Patryk Jaki, poseł Zjednoczonej Prawicy, opowiada w rozmowie z Robertem Mazurkiem o swoich doświadczeniach jako ojca dziecka z zespołem Downa. To już jeden z nielicznych ojców, który zgodził się na urodzenie podobnego dziecka. Większość jest dziś zabijana.

„Bo zabijanie takich dzieci stało się normą. Nawet naukowcom nie opłaca się prowadzić badań nad trisomią – to inna nazwa zespołu Downa – bo ten problem rozwiązała aborcja” – mówi Jaki. „Znajoma matka dziecka z zespołem Downa opowiadała, że poszukiwała towarzystwa rówieśników dla swojego synka. Wiedziała, że takie dzieci powinny gdzieś być, bo w czasie, gdy wykonywała badania prenatalne, podobne wady wykryto u kilku innych kobiet. Nie znalazła żadnego dziecka w województwie” – opowiada. Wyjaśnia, że oznacza to najprawdopodobniej, że wszystkie zostały zabite.

Jaki wskazuje też, że do mordowania dzieci nienarodzonych nakłaniają także lekarze. „Prof. Dębski, znany ginekolog, mówi, że życie ludzi z zespołem Downa to katorga, więc lepiej, by matki podjęły decyzję o usunięciu ciąży. Dla nas wszystkich, którzy wychowują takie dzieci, to potwarz. On obraża nie nas, ale nasze dzieci, które nie mogą zaprotestować. Brak mi słów...” – opowiada polityk.

„Najgorsze jest to, że dzieci z zespołem Downa można usuwać na późnym etapie ciąży. Myśmy oglądali swe dziecko, gdy jeszcze można było w zgodzie z polskim prawem je abortować – Radek miał już bardzo wyraźne ręce, nogi, można było nawet wydrukować przybliżony obraz twarzy dziecka” – kontynuuje. „To jest moment, kiedy można zupełnie legalnie wziąć jakieś szczypce i wyrwać mu nogi i ręce, poćwiartować, żeby się nie urodził?! To jest barbarzyństwo XXI wieku i kiedyś będziemy się go wstydzić. Jak można odbierać komuś życie tylko dlatego, że jest niepełnosprawny i że nie może zaprotestować? Przecież to eugenika jak za Hitlera!” – mówi dalej Jaki o polskim prawie.

Polityk wyjaśnia też, w jaki sposób poradził sobie z szokiem, jakim była dla niego informacja o tym, że jego syn jest chory. „Jestem głęboko wierzącym człowiekiem, uznałem, że to jakieś zadanie dla mnie. Dużo trudniej zniosła to żona, ale – może się to wydawać komuś śmieszne – powiedzieliśmy sobie, że bierzemy ten krzyż i idziemy za Jezusem” – przekonuje.

Jaki tłumaczy też, że dzieci z zespołem Downa są niesamowicie wartościowe. „To coś więcej, to samo dobro. W nich nie ma zła, nie ma agresji, one patrzą na świat zupełnie inaczej niż my, dostrzegają tylko jego dobre strony. Są chodzącą empatią i ufnością – uśmiechają się, przytulają do każdego. Potrzebują ich nie tylko rodzice, ale i my, jako państwo, społeczeństwo, jako wspólnota” – mówi. Wskazuje też, że takie dzieci nie są dla państwa jedynie obciążeniem, bo mogą iść do pracy. A nawet, jeżeli trzeba im pomagać, to co? Przecież są rzeczy ważniejsze niż PKB.

Mazurek zapytał, co Jaki powiedziałby młodej dziewczynie opuszczonej przez ojca dziecka, która miałaby urodzić dziecko chore. „Może moje argumenty nie są zbyt dobrze przemyślane i szczególnie głębokie, ale szczere. Powiedziałbym takiej dziewczynie, że to dziecko nie jest w niczym gorsze niż zdrowe, zresztą nigdy nie wiadomo, czy zdrowe nie zachoruje. Jej dziecko będzie ją zawsze kochało w sposób trudny do wyobrażenia. Nie zostanie narkomanem czy alkoholikiem i matka będzie dla niego zawsze największym autorytetem. A jak będzie trzeba, to weźmie mamę na ręce i przeniesie do sklepu” – przekonuje.

Jaki dodaje, że państwo polskie w ogóle nie pomaga ludziom w potrzebie. Samotna matka „, która nie może znaleźć pracy, bo musi się opiekować dzieckiem. Dostaje 1200 zł miesięcznie. Czy pan wie, że ci ludzie muszą często najzwyczajniej w świecie żebrać? Muszą prosić o chleb, muszą oszczędzać na wodzie i prądzie, żyć po prostu w nędzy”. Rehabilitacja kosztuje bardzo dużo, a państwo polskie w ogóle nie pomaga. „Dla polskiego państwa najlepszym rozwiązaniem dla takich dzieci jest aborcja! Byle nie przeszkadzały i nie generowały kosztów...” – mówi Jaki. Żona posła chce zostać w domu, by opiekować się dzieckiem. Państwo zaoferowało jej zasiłek… 153 złote miesięcznie. Gdyby była samotną matką, dostała by 1200 zł – to wszystko. Jeśli miałaby jeszcze inne dzieci, to jej problem. A przecież nie może sobie nawet dorobić, jeżeli tylko by mogła, bo straci zasiłek! „Polskie państwo nie ma na opiekę dla dzieci z zespołem Downa, ale minister Arłukowicz zrefundował in vitro zamożnym warszawiakom. Nie stać nas na rehabilitację, ale stać na stutysięczne pensje dla działaczy, którzy udają, że budują elektrownie jądrowe…” – oskarża Jaki.

Poseł przekonuje też, że choć jest spokojny, to jest w nim niezgoda. Na co? „Na to, że buduje się nowy, lepszy świat, w którym moje dziecko nie ma prawa żyć. Tymczasem świat, gdzie goniąc za jakością życia, godzimy się na zabijanie niepełnosprawnych, jest z założenia zły. I to jest dla mnie, polityka, zadanie, by zmieniać społeczeństwo. Walczyć o to, by pomagało takim ludziom żyć, a nie domagało się ich śmierci” – mówi Patryk Jaki, poseł Zjednoczonej Prawicy.