W rozmowie z "Polska The Times" były szef CBA, Paweł Wojtunik twierdzi, że "nie wiedział" o nagraniach z prominentnymi politykami rządu Donalda Tuska w luksusowych restauracjach. 

"Nikt na to nie pozwalał a proceder miał charakter podstępny i zakonspirowany. Musimy rozgraniczyć dwie kwestie: byłem wtedy szefem CBA i jako szef CBA, jako Paweł Wojtunik, nie wiedziałem o tym, żeby ktokolwiek kogokolwiek w sposób nielegalny nagrywał"-przekonywał Wojtunik. Jak dodał, po pewnym czasie zrodziły się w nim wątpliwości co do lojalności niektórych funkcjonariuszy kierowanej przez niego instytucji. 

"Nie jestem w stanie zagwarantować tego, jaka była ich wiedza w tym czasie. Ja takiej wiedzy nie posiadałem, moi zastępcy także nie. I jestem tego pewien na sto procent. Nie sądzę też, aby wyższa kadra w CBA posiadała wtedy taką wiedzę"-mówi były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego. 

"Natomiast obserwując, jak bardzo szybko CBA przestawiło się na nowe polityczne tory, obserwując bardzo gwałtowne awanse i zmiany kadrowe w biurze, jakie nastąpiły po moim odejściu, nie jestem teraz tak pewny jak w przeszłości tego, czy nie byłem w tej sprawie wprowadzony w błąd"-ocenia rozmówca "Polski The Times". 

"Wedle starej zasady sprawców należy szukać wśród tych, którzy skorzystali na przestępstwie, a Rosjanie mogą uznać ostatnie pięć lat w Polsce za pasmo sukcesów. Posiadają silną agenturę wpływu i planują swoje działania długoterminowo. Nawet jeżeli nie stali za pierwotnym pomysłem nagrywania, to na pewno włączenie się w tę sprawę było dla nich priorytetem, wywiady nie wypuszczają z rąk takich okazji"-mówi w wywiadzie Paweł Wojtunik, który przekonuje, że mimo wszystko, na sprawie skorzystali nie tylko Rosjanie: "pewnie i inni ostro w tej sprawie „depeszowali” do swoich stolic i mogli otrzymać tylko jedno polecenie zwrotne - znaleźć i kontrolować nagrania. Ale żaden trop w tej sprawie nie jest tak wyraźny jak rosyjski".

yenn/Polska The Times, Fronda.pl