Dlaczego osoba Henryki Krzywonos to konstrukcja czysto fikcjonalna i skąd się bierze potrzeba kreowania legendarnych postaci w polityce. Na ten temat rozmawiamy z Krzysztofem Wyszkowskim – działaczem „Solidarności”.

 

<<< GALERIA FRONDY MA DLA CIEBIE PREZENT! ZRÓB ZAKUPY ZA MIN. 100 ZŁ A DOSTANIESZ KSIĄŻKĘ GRATIS!!! >>>

Mit Henryki Krzywonos jest bardzo mocno eksponowany. Ale ile w nim prawdy, a ile… no właśnie, mitu?

Trzeba koniecznie zestawić dwie sprawy – poznać prawdziwy życiorys Henryki Krzywonos sfałszowany później przez Sierakowskiego, Borusewicza i innych, a także zrozumieć, dlaczego właściwie ten życiorys skonstruowano, do czego Krzywonos była właściwie potrzebna. Trzeba zacząć od początku i zauważyć, że Platforma Obywatelska cierpi na duchową pustkę. Jest to partia, która nie ma swojej legendy, swoich bohaterów, a w tym przypadku kobiecego bohatera.

Takiego jakim była np. Anna Walentynowicz?

Dokładnie. Historia najnowsza przynosi dowody na to, że najwybitniejszą kobiecą bohaterką walki o wolność w naszych czasach była Anna Walentynowicz. Anna Walentynowicz do końca sprzeciwiała się Lechowi Wałęsie, który był symbolem III RP, Okrągłego Stołu i porozumienia z komunistami. Ona nieustępliwie walczyła z komunizmem i nie akceptowała tej fasady, jaką była III RP. A ta fasada z kolei potrzebowała swoich bohaterów i legend. Ten model propagandowy dotyczący Wałęsy polegający na stworzeniu wizji bohatera, który sam obalił komunizm, był realizowany przez wiele lat, najpełniej w filmie Andrzeja Wajdy „Wałęsa. Człowiek z Nadziei”. Ta propaganda po latach ostatecznie zawiodła. Na światło dzienne w końcu wyszły informacje o tym, że Wałęsa był agentem, ten mit w oczach wielu runął. W przeciwieństwie do tego książka Sławomira Cenkiewicza o Annie Walentynowicz pt. „Anna Solidarność” była wielki sukcesem.

Skąd jednak zaistnienie tego procesu propagandowego w przypadku Krzywonos?

Proces kreowania postaci Henryki Krzywonos zaczął się wcześnie, to znaczy potrzeba kreowania tego typu bohaterów przez określone środowiska zrodziła się dawno. Aby zrozumieć, skąd wziął się mit Krzywonos, musimy cofnąć się w przeszłość i zrozumieć, skąd wziął się mit Donalda Tuska i jak postępował tamten proces. Twórca Platformy Obywatelskiej sam musiał ukrywać własną przeszłość. Prezentował się jako współpracownik Lecha Wałęsy jeszcze z okresu Wolnych Związków Zawodowych, co było kompletną fikcją, a następnie kreował swoją osobę jako działacza „Solidarności”. Tak naprawdę w działalności antykomunistycznej był on zupełnie nieobecny. Zatrzymano go tylko raz i to akurat wtedy, kiedy szedł na spotkanie ze mną.

Obraz Tuska jako działacza wolnościowego jest więc sztucznie wykreowany?

Najlepszą miarą jego nieobecności w walce z systemem komunistycznym w tamtym czasie jest fakt, że Służba Bezpieczeństwa nigdy się nim specjalnie nie interesowała, mimo że już od początku lat osiemdziesiątych występował tu i ówdzie publicznie. Nie był co prawda zupełnym anonimem, ale na pewno nie był aktywnym działaczem antykomunistycznym. SB się nim kompletnie nie zajmowała. Nawet wtedy, kiedy szedł na spotkanie ze mną i go zatrzymano, nie wytoczono mu sprawy operacyjnego sprawdzenia.

Wyjaśnijmy – czym dokładnie była sprawa operacyjnego sprawdzenia?

Sprawa operacyjnego sprawdzenia wytaczana była każdemu człowiekowi, co do którego SB posiadała podejrzenia, że być może zajmuje jakieś stanowisko antykomunistyczne. Próbowano się dowiedzieć czegoś o takiej osobie i jeżeli okazywało się, że sprawdzany faktycznie aktywnie przeciwstawiał się komunizmowi, wtedy wprowadzano sprawę operacyjnego rozpracowania, w której podejmowano różne czynności, by zablokować działalność takiej groźnej jednostki. Donaldowi Tuskowi nigdy nie wszczęto nawet „sos-u”, czyli sprawy operacyjnego sprawdzenia. To oznacza, że Służba Bezpieczeństwa doskonale wiedziała, że nie jest on żadnym działaczem podziemia niepodległościowego.

A jednak taki obraz utrwalił się później w świadomości społecznej.

Tu widzimy sprzeczność między oficjalnym obrazem Donalda Tuska, wg którego aktywnie funkcjonował w środowiskach antykomunistycznych, a sposobem postrzegania go przez SB, która wiedziała, że to nie ma nic wspólnego z prawdą. Do wyjaśnienia doszło dopiero po 1989 roku, kiedy Tusk stał się beneficjentem funduszy FOZZ, które jak wiemy, kierowane były przez agenturę. To do niego skierowano te fundusze, kiedy tworzono nowe środowiska polityczne, by zagospodarować sytuację po upadku komunizmu. Chciano wtedy zabudować przestrzeń społeczną i polityczną przez zaufanych ludzi.

I wtedy tworzono legendy wokół tych ludzi, ale chyba nie zawsze udawało im się przetrwać?

Tusk nie mógł być na dłuższą metę autorytatywnie prezentowany jako bohater, jednak zbyt mało zrobił. Wałęsa się kompletnie skompromitował, okazało się że był agentem i to nie tylko po grudniu, ale od samego początku. Z biegiem czasu ludzie zaczęli coraz bardziej wyczuwać, że III RP ma skażoną duchowość i brak łączności z prawdziwą tradycją solidarnościową. Trzeba było więc wykreować kolejne autorytety i jakoś zasypać tę dziurę i pustkę polegającej na braku tej autentycznej niepodległościowej duchowości. Krzywonos jest osobą postawioną właśnie w tym celu, aby w obecnym okresie postawić przed społeczeństwem jakiś autorytet. Bogdan Borusewicz już wcześniej zresztą „używał” jej osoby przy różnych okazjach. Podpisywała różne apele jako była działaczka i generalnie była „do wynajęcia” jako twarz Solidarności. Potem Sławomir Sierakowski wymyślił, że z Krzywonos można zrobić bohaterkę, która zasłoni te wielkie bohaterki Solidarności z Anną Walentynowicz na czele.

A więc to Bogdan Borusewicz był inicjatorem stworzenia mitu Krzywonos jako „kobiety Solidarności”?

Działanie Bogdana Borusewicza w kreowaniu postaci Krzywonos jako kobiecej bohaterki walki o demokrację, było przy tym zadziwiające, jako że jedną z tych autentycznych bohaterek była jego żona Alina Pieńkowska. Ona, Walentynowicz, Maryla Błońska i inne działaczki WZZ były prawdziwymi bohaterkami, które walczyły o wolność, były uczestniczkami wielu ważnych czynów i nigdy nie poddały się komunizmowi. Tu warto dodać, że gdy Błońska leżała na łożu śmierci, chciano jej przyznać order od prezydenta Komorowskiego, ona natomiast zdecydowanie odmówiła. Podobnie Alina Pieńkowska, która była przeciwniczką Okrągłego Stołu, odmawiała przyjęcia orderu państwowego w III RP i dopiero po jej śmierci z rąk prezydenta Kwaśniewskiego przyjął go w jej imieniu Bogdan Borusewicz, co dla naszego solidarnościowego środowiska było szokiem, bo przecież sam Bogdan dawniej był przeciwnikiem układu okrągłostołowego.

Wracając do Krzywonos, kiedy ten mit ostatecznie rozkwitł?

W roku 2009 powołano Kongres Kobiet i ktoś wpadł na pomysł przyznania tytułu kobiety dwudziestolecia. Szukano kogoś odpowiedniego i postanowiono stworzyć taką postać, która mogłaby „zastąpić” Annę Walentynowicz. Stać się jej podobizną, kimś kto jakoś by się kojarzył z Sierpniem 1980 roku. To chyba właśnie Bogdan (Borusewicz przyp. red.) podsunął pomysł, by wybór padł na Krzywonos. Potem Sierakowski skonstruował jej biografię, totalnie zakłamaną. Krzywonos ostatecznie wytypowano na kobietę dwudziestolecia. Spotkałem kiedyś w pociągu Sierakowskiego i myśląc jeszcze wtedy, że jest to młody człowiek, który ma dobrą wolę i jeszcze nie wiedząc, że to cynicznie wymyślona afera, powiedziałem mu prawdę, że w okresie strajku kazałem wyrzucić Krzywonos ze stoczni, gdy pijana leżała w krzakach. Ciążyły na niej wtedy liczne zarzuty, również natury kryminalnej, choć o tym więcej mogliby powiedzieć jej koledzy z MPK. Była ona kobietą zupełnie zdemoralizowaną. Dziś zaś ta osoba najmuje się do roli autorytetu i legendy opozycji.

A więc jej legenda jest wykreowana kompletnie sztucznie?

Krzywonos jest kimś podobnym do Wałęsy, czy do Tuska pod tym względem, że wszyscy potrafili mówić o sobie jako o ludziach, którzy obalili komunizm, podczas gdy nie była to prawda. Począwszy od nadania Krzywonos tytułu kobiety dwudziestolecia, rozpoczęło się pompowanie balonu. Była to od początku próba stworzenia młota propagandowego, który można by wymierzyć w politycznych przeciwników. Krzywonos nieraz zresztą brała udział w akcjach wymierzonych w braci Kaczyńskich. Takie operacje propagandowe mogą się udać wtedy, kiedy dopomagają im media, a te pomagają. Dziś chociażby włączyłem telewizor i usłyszałem, że oto odbędzie się rozmowa z „legendą Solidarności Henryką Krzywonos”.

Proces tworzenia legend solidarnościowych na potrzeby uprawomocnienia swojej polityki wydaje się być wręcz tradycją…

Próby osadzenia komunistów w świadomości zbiorowej po 1989 roku się nie powiodły. Społeczeństwo jednoznacznie powiedziało „nie”, uznano, że tamci ludzie nie mogą już więcej ich reprezentować, że nie mają ku temu legitymacji. W to kłamstwo nie uwierzono, ale za to wybrano „drużynę Lecha”, w jakimś stopniu zastępczą w stosunku do ekipy Jaruzelskiego. Tak oto powstała III RP, która potrzebowała legitymacji moralnej i posiadania własnej duchowości. Po jakimś czasie przestali wystarczać Mazowiecki, czy Geremek i pojawiła się Platforma Obywatelska i Donald Tusk jako ten młody chłopiec z Gdańska, który działał u boku z Wałęsy. Krzywonos jest taką kolejną próbą realizacji potrzeb propagandowych. To odwołanie do tradycji Sierpnia 80’ jest tym bardziej konieczne w sytuacji, kiedy Platforma przegrywa i traci wpływy. Toteż wybrano Krzywonos, która posiada zdolność wyskoczenia na mównicę i kłamliwego krzyku. Porównywałem zresztą jej postać i ostatnie wybryki z zapomnianą nieco w historii postacią Jana Suchorzewskiego, który na posiedzenie Sejmu Wielkiego przyciągnął syna, wyciągnął szablę i powiedział, że go zabije, jeśli Konstytucja 3 maja będzie uchwalona, bo nie chce oglądać upadku polskiej wolności i demokracji. Był on opłacany, jak się okazało, z kasy jednego z magnatów targowickich. Tu mamy podobną sytuację, Krzywonos krzyczy, że zabierają nam wolność i demokrację, a sama sobą reprezentuje zwykłe kłamstwo.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW

<<< ZNAKOMITA, GENIALNA KSIĄŻKA DLA DZIECI ! JEZUS MÓWI DO CIEBIE! PIĘKNY PREZENT NA ŚWIĘTA! >>>