swojej bezradności jedyne co może zrobić to przepraszać, ew. prężyć muskuły na własnych obywateli jakiejś marginalnej sprawie.

Są już zarzuty wobec kibiców...

Co zaskakujące, z najnowszych wiadomości dowiadujemy się. że tylko Polacy byli stroną atakującą i tylko oni otrzymają zarzuty. To juz naprawdę pachnie ministerstwem prawdy. Meksykanie nie otrzymali żadnych zarzutów, nieniepokojeni i przeproszeni odpłyną sobie w siną dal. Zapewne pomacha im z nabrzerza sam prezydent Szczurek.

Co istotne, zarzuty stawiane Polakom dotyczą nie bójki, a pobicia. Nie trzeba więc szukać obu stron, a można skupic się na złym kibolu. "Kibola" będziemy więc sądzić w Polsce bez wprowadzania do tego niechybnego przedstawienia niepotrzebnych, ale i przecież przeproszonych już zresztą aktorów z Meksyku. Głupia bójka na plaży obnaża słabość państwa na tak wielu poziomach, że to aż niewiarygodne

Rozmawiał Tomasz Rowiński