Czy kandydaci mający opinię antysystemowych – Janusz Korwin-Mikke, Grzegorz Braun, Marian Kowalski i Paweł Kukiz – mogą odświeżyć polską scenę polityczną?

Wydaje mi się, że nie należy ich wrzucać do jednego garnka. Korwin-Mikke istnieje w polskiej polityce od bardzo dawna. Zmienia partie, ale sam się raczej nie zmienia. Paweł Kukiz to ktoś stosunkowo nowy. W wymienionej grupie są ludzie, którzy mają jakiś program, a są i tacy, którzy uprawiają wyłącznie demagogię.

Generalnie rzecz biorąc, ci kandydaci zaistnieli z powodu wielkiego kryzysu tradycyjnej klasy politycznej. Nawet to, kto został kandydatem SLD czy PSL dowodzi, że znaczna cześć społeczeństwa na stare partie patrzy z pewną abominacją czy z pewną niechęcią. W przypadku Magdaleny Ogórek i Adama Jarubasa może być jeszcze inny powód – partie chcą zaznaczyć swoją obecność w wyborach, ale nie zabrać zbyt wielu głosów Komorowskiemu. Niektórzy bardzo by chcieli, żeby tak było, stąd namowy, żeby Ogórek zrezygnowała, ale Leszek Miller, o ile się zorientowałem, uciął to. W każdym razie istnieje potrzeba pewnej nowości, tym bardziej, że przez ostatnie lata żadna inicjatywa nie zbliżyła się nawet do przekroczenia progu wyborczego. Były co najmniej dwa poważne, nie wariackie wyjścia z PiS, ale okazało się, że to prawie nie zostało zauważone w wyborach. Przypuszczam jednak, że wynik będzie przynajmniej dla części tych kandydatów słabszy od sondaży, ponieważ ludzie nie lubią przegrywać. W zaciszu kabiny będą wybierać kandydatów sprawdzonych, znanych, na których i tak musieliby głosować w drugiej turze.

Jeśli ktoś z wymienionej czwórki ma szanse, to Paweł Kukiz. Nie wiem, dlaczego, ale on się po prostu ludziom podoba. Może to jest kwestia umiejętności estradowych. No i Korwin-Mikke, który zakłada nowe partie, zostawia swoje dotychczasowe towarzystwo i natychmiast ta poprzednia partia mimo że ma już struktury i europosłów, traci wszystko. A Korwin w nowym wcieleniu dalej uwodzi polską młodzież.

Dzisiaj w programie Moniki Olejnik Paweł Kukiz zaproponował legalizację prostytucji. Czy to dobre hasło dla kandydatowi na najwyższy urząd w państwie?

Rzeczywiście, co innego, gdyby to zgłosiła wśród wielu postulatów jakaś grupa, która zamierza wejść do parlamentu np. z hasłami wolnych konopi... Trochę to się kłóci z dostojeństwem państwa. Cóż, w krajach Trzeciego Świata, m.in. na Filipinach wygrywały gwiazdy estrady i nie byli to bardzo źli politycy. A przynajmniej nie dyktatorzy.

Czwórka antysystemowców nieraz spotyka się z zarzutem – także na naszych łamach – że nie odznacza się jakąś szczególną rusofobią...

Bardzo delikatnie powiedziane. To jest bezdyskusyjne, choć wyjąłbym z tego Kukiza, bo on akurat nie twierdzi, że objęcie nas patronatem przez Władimira Władimirowicza byłoby jakimś wielkim dobrem. Myślę, że ci nowi wchodząc na scenę obserwują, jakie pola na tej ruletce nie są obstawione. Rozmawiają z ludźmi i zauważają, że opcja rosyjska ma pewien target, którego z całą pewnością nie zagospodaruje an Platforma, ani PiS. I tam szukają swoich szans. To jest dosyć paskudne, bo to demagogia w stylu dawnych komunistów – obiecać wszystko wszystkim, a potem niczego nie zrealizować. Tak do końca to nie wiem, po co oni to robią. Ego Korwina na pewno jest jakimś wytłumaczeniem. Mimo to nie do końca rozumiem motywy. Poza wszystkim, proszę pamiętać, że poza Tymińskim w 1990 r. nikt z nowych kandydatów nie odbił się nawet zbyt wysoko od progu.

Kandydaci znikąd nie mają zbyt dobrych wyników.

Nie mają dość pieniędzy, a dzisiaj podobnie jak w Stanach Zjednoczonych wygrana w jakimś stopniu zależy od kasy wrzuconej w wybory. Gry wokół Ogórek, straszenie jej odebraniem subwencji zabrzmiały jak wyrok śmierci, choć okazało się to ponoć nieprawdą.

Podsumowując, wśród elektoratu widać poszukiwanie alternatywy. Ludzie generalnie są mocno znużeni PO. Jednej rzeczy nie mogę pojąć. Wyborcy mogą reagować alergicznie na PiS, ale pozwolenie tej partii na zwycięstwo przynajmniej w wyborach prezydenckich oznaczałoby, że coś się zmieni. Skoro dłużej nie może być tak, jak jest, to trzeba wybrać opcję, która ma szanse, bo Platforma to status quo z wszystkimi idącymi za tym patologiami. Nawet jeśli się nie kocha Kaczyńskiego i nie przepada za Dudą, to wydaje mi się, że jest jeden ruch – albo w przód, albo w tył. A reszta to jedynie skrobanie sufitu.