- Sejm przez ostatnią kadencję udowodnił, że nie jest w stanie załatwić sprawy tak ważnej dla wielu obywateli. Z kolegami uznaliśmy, że jako nowoczesna lewica zajmiemy się tematem - mówi Sebastian Wierzbicki, szef warszawskiego SLD i radny miasta.


Wprowadzenie zapisu budżetowego na 2012 rok, czyli programu zdrowotnego o roboczej nazwie "Mamo, to będę ja", musi poprzeć prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz i jej polityczne zaplecze, czyli PO. O wiele dalej od Warszawy poszły władze Częstochowy. Związany z lewicą prezydent tego miasta Krzysztof Matyjaczyk zapisał w budżecie 110 tys. zł na "wspieranie rodziny metodą in vitro". Nie jest wykluczone, że uchwały radnych powstaną we Wrocławiu i Szczecinie.


Warszawski SLD mógł być pionierem. O wprowadzenie tego typu wydatków do budżetu stolicy już w 2010 r. apelował Wojciech Olejniczak, wówczas kandydat na prezydenta miasta. W wywiadzie dla "Gazety" mówił, ż byłby to element polityki prorodzinnej.


SLD ma ruszyć z akcją w przyszłym tygodniu. - Jestem za tym, by pomagać kobietom, ale to sprawa bardzo poważna. Chętnie spotkam się z kolegami z lewicy - deklaruje Ewa Malinowska-Grupińska (PO), przewodnicząca rady miasta.

 

eMBe/Warszawa.gazeta.pl