Czy Władysław Frasyniuk mógłby zastąpić Mateusza Kijowskiego na czele KOD i czy samego Kijowskiego czeka przyszłość w polskiej polityce. W komentarzu dla naszego portalu na te pytania odpowiada pisarz i publicysta Marcin Wolski.

 

Wirtualna Polska opublikowała artykuł, w którym zastanawia się nad przyszłością KOD. Pada tam teza, że na miejscu lidera KOD Mateusza Kijowskiego może zastąpić Władysław Frasyniuk jako osoba przemawiająca do tłumów i obdarzona politycznym doświadczeniem. Czy rzeczywiście tak się może zdarzyć? Kto by skorzystał, a kto stracił na takiej zmianie?

Po pierwsze jest to dzielenie skóry na niedźwiedziu. Przede wszystkim trzeba by tu zapytać, czy pan Kijowski chciałby zostać zamieniony. Prawdopodobnie nie. W związku z tym taka inicjatywa jak stawianie Frasyniuka na czele KOD-u nie jest warta rozpatrywania.

Dlaczego?

Z bardzo prostego powodu. Cokolwiek by się nie mówiło o Kijowskim, jest on samorodnym talentem wyłonionym oddolnie, którego nikt nie kreował. Próba podmieniania go na Frasyniuka przypominałaby próby z lat osiemdziesiątych zamiany Wałęsy na kogoś bardziej odpowiedzialnego, czyli na Jacka Kuronia. Kuroń wychodził wtedy z siebie, żeby czegoś takiego dokonać, ale nie wyszło. Podobnie byłoby w tym przypadku. Efekty takich działań mogłyby być dwa – albo takie próby poniosłyby klęskę i skłóciłoby to KOD z salonem, albo udałoby się i w rezultacie KOD zostałby zlikwidowany. Pod przywództwem Frasyniuka byłby on bowiem jak „Solidarność” pod rządami Mariana Krzaklewskiego.

Frasyniuk nie nadawałby się więc na przywódcę KOD-u?

Gdy mówimy o Frasyniuku, przypomina się znana teza Lenina, że „nawet kucharka może rządzić państwem”. Frasyniuk osiągnął swoje apogeum już dawno temu. W ostatnich latach nieustannie się cofa. Oczywiście stoi za nim legenda, ale to za mało. Gdyby obu panów oceniać w skali pięciopunktowej, to gdybyśmy Kijowskiemu przyznawali 5 pkt za obecną wartość jako przywódcy KOD, Frasyniuk dostałby najwyżej 2. Można powiedzieć, że Frasyniuk ma wszystkie wady Niesiołowskiego, a nie ma jego zalet.

Pomysł zamiany Kijowskiego na Frasyniuka to tym samym marna idea?

To próba szukania kogoś, kto będzie bardziej ustawny i bardziej zdatny do manipulowania. Nie wydaje mi się, żeby coś takiego mogłoby się zdarzyć, chyba że istnieją jakieś haki na Kijowskiego, które zostaną użyte. Ale to raczej szukanie spisku na siłę. Kijowski odleciał „salonowi”, stał się obecnie za duży, żeby można było go ot tak zaakceptować. Może stanowić problem dla sił opozycyjnych. Na ich miejscu nic bym z tym nie robił i nie próbował go nikim zastępować, ale jeżeli ktoś miałby go zastąpić, to kandydatura Frasyniuka na pewno nie byłaby dobra.

Jaka przyszłość może tym samym czekać Mateusza Kijowskiego?

Bardzo wiele zależy od niego samego. Jest oczywiście dzieckiem chwili, ale wyrósł zbyt wysoko, aby go marginalizować. Poza tym w odróżnieniu np. od Andrzeja Leppera jest inteligentem. Dlatego też przejście Kijowskiego w rolę polityka byłoby bardzo łatwe. To nie jest Lepper, ani nawet Krzaklewski. Moim zdaniem to najbardziej przeraża Grzegorza Schetynę, czy Ryszarda Petru, że Kijowski może stać się dla nich autentycznym rywalem. Warto przy tym zwrócić uwagę na to, że partie opozycyjne wycofały swoje poparcie dla projektu KOD nt. Trybunału Konstytucyjnego. Kijowski chce być w grze i nie chce być częścią opozycji totalnej, co jest samo w sobie ciekawe.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW