Wojewódzki wraz z Krzysztofem Materną napiszą scenariusz koncertu, który będzie najważniejszym wydarzeniem uroczystości rozpoczynającej polską prezydencję. Koncert pod tytułem "Tu Warszawa" odbędzie się 1 lipca. Materna informuje, że będzie to ok. czterogodzinne widowisko bez udziału konferansjerów.

 

- Marzyła mi się idea koncertu bardzo otwartego i wolnego, który metaforycznie i dosłownie będzie koncertem bez granic między Polską, Europą i światem. Marzył mi się koncert, w którym nie będzie granic metrykalnych (...); w którym spotkanie polskich artystów z artystami świata będzie naszym powodem do dumy, a nie do tego, by po raz kolejny obserwować nasze narodowe kompleksy - mówił Kuba Wojewódzki.

 

Decyzja szefa resortu kultury oburzyła byłego marszałka Sejmu Ludwika Dorna. Na swoim blogu poseł przypomnina program Wojewódzkiego, w którym "zbeszczeszczono polską flagę". - Pan minister kultury i dziedzictwa narodowego może nie pamięta, ale ja pamiętam: w marcu 2008 roku w programie Wojewódzkiego gospodarz i jego goście wtykali zminiaturyzowane polskie flagi w atrapy psich ekskrementów – napisał polityk.

 

- Być może decyzja Zdrojewskiego jest wynikiem ignorancji i niekompetencji (tych najbardziej twórczych sił w dziejach), ale być może, premier Tusk za pośrednictwem ministra Zdrojewskiego na sposób Apolla Delfickiego, który 'nie mówi, nie milczy, ale daje znaki’, daje nam znaki, jaki ma być w jego i PO rozumieniu najgłębszy ideowy sens polskiej prezydencji w UE – stwierdził.

 

- Idea, by profanator polskiej flagi był twarzą polskiej prezydencji, wymaga jednak zdecydowanej odpowiedzi – konkluduje Dorn. Jego zdaniem w czasie koncertu należy ustawić telebim, na którym emitowany byłby nieustannie skandaliczny program Wojewódzkiego.

 

żar/Dziennik.pl/Polskatimes.pl