Wstrząsająca relacja misjonarza! Wojna, śmierć, opętania, ale i pomoc, dobro, obecność, miłość i moc modlitwy!

- Modliliśmy się głównie różańcem. Gdzieś tak koło północy rozszedł się straszny krzyk. To była Franciszka, która wydawała nieludzkie dźwięki, dźwięki opętania. Kilku mężczyzn nie było w stanie jej utrzymać- opowiada ks. Piotr Kalinowski SAC.

Gościem Tematu Dnia był ks. Piotr Kalinowski SAC, misjonarz, który w rozmowie z Ewą Pietrzak podzielił się swoimi wstrząsającymi wspomnieniami z pracy na misjach. 

Przeżyłem z ludźmi z Kongo wiele bardzo trudnych chwil. Towarzyszyłem im w czasie dwóch wojen - mówił ks. Piotr Kalinowski SAC

Najtrudniejszą chwilą była noc z 28/29 stycznia, kiedy z parafianami leżeliśmy na betonie, a wokół słychać było tylko strzały i krzyki zabijanych rannych - dodawał

-Kiedy leżałem na tym betonie to myślałem sobie nie tyle, że mogę umrzeć, ale bardziej bałem się cierpienia, dlatego, że oni potrafili mordować w różny sposób - opowiadał misjonarz

Jak podkreślał duchowny, "dla nas, jako misjonarzy faktem podstawowym jest to, że jesteśmy wtedy z tymi ludźmi, którzy cierpią".

Do Rwandy przyjechałem w 1998 roku, już po tych zajściach, natomiast widziałem bardzo dużo śladów. Co było dla mnie najbardziej wstrząsające w Kibeho, tam gdzie w 1981 roku były objawienia Matki Bożej, widziałem kościół, który był spalony, a w jego murach były wybite otwory, jak mówili świadkowie, otwory wybijano dlatego, żeby wrzucać granaty, wcześniej wlewano paliwo. Kościół był pełen ludzi, wszyscy spłonęli. Przed kościołem były silosy, a na półkach betonowych leżało mnóstwo ludzkich kości i zasuszone postacie, gdzie na szyjach widniały różańce. Widać było na ich głowach wyraźne uderzenia maczetą - zaznaczył

Pytany o to, jak świadczyć o Chrystusie w obliczu takiego dramatu, mówił:

Najważniejsze jest bycie z ludźmi. To zrozumiałem po tej nocy, kiedy leżałem z nimi pod kulami, kiedy potem trzeba było uciekać. Kiedy potem spotkaliśmy się, to ktoś z nich powiedział, "padri" ty mogłeś uciekać, a z nami zostałeś. Odpowiedziałem mu, że nie przyjechałem po to, kiedy jest dobrze, chcę z wami być zawsze. Wtedy jeden z nich powiedział "teraz wiem, że jesteś jednym z nas". To było bardzo mocne i głębokie. Kapłan to ktoś dla drugich. Ja po prostu z nimi byłem, nic nie zrobiłem - opowiadał ks. Kalinowski

Gość Tematu Dnia opisywał również sytuacje opętań:

Ja szczególnie zapamiętałem przypadek Franciszki. Franciszka była ofiarowana jako dziecko szatanowi. To wszystko działo się w noc przed odejściem do Domu Ojca św. Jana Pawła II. Miał przyjechać egzorcysta z innego kraju, mieliśmy się wspólnie modlić. To była noc czuwania. Ja jako proboszcz tamtejszej parafii poprosiłem, by pomóc dotrzeć ludziom. Przybyło 10 tysięcy osób. Modliliśmy się głównie różańcem, bo to była umiłowana modlitwa świętego Jana Pawła II. Gdzieś tak koło północy rozszedł się straszny krzyk. To była Franciszka, która wydawała nieludzkie dźwięki, dźwięki opętania. Kilku mężczyzn nie było w stanie jej utrzymać - mówił

Jak opisywał duchowny, Bóg uwolnił tę dziewczynkę:

Pomyślałem sobie wtedy, Boże ty naprawdę jesteś obecny w Najświętszym Sakramencie, ty naprawdę działasz mocą sakramentu pokuty. To Ty to uczyniłeś! - podkreślał ks. Kalinowski

Misjonarz opowiedział również o Matce Bożej z Guadelupe i o tym, dlaczego modlitwa różańcowa jest tak bardzo ważna. 

mod/Salve TV