Co najmniej 10 ofiarach śmiertelnych dwóch eksplozji w metrze w Petersburgu. Według niepotwierdzonych informacji, może chodzić o eksplozje bomb domowej produkcji. Ładunki miały być wypełnione ostrymi przedmiotami. Miejscowe władze podały, że rannych zostało 50 osób.

Wśród poszkodowanych są dzieci, jadące na popołudniowe zajęcia. Na miejsce przyjechało 17 karetek pogotowia, do transportu rannych użyto także helikopterów. Zakończyła sie już ewakuacja ludzi z metra. Wszystkie stacje są obecnie zamknięte.

Prezydent Rosji Władimir Putin został poinformowany o sytuacji. Rozmawiał już z szefami rosyjskich służb bezpieczeństwa, które badają przyczynę eksplozji. Prezydent Rosji nie wykluczył, że mógł to być zamach terrorystyczny. Przekazał kondolencje bliskim ofiar. Władimir Putin przebywa w Petersburgu, dokąd przyjechał dziś także prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka.

Wiadomo, że do jednej eksplozji doszło w wagonie podziemnej kolejki na stacji Sennaja Płoszczad', a do drugiej - na stacji Technologiczieskij Instytut. Tunele metra są zadymione. Na miejscu pracują służby ochrony oraz policjanci, ratownicy i pirotechnicy. Z ruchu wyłączono wszystkie stacji metra.

W marcu 2010 roku doszło do zamachu terrorystycznego w moskiewskim metrze. W wyniku eksplozji bomb, które zostały zdetonowane przez kobiety-samobójczynie, zginęło wtedy co najmniej 39 osób, a ponad sto zostało rannych. Był to najkrwawszy zamach w Moskwie od ataku z 6 lutego 2004, który również odbył się na stacji metra, w którym życie straciło 41 osób.

dam/IAR