Pierwsze dziecko pani Grażyna Żukowska urodziła 43 lata temu. Od tamtej chwili całkowicie poświęciła się rodzinie. W czerwcu, gdy osiągnęła wiek emerytalny, dowiedziała się, że od ZUS-u nie dostanie ani grosza. Uznano, że - choć wychowała 15 dzieci - nigdy nie pracowała zawodowo. Nieustannych obowiązków domowych, troski o dzieci, trudu wychowawczego nie wzięto w ogóle pod uwagę. Tymczasem gospodarstwo, w którym mieszkała nie należało do niej. Tak wygląda polityka prorodzinna rządu PO-PSL. Jeśli ktokolwiek ma jeszcze złudzenia co do Kopacz i jej wierchuszki, powinien jak najszybciej otworzyć oczy.

Jednak rodzina Pani Żukowskiej nie daje za wygraną. "Matka 9 córek i 6 synów (...) napisała do premier Kopacz list z prośbą o emeryturę specjalną. "Wydając na świat piętnaścioro dzieci, którymi zajmowałam się przez 41 lat, a które obecnie pracują dla dobra Rzeczypospolitej Polskiej i są prawowitymi obywatelami, zasłużyłam, aby otrzymywać chociażby niewielkie świadczenie emerytalne, które pozwoli mi na spędzenie godziwej reszty życia" – oto fragment pisma cytowany w portalu Wp.pl.

Na razie jedynym źródłem utrzymania pani Grażyny jest emerytura męża Leszka, który całe życie pracował w lesie jako drwal. Podobnie jak żona, schorowany mężczyzna musi kupować leki, a ich podupadający dom w Puszczykowie wymaga pilnego remontu. – Ani gmina, ani Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej ze względu na przepisy nie mogą udzielić tej pani jakiegokolwiek świadczenia, które pozwalałoby jej po osiągnięciu wieku emerytalnego godnie funkcjonować - powiedział w rozmowie z TVP Gorzów Marian Ambroziuk, szef Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Strzelcach Krajeńskich.

Na razie Premier Kopacz nie odpowiedziała Pani Żukowskiej. Może po medialnym szumie, Kopacz odezwie się? A może po prostu będzie kontynuować swoją politykę anty-rodzinną?

mod/fakt.pl