Portal Fronda.pl: Sąd Najwyższy zapowiada respektowanie niepublikowanych wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Taką uchwałę podjęło Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego. Jaki obraz wymiaru sprawiedliwości przedstawia ta decyzja? Co dla nas oznacza?

Wojciech Sumliński: Nie jestem prawnikiem, tylko dziennikarzem. Mogę więc ze swojego oglądu powiedzieć tyle - Sąd Najwyższy, niestety, wpisuje się w spór polityczny. Wszyscy będziemy odczuwać skutki takiego działania. Jest to przykra konstatacja. Liczyłem na to, że Sąd Najwyższy nie będzie mieszał się w ten spór.

Po raz kolejny odnoszę wrażenie, że nierozwiązane sprawy z przeszłości mają wpływ na teraźniejszość. Mówię o tym od dawna. To jest najważniejszy mechanizm - aby spróbować rozwiązać sprawy teraźniejszości, trzeba sięgnąć to przeszłości. Nie mam wiedzy prawnej, na jakiej podstawie Sąd Najwyższy wydał takie orzeczenie. Po zapoznaniu się z różnymi opiniami prawnymi widzę, że powstanie gigantyczny bałagan, który niczego nie poprawi. W wielu sprawach, które badałem, po miesiącach, czasem nawet latach, udawało się odkryć, że takie a nie inne zajmowanie stanowiska przez różne osoby w różnych sprawach, wynikało z pewnych uzależnień w przeszłości. Nie wiem, czy tak jest w tej sprawie – pokazuję tylko pewien mechanizm. Szerzej piszę o tym w najnowszej książce pt. "Pogorzelisko" - to w przeszłości jest klucz do rozwiązania wielu spraw z teraźniejszości.

Jak wynika z Konstytucji, to prezydent powołuje Pierwszego Sędziego Sądu Najwyższego. Czy ma znaczenie fakt, że aktualna prezes, prof. Małgorzata Gersdorf została powołana przez Bronisława Komorowskiego? Czy osoba powołana przez poprzednią władzę może być apolityczna?

Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Za chwilę mogą pojawić się zarzuty, że sędziów, których powołuje obecny prezydent, też można by podejrzewać o „polityczność”. Myślę, że te schematy nie działają w tak prosty sposób.

Kiedyś, w przeszłości, miałem jedną styczność z Sądem Najwyższym. Sprawa dotyczyła mojego procesu z Waldemarem Chrostowskim, kierowcą księdza Jerzego Popiełuszki. I w tej właśnie sprawie Sąd Najwyższy wydał wyrok, który przejdzie do historii - choć wokół nas jest tyle zdarzeń, że nawet tak zdumiewające werdykty umykają wiedzy opinii publicznej. Sąd Najwyższy stwierdził, że nie wie co w tej sprawie jest prawdą, chociaż prawdę miał przed oczami. SN dodał, że decyzję o tym, czy Chrostowski był agentem SB oznajmi Polakom historia. Pytałem wielu prawników, którzy mówili, że był to jedyny wyrok w historii, w którym najwyższa władza sądownicza, która może orzec co jest prawdą, a co kłamstwem, odsyła nas do historii. A przecież jeśli ktoś chciałby dostrzec prawdę, mógłby to zrobić. W tej sprawie zabrakło woli i dopiero dużo później dowiedziałem się dlaczego, ale wciąż jeszcze nie powinienem o tym mówić. Poczekajmy, czy śledztwo w tej sprawie zostanie przywrócone prokuratorowi Andrzejowi Witkowskiemu… Powtarzam - klucz do wyjaśnienia wielu spośród tych zagadek, zdumiewających werdyktów czy decyzji należy szukać w przeszłości. Dziś wyraźnie widać, że walka polityczna w Polsce zaostrza się. Sięga się do rozmaitych metod czy instytucji, by odebrać, albo przynajmniej podważyć, decyzyjność władz, które zostały wybrane z woli narodu. Obserwujemy to zjawisko z coraz większym natężeniem – pytanie, dokąd nas to zaprowadzi?

"Przeżarte komunistyczną rdzą środowisko sędziowskie stawia silny opór" - powiedział Jerzy Jachowicz. Jak z Pańskiego bogatego doświadczenia wygląda wymiar sprawiedliwości w Polsce?

Mam bogatsze doświadczenie sądowe, niż mógłbym tego życzyć sobie lub w ogóle komukolwiek. Dziękuję Bogu, że moje procesy w porównaniu z tymi, które często miałem okazję obserwować, jako dziennikarz śledczy, kończyły się pozytywnie – na szczęście wciąż jeszcze jest wielu uczciwych sędziów, przyzwoitych, dobrych ludzi, którzy poszukują prawdy i wierzą, że prawo ma chronić, a nie niszczyć.  

Niestety, w oparciu o moje dziennikarskie obserwacje i wiedzę wnioskuję, że jest także wielu uwikłanych w różne gry i zależności. Każdy przecież widzi, ile wokół zdumiewających wyroków, sprzecznych nawet z logiką i zdrowym rozsądkiem - począwszy od sprawy Mariusza Kamińskiego, poprzez prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku, który meldował się przed dziennikarzem udającym asystenta premiera Tuska, że „premier może być spokojny, bo wszystko będzie jak trzeba". Takich sędziów wciąż niestety jest w Polsce wielu. Jak wielu? Z pewnością – za wielu i to nie jest żadna tajemnica. W mojej najnowszej książce pt. „Pogorzelisko” próbuję zmierzyć się i z tym tematem, pokazuje jak ludzie, którzy próbowali wesprzeć państwo w walce z mafią, zostali zniszczeni przez mafię państwową. Niektórzy nawet fizycznie, jak uczciwy oficer ABW w Lublinie, którego koledzy ze służb specjalnych zakopali żywcem półtora metra pod ziemią.  Ale to już temat na zupełnie inna opowieść…

Rozmawiała Karolina Zaremba