Generał Wojciech Jaruzelski w latach 2012-2013 przebywał czterokrotnie w ośrodkach wojskowych na Mazurach. Zgodę na wypoczynek otrzymywał od dyrektora sekretariatu. Jak tłumaczy się ówczesny minister obrony Tomasz Siemoniak, niczego nie wiedział - ale chyba nie tak do końca.

,,Ja tam byłem parę razy na różnych spotkaniach [w ośrodkach na Mazurach - red]. Ktoś wspominał, że coś tam kiedyś [sic!], ale generalnie dysponował tym dyrektor sekretariatu'' - mówił Siemoniak. A więc ,,coś tam słyszał'', ale... nie jego sprawa. A tymczasem kat odpowiedzialny za stan wojenny wypoczywał za publiczne pieniądze .


Według portalu TVP Info Jaruzelski jeździł na Mazury przez cały okres III RP. Aż do roku momentu, gdy rządy objęło PiS, miał w ośrodku Omulew dom zwany ,,domkiem Jaruzelskiego''. Do tego czasi korzystał swobodnie z takich wygód na koszt państwa.

Aleksander Szczygło przyjechał w roku 2007 na wizytację do ośrodka i wówczas zajął się domkiem Jaruzelskiego. Jednak po przejęciu rządów przez Platformę problemów byłemu dyktatorowi już nie robiono.

mod/tvp info