Portal Fronda.pl: Wojciech Cejrowski, podający się na ogół za gorliwego patriotę, uznał dziś, że prezydent Duda odmawiając udziału w Marszu Niepodległości „chowa się po krzakach”, a cała sytuacja „śmierdzi Komorowskim”. Jak ocenia pan takie słowa?

Krzysztof Wyszkowski: To nadgorliwość, zdecydowana nadgorliwość patriotyczna! Wydaje się, że Cejrowski, człowiek przyzwyczajony do nastrojów panujących wśród dzikich szczepów indiańskich, nie porusza się właściwie w kulturalnym świecie. To niedopuszczalne wyrażenie. Można krytykować nieobecność prezydenta na Marszu w rocznicę odzyskania niepodległości. Sam trochę się dziwię, że prezydent wybrał Białą Podlaską na miejsce, w którym będzie obchodził to święto. Widocznie wie coś więcej o okolicznościach Marszu Niepodległości. Osobiście obawiam się prowokacji, do których może dojść: szczególnie dlatego, że teraz, po ogłoszeniu składu nowego rządu, rozszerzyła się antypolska kampania, oskarża się między innymi Antoniego Macierewicza. Polska jest teraz pod kreską i dodawanie jakichś w istocie chuligańskich wypowiedzi, jak wypowiedź Cejrowskiego, jest zupełnie bezsensowne. Bardzo mu się dziwię, bo lubię tego człowieka, ale jego wystąpienie jest godne potępienia.

Film został już usunięty. Cejrowski powinien teraz przeprosić?

Zawsze należy przeprosić człowieka, w stosunku do którego użyło się takich obelżywych zwrotów. Można, na przykład, odmawiać komuś rozumu, ale nie można go w taki sposób znieważać. To chuligaństwo.

Niekiedy Marsz Niepodległości krytykuje się ze względu na jego głównych organizatorów. Ruch Narodowy to organizacja nierzadko podnosząca retorykę skrajnie antyunijną, często też antypisowską, antyamerykańską i antyizraelską. Czy w tym kontekście udział prezydenta w Marszu byłby właściwy?

Co to znaczy udział w Marszu? Prezydent nie biegałby z jednego końca Marszu na drugi, szukając jakichś ewentualnych elementów antypisowskich czy antysemickich. Jak rozumiem, wziąłby w Marszu udział w otoczeniu swoich współpracowników, może przyjmując go gdzieś na trasie. Wola prezydenta jest jednak taka, a nie inna. Powtarzam, sam obawiam się prowokacji, bo w tej chwili na świecie prowadzi się bardzo ostrą kampanię przeciwko Polsce. Pojawiają się oskarżenia Polaków o „radykalny” antysemityzm, w odróżnieniu, na przykład, od postaw Niemców. W tej sytuacji można spodziewać się po odchodzącym rządzie i ABW bardzo różnych rzeczy, z prowokacjami włącznie. Myślę więc, że być może to ostrożność motywowała decyzję prezydenta o powstrzymaniu się od udziału w Marszu, jako zbyt ryzykownym. 

Dziękuję za rozmowę.