Przed kilku dniami Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przekazała Instytutowi Pamięci Narodowej „ciekawe materiały”. Opisał to „Nasz Dziennik”. Cytuję:

„Materiały, przekazane jednej ze specsłużb, zostały włączone do śledztwa w sprawie związku przestępczego w strukturach komunistycznego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w ramach którego jest także badane zabójstwo księdza Jerzego Popiełuszki. Służby specjalne, jak Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy Agencja Wywiadu, są zobowiązane przekazywać archiwalia dotyczące okresu PRL do IPN. Jak dowiedział się „Nasz Dziennik”, chodzi o co najmniej kilka teczek zawierających „ciekawe” materiały. Historycy IPN nie mieli jeszcze do nich dostępu. Czy zawierają informacje inne od dotychczas powszechnie znanych?

– Wiemy o dyskusjach, jakie się toczą wśród historyków, jaki rzeczywisty przebieg miały te wydarzenia, cały czas pojawia się wiele wątpliwości – one są nadal aktualne – dotyczących przebiegu momentu zatrzymania, porwania i momentu zabójstwa – mówi dr Rafał Leśniewicz, dyrektor Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN.” Koniec cytatu.

O co chodzi? Dr Rafał Leśniewicz wskazuje na wątpliwości odnośnie „ przebiegu, momentu zatrzymania, porwania i momentu zabójstwa” księdza Jerzego Popiełuszki i całą tę wypowiedź można by uznać za absolutny news, gdyby nie to, że nie jest to „news”, a tylko potwierdzenie. O tym, że wszystko, co wmawiano nam przez 30 lat na temat tej najgłośniejszej i zarazem najbardziej tajemniczej zbrodni PRL, jest kłamstwem, piszę od dziesięciu lat. Wspiera mnie w tym niewielka grupa dziennikarzy (nie żadni historycy!), ale znacznie większa grupa dziennikarzy (także tych „koncesjonowanych”, piszących o sprawach Kościoła) „wyrobiwszy” sobie nazwiska na pisaniu kłamstw o tej zbrodni, z konsekwencją godną lepszej sprawy utrwala wersję „ustaloną” podczas procesu w Toruniu, przy okazji atakując każdego, kto tę wersję podważa. „Rewelacje” ABW przekazane IPN nie są zatem niczym nowym, a jedynie potwierdzeniem faktów, które zamierzał udowodnić prokurator Andrzej Witkowski, odsuwany dwukrotnie w kluczowych momentach śledztwa i za swoje odkrycia poniewierany oraz niszczony. 

Dlaczego te rzekomo „nowe” informacje Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przekazała Instytutowi Pamięci Narodowej właśnie teraz, nieomal w przededniu trzydziestej rocznicy zbrodni? Mam uzasadnione obawy, że działa tu znany mechanizm: jeśli nie można zatrzymać pochodu, trzeba stanąć na jego czele. Kłamstw na temat tej zbrodni nie sposób już dłużej bronić - zbyt wiele odkrytych faktów, zbyt wiele mitów obróconych w perzynę - dlatego też na naszych oczach rodzi się przedziwna narracja, według której ksiądz Jerzy Popiełuszko miałby być „patronem Okrągłego Stołu i pojednania wszystkich Polaków”. Taka narracja pojawiła się przy pogrzebie generała Wojciecha Jaruzelskiego (Daniel Olbrychski przekonywał, że gdyby ksiądz Jerzy żył, z pewnością odprawiałby mszę pogrzebową generała), o takim „patronie pojednania” mówił ostatnio publicznie kilkakrotnie ksiądz kardynał Kazimierz Nycz, taką stylistyką przyozdobiono ściany Centrum Konferencyjnego w Górsku (miejsce uprowadzenia księdza Jerzego), na których uwieczniono obrazy z obrad „Okrągłego Stołu” i takiej narracji z całą pewnością będziemy świadkami w najbliższych dniach - zwłaszcza 19 października, gdy prezydent Bronisław Komorowski i premier Ewa Kopacz wezmą udział w uroczystościach rocznicowych związanych z trzydziestą rocznicą śmierci księdza Popiełuszki w kościele Świętego Stanisława Kostki w Warszawie. (Jak powiedziała mi Katarzyna Łaniewska, przez wzgląd na goszczenie tak „szacownych osobistości”, nie zaproszono do udziału w uroczystościach w kościele Św. Stanisława Kostki, przyjaciół księdza Jerzego, m.in. aktorów, którzy w 1984 roku byli z nim na dobre i złe, a którym dziś nie jest po drodze im z Bronisławem Komorowski at consortes).

Idę o każdy zakład, iż w najbliższym czasie Bronisław Komorowski stanie na czele tego „pochodu pojednania” zapewniając nas, że osobiście zadba o to, by wszystkie ewentualne okoliczności tej sprawy, o których donosi IPN, zostały wyjaśnione. I to jest właśnie lobotomia, czyli - jak to ujął jeden z autorytetów świata medycyny - „robienie z ludzi idiotów”. W takim bowiem tempie, w jakim ujawnia się prawdę o okolicznościach śmierci księdza Jerzego, w najlepszym razie poznają ją ci, którzy jeszcze się nie urodzili. 
Ksiądz Jerzy Popiełuszko nie był żadnym orędownikiem pojednania opartego na kłamstwie, wprost przeciwnie: zawsze był i jest orędownikiem Prawdy. Tylko tyle i aż tyle. 

Począwszy od dziś przez kilka najbliższych dni, aż do 19 października, podejmę próbę przybliżenia Czytelnikom tego forum właśnie prawdy o szeroko rozumianych okolicznościach śmierci księdza Jerzego Popiełuszki, którą opisałem w swojej najnowszej książce „Lobotomia 3.0” oraz - co nie mniej ważne – wagi i wpływu wszystkich tych okoliczności na to, co działo się w Polsce przez ostatnich trzydzieści lat. Na kanwie bowiem i bezpośrednio po zbrodni popełnionej na kapelanie Solidarności, symbole III RP, Bronisław Geremek i Tadeusz Mazowiecki, przystąpili do rozmów z najważniejszymi przedstawicielami reżimowych władz PRL. A rozmowy te były wstępem do tego, co dokonało się kilka lat później w Magdalence i przy Okrągłym Stole.

Przez dwadzieścia pięć lat III RP potężne siły dokładały starań, by prawda o zbrodni na księdzu Jerzym Popiełuszce nie ujrzała światła dziennego. Stało się tak dlatego, że wyjaśniając wszystkie jej okoliczności nie sposób było pominąć fakty i wydarzenia z nich wynikające, a pokazujące, że III RP zrodziła się na zbrodni i kłamstwie. 
To nie jest historia, lecz coś, co wciąż trwa.

CDN...

Wojciech Sumliński