Polska armia w ciągu najbliższych sześciu lat zapłaci nawet 100 mld zł za modernizację. Według ekspertów potrzeba jednak aż dwa razy więcej, by nasz kraj mógł obronić się przed agresją ze Wschodu. Po planowanej modernizacji wojsko będzie w stanie wytrzymać atak jedynie kilka lub kilkanaście dni.

„Armia rosyjska jest armią masową, ma bardzo dużą liczbę żołnierzy. Przede wszystkim w razie konfliktu mamy za mało żołnierzy wojsk lądowych” – mówił gen. Waldemar Skrzypczak „Dziennikowi Gazeta Prawna”. „Dziś mamy ich ok. 40 tys., z czego bojówka to ok. 15 tys. ludzi. Powinno ich być co najmniej cztery razy więcej” – stwierdził. Zaznaczył, że nawet gdybyśmy rzeczywiście mieli tyle żołnierzy, to potencjał militarny Rosji i tak będzie większy niż Polski.

Redaktor naczelny portalu dziennikzbrojny.pl Mariusz Cielma uważa, że Polsce potrzeba rezerwistów. Należałoby wprowadzić solidny system mobilizacji rezerw. Jest to kwestia nie tylko finansów, ale także organizacji. Według Cielmy brakuje też odpowiedniej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Modernizacja przewiduje zakup 6 baterii, ale to zdaniem Cielmy dwa razy za mało.

Polska ma obecnie 48 samolotów F-16, ale tak naprawdę przez dłuższy czas jest w stanie utrzymać w powietrzu tylko jedną eskardrę złożoną z 16 jednostek.

Podobnie źle wygląda sytuacja marynarki. Planowana rozbudowa znowu jest dwa razy za mała względem realnych potrzeb w przypadku obcej agresji.

Wojsku brakuje też transporterów opancerzonych, bez których  nie ma mowy o odpowiedniej mobilności żołnierzy.

Pac/forsal.pl