Eryk Łażewski, Fronda.pl: W ostatnim sondażu IBRIS dla „Rzeczpospolitej”, „Wiosna” Roberta Biedronia osiągnęła wynik 16,2%. Co Pan na to?

Marcin Wolski, satyryk, publicysta: Powiem szczerze, że oczywiście jest taki efekt świeżości (przynajmniej pozornej świeżości), który tak się działa, kiedy pojawia się jakaś nowa formacja, która notabene dystansuje się od tego, co było wcześniej. Proszę zwrócić uwagę, że na tym spotkaniu założycielskim to jednak uderzano i w PiS i w Platformę. Była to oferta dla ludzi niezadowolonych z tego, co jest. Ale skoro mówi pan o sondażu, to są bardzo interesujące przepływy: PiS stracił raptem mniej, niż 1 procent; Platforma prawie jedna trzecią. Tutaj widać przepływy. Jeżeli chodzi o powodzenie, nie jestem w stanie przewidzieć, bo widzę, że tu działa „element świeżości” i tak dalej, i tak dalej. Ale jak czytam uważne analizy, to one po pierwsze stwierdzają, że to nic nowego: jest odwoływanie się do takiego elektoratu antyklerykalnego, który do tej pory częściowo zagospodarowało SLD, częściowo Platforma, a częściowo Nowoczesna i wcześniej Ruch Palikota.

Jedna niewiadoma. Niewiadoma polega na tym, czy ta partia będzie współpracowała z Platformą, czy raczej koordynowała. Bo jeżeli współpraca między tymi partiami byłaby taka, że Platforma konsekwentnie poszłaby w stronę zagospodarowania Centrum i odpuściła Biedroniowi lewą stronę, a jednocześnie byliby oni w jakimś porozumieniu, to byłoby to niebezpieczne. Natomiast słabością Biedronia jest to, że wypadł tak dobrze w tym sondażu i mógł Schetynę przestraszyć. Bo zupełnie inaczej współpracuje się z partią, która jest dana na „przystawkę” do połknięcia, a inaczej z partią, która zbliża się do popularności. Wyobraźmy sobie, że przed wyborami chcą zrobić jakiś „deal”, a Biedroń mówi: „zaraz, zaraz. My się zgadzamy iść razem z wami, ale dajcie nam połowę miejsc mandatowych”. I to może spowodować, że taka inicjatywa.. Jak wytłumaczyć dołom, które już straciły w wyborach samorządowych, że oddamy teraz jeszcze połowę biorących miejsc intruzom? Trudno to sobie wyobrazić.

Pan jest satyrykiem, Czy dostrzega Pan jakieś zabawne elementy w postaci samego Biedronia i tej jego partii?

Wie pan. Poprawność polityczna... Jeszcze 10 lat można by się przejechać od prawa do lewa. Obecnie, jakikolwiek żart grozi pomówieniem o atak na mniejszości erotyczne. A więc wolałbym tego nie wykorzystywać. Poza tym, Biedroń w jeszcze mniejszym stopniu niż Ryszard Petru jest świeżystą. Obszedł przecież już parę tych partii. Ma doświadczenie parlamentarne i samorządowe, więc nie jest to „samorodek”: ktoś, kto powiedzmy sobie nagle wyszedł z jakimś programem, nagle skrzyknął ludzi. Nie, jest to takie sprytne zagranie, liczenie troszkę na nieświadomość ludzi, a trochę na rzeczywiste zapotrzebowanie, że gdyby rzeczywiście pojawiła się świeża oferta kogoś, kto by zaapelował o zakończenie wojny polsko – polskiej, byłoby to interesujące. Ale Biedroń proponuje nie tyle zakończenie tej wojny, ile rozciągnięcie jej na pełny gwizdek. No bo pomysł ataku na Kościół, czy też zmącenie pewnego konsensusu, który istniał w temacie aborcji, to nie jest sposób na zgodę narodową.

Jak Pan więc sądzi: czy ta „Wiosna” Biedronia nadejdzie? Czy to będzie to dla niego „zimna wiosna”, czy taka „ciepła”?

Ja sądzę, że będziemy teraz świadkami pewnego porządkowania. Z tej inicjatywy, którą teraz tworzą PSL i SLD. Mogą teraz potworzyć się takie bloki: z jednej strony Platforma z resztkami Nowoczesnej, potem ludo-lewica (prawdopodobnie te 2 bloki pójdą osobno). No i Zjednoczona Prawica. Nie wiem, czy więcej, niż dodatkowe 2 –3 proc. przyjdzie z tych akcji zjednoczeniowych wokół Korwina-Mikkego. Przy czym mówię: oni („Wiosna”) mogą wprowadzić jakichś ludzi do europarlamentu, bo tam są inne reguły gry.

A czy uważa Pan, że te inicjatywy zjednoczeniowe mogą być na tyle groźne, że odbiorą władzę Zjednoczonej Prawicy?

Nie sądzę! Dziś, jeżeli nie zdarzy się nic naprawdę dramatycznego, najbardziej prawdopodobną sprawą jest jakaś koalicja wokół Zjednoczonej Prawicy, lub zgoła rząd mniejszościowy. Raczej na to dziś idę, ponieważ bo naprawdę, dzisiejsza opozycja - zwłaszcza, kiedy pojawiły się takie ciała, jak Korwinowcy, Narodowcy, no i przede wszystkim Kukiz – nie jest w stanie zbudować nawet rządu mniejszościowego. A więc PiS (jeżeli nic się nie wydarzy) będzie rządził dalej. Może słabszy niż w tej chwili, ale ta słabość może stać się jego siłą, ponieważ projekty, które będą szły, będą musiały być bardziej uzgadniane, nie bezie więc takich gierek, jak obecne problemy z ustawami sądowymi, czy z ustawą IPN-owską. Powiem szczerze: póki co, nie widzę powodu do niepokoju. Dla mnie najbardziej miarodajne będą wybory europejskie i to w dodatku nie w Polsce, ale w całej Europie. Ponieważ bo jeśli nawet w Polsce wybory nie pójdą po myśli obozu rządzącego, a w skali całej Europy dojdą do głosu siły alternatywne, bardziej pragmatyczna Lewica, to będzie układ, w którym nasza krajowa Opozycja będzie się czuła bardzo nieswojo.

Czyli Biedroń nie jest groźny?

W tej chwili nie jest groźny. Gdyby Pan mi zadał to pytanie za 20 lat... My jeszcze nie jesteśmy Irlandią. My jeszcze nie „dojrzeli” do tego, by ktoś taki został prezydentem Polski. Bo to jest główna... Biedroń nie ma temperamentu ani premiera (choć o tym mówi), ani parlamentarzysty. On konsekwentnie chce się poruszać w sferze „ideolo” i marzy o stanowisku prezydenta. Tym bardziej, że po lewej stronie kandydatów nie ma (poza Tuskiem, który moim zdaniem nie wystartuje).

Bardzo Panu dziękuję za wypowiedź! Do widzenia.

Do widzenia.