Jak podaje jezuicki portal Deon.pl 25 marca b. roku – czyli w w uroczystość Zwiastowania Pańskiego - w warszawskim Collegium Bobolanum odbyła się wspólna modlitwa katolików i muzułmanów. Co więcej, nabożeństwu temu przewodniczyli ks. bp Rafał Markowski, mufti Nedal Abu Tabaq oraz muzułmańscy imamowie: Mirzogolib Radzhabaliev i Nadżib Al Sabahi.

Jak wynika z opisów portalu Deon.pl nabożeństwo to zostało ułożone tak, by w pewien sposób sugerować równorzędność chrześcijaństwa i islamu. A więc na stole (ołtarzu) przy którym prowadzone były modlitwy, ułożone zostały obok siebie z jednej strony Ewangeliarz, z drugiej zaś egzemplarz Koranu. W czasie tego spotkania odczytywano fragmenty tak Pisma świętego, jak i Koranu, jedna zaś z modlitw tam wygłoszonych brzmiała następująco:

"Panie nasz i Stwórco, Boże naszych ojców, Boże Abrahama i Proroków, Boże Jezusa Chrystusa (…) spraw, aby Kościół Chrystusa i Wspólnota muzułmańska stały się miejscem rzeczywistego budowania na ziemi królestwa Bożego, królestwa miłości, prawdziwej wolności, przebaczenia i pokoju. Uczyń z nas świadków Twojej obecności i miłosierdzia wobec całej ludzkości".

Jakże dziwnie to wszystko wygląda. Naszpikowany błędami i antychrześcijańskimi docinkami Koran traktowany tak, jakby był równy absolutnie bezbłędnej i nieomylnej księdze, jaką jest Pismo święte. Modlitwa wspominająca Chrystusa w taki sposób, iż nieuznający Jego bóstwa, śmierci krzyżowej i zmartwychwstania muzułmanie mogli ją wypowiedzieć bez obaw o swą własną "ortodoksję". Wreszcie, obecność na tym wydarzeniu katolickiego biskupa, który jako jeden z pierwszych powinien wiedzieć, że wszystkie modlitwy powinny być wznoszone w imię jedynego pośrednictwa Pana naszego Jezusa Chrystusa – wszak od czasu swego Wniebowstąpienia On nieustannie wstawia się za nami przed Ojcem.

Nie chodzi mi teraz o to, że modlitwy wszystkich muzułmanów na świecie nie mają żadnej wartości przed Bogiem. Owszem, jeśli są szczere i płyną one z serc ludzi, którzy pragnę być posłuszni Bogu, są one – pomimo błędów tej religii – miłe Stwórcy. Daleki jestem też od demonizowania wyznawców islamu. Przeciwnie, uważam za prawdopodobne przypuszczenie, iż wielu muzułmanów to dobrzy i porządni ludzie, którzy swą bogobojnością i moralnością mogliby zawstydzić niejednego chrześcijanina. To wszystko nie zmienia jednak prawdy, iż normalną formą modlitwy jest modlenie się w imię Jezusa Chrystusa. Bóg Ojciec owszem patrzy na szczerość modlących się do Niego osób, ale jednocześnie chce, by ludzie modlili się do Niego przez jedyne pośrednictwo Chrystusa. Co się z tym też wiąże, wolą Stwórcy jest też, by wszyscy ludzie doszli do uznania Pana Jezusa za Jedynego Zbawcę i Odkupiciela ludzkości. Czy jednak międzyreligijne nabożeństwa takie jak te, które odbyło się 25 marca w Warszawie, temu sprzyjają?

Mirosław Salwowski